Opinie trenerów po meczu Warta Poznań – Wisła Kraków
Piłkarze Warty Poznań wygrali drugi mecz z rzędu w PKO Ekstraklasie. W 10. serii spotkań „Zieloni” pokonali 2:1 Wisłę Kraków,...
Piłkarze Warty Poznań wygrali drugi mecz z rzędu w PKO Ekstraklasie. W 10. serii spotkań „Zieloni” pokonali 2:1 Wisłę Kraków, która do przerwy prowadziła w Grodzisku Wlkp. 1:0. Oto, jak ten mecz podsumowali trenerzy obu drużyn:
Artur Skowronek, trener Wisły Kraków: Warta pokazała coś, od czego my musimy zaczynać każdy mecz – ogromną pazerność na zwycięstwo, mimo że spotkanie jej się nie ułożyło. Chcieliśmy stwarzać sytuacje, zdobyć gola i to nam się udało. Brakowało jednak skuteczności, a nasze błędy indywidualne napędzały przeciwnika. Efektem są stracone bramki. Jeśli do umiejętności, które posiadamy, nie dołożymy tego, co mieli rywale, to nie będzie nam łatwo o punkty. To już kolejne spotkanie, w którym mamy taki problem. Brakowało momentami ruchu, wyciągania rywali i szukania przestrzeni dla partnerów. Przy prowadzeniu nie potrafiliśmy zdobyć drugiego gola, a on by nas uspokoił.
Piotr Tworek, trener Warty Poznań: Cieszymy się ogromnie, bo wreszcie wygraliśmy u siebie. To był nasz cel przez ostatnie dwa tygodnie. Dużo rozmawialiśmy, nakręcaliśmy się nawzajem, żeby wreszcie to zrobić i nie słuchać radości przeciwnika za ścianą. Moi żołnierze wywiązali się z zadania, mimo że początek był ciężki. Daliśmy z siebie dwieście procent i zasłużenie się cieszymy. Piłkarze mogą się czuć dumni z tego, jak podchodzą do swoich obowiązków i jakimi są mężczyznami. To są ludzie z niesamowitym charakterem – nie tylko na boisku. Tak naprawdę jednak żadne słowa tego nie oddadzą, trzeba byłoby być w szatni, żeby ich poznać.
Nie chcę zdradzać co mówiłem w przerwie szatni, lecz było kilka korekt. Mam inteligentny zespół, który popełnia błędy, jednak umie na nie reagować. Trochę zmieniliśmy taktykę i „zatrybiło”. W pierwszej połowie ustawienie z Janem Grzesikiem na prawej stronie i Jakubem Kuzdrą na lewej nie funkcjonowało. Musieliśmy to zmienić, cofnąłem też Adriana Laskowskiego, a na pozycję numer dziesięć trafił Mateusz Czyżycki. To było kapitalne posunięcie, bo „Czyżu” wypieścił jedną piłkę i dał dobrą asystę. Zespół poczuł wtedy, że jest w stanie wygrać to spotkanie. Zresztą moja drużyna zawsze podchodzi do meczu z nastawieniem, że jest w stanie wygrać z każdym i tego się nie zmieni.
Udało nam się wybić Wisłę z rytmu, ale dopiero w drugiej połowie. Umiejętnie blokowaliśmy środkowych obrońców nie dawało im spokoju w rozegraniu. W niskim pressingu zespół przekonał się dobrze funkcjonujemy, a rywale mieli kłopoty z tym, żeby stworzyć sobie sytuacje.