Opinie trenerów po meczu Radomiak Radom – Warta Poznań
Od prowadzenia 2:0, poprzez remis 2:2, po wygraną 3:2 – Warta Poznań pokonała Radomiaka Radom po niezwykle emocjonującym meczu, który...
Od prowadzenia 2:0, poprzez remis 2:2, po wygraną 3:2 – Warta Poznań pokonała Radomiaka Radom po niezwykle emocjonującym meczu, który zakończył 15. serię spotkań PKO Bank Polski Ekstraklasy. Oto, co po poniedziałkowym spotkaniu w Radomiu powiedzieli trenerzy obu drużyn:
Dawid Szulczek, trener Warty Poznań: Wiele statystyk mówiło o tym, że zarówno Radomiak, jak i Warta powinny mieć w tym sezonie więcej strzelonych goli, więc spodziewałem się tego, że wcale nie musi być to spotkanie oscylujące wokół bezbramkowego remisu. I że bramki mogą paść, bo kiedyś te niewykorzystane sytuacje muszą wracać.
Byliśmy dzisiaj do bólu skuteczni, ale Radomiak również nie miał dużej liczby strzałów. Oczywiście, bramka po błędzie Gabriela Kobylaka nam nieco pomogła, ale jest to normalna rzecz, że młodzi zawodnicy popełniają więcej błędów. Trzeba jednak oddać, że wcześniej w wielu momentach bronił fantastyczne.
Myślę, że w skali całego roku dobrze pracujemy. Jeżeli chodzi o grę w obronie, to nie tracimy dużo bramek. W przerwie spodziewaliśmy się, że to spotkanie może jeszcze być dreszczowcem. Mówiliśmy o tym, że należy zachować chłodną głowę. Chciałbym bardzo mocno pochwalić cały mój team: zarówno zawodników na boisku, jak i rezerwowych, ponieważ mentalnie poszliśmy do przodu. Świetnie wytrzymaliśmy trudny moment, gdy Radomiak doprowadził do wyrównania. Kapitalna akcja, dobry atak pozycyjny. Wszystko poszło jak po sznurku. Jest to aspekt, na którym mocno się rozwinęliśmy. Mecze mają różne fazy. Często o tym rozmawiamy, że te trudne momenty trzeba przetrwać, nawet jak się traci gola i rywale nabierają wiatru w żagle trzeba wytrzymać i wykorzystać swoją okazję.
Nie oddajemy dużo strzałów, ale zazwyczaj są z dobrze przygotowanych pozycji, dlatego w skali całego roku tych goli strzeliliśmy całkiem sporo jak na Wartę Poznań. Początek sezonu był trudny, natomiast myślę, że z meczu na mecz to wszystko się krystalizuje. Były trudne momenty, ale nasi piłkarze dają radę i również dzisiaj na boisku było widać, że jesteśmy drużyną z odpowiednim nastawieniem i mocnym mentalem.
Jeśli chodzi o mgłę, to mogę powiedzieć, że spod linii bocznej widziałem wszystko co się dzieje, poza najdalszym narożnikiem boiska, tam rzeczywiście trudniej było cokolwiek dostrzec. Zawodnicy grający w środku pola również mieli fantastyczny widok. Jedynie bramkarze mogli mieć problem przy bardzo dalekich wybiciach. Natomiast podsumowując: nie wydaje mi się, żeby mgła miała szczególnie duży wpływ na przebieg meczu, a dla ludzi, którzy nie lubią gry Warty to może nawet lepiej, że ta mgła dzisiaj była (uśmiech).
Sytuacja w tabeli? Oczywiście, musimy zrobić jeszcze sześć punktów i wiosną walczymy o puchary. A tak poważnie, to cieszymy się, że jesteśmy w takim momencie. Za tydzień czeka nas bardzo trudne spotkanie z Piastem Gliwice, który nie wygrał od bardzo dawna i będzie chciał się przełamać. Mamy swoje wyzwania, szyjemy trochę kadrę. Chociażby Kamil Kościelny wystąpił dzisiaj na pozycji, na której nigdy nie grał i walczył dzielnie. Co prawda sprokurował karnego, ale w wielu momentach nam pomógł. Prawdopodobnie straciliśmy też Adama Zrelaka, który zszedł z urazem, tak więc musimy sobie radzić. Niemniej, osoby które są w Warcie od dłuższego czasu często powtarzają mi, że tutaj im gorzej, tym lepiej, tak więc może tak ma być.
Mariusz Lewandowski, trener Radomiaka Radom: Jesteśmy bardzo źli. W pierwszej połowie byliśmy za wolni, dużo piłek wycofywaliśmy do bramkarza, nie przyspieszaliśmy gry. Do tego pojawiły się błędy – można powiedzieć, że nie ma jeszcze świąt, a my już rozdaliśmy prezenty. Sami sprokurowaliśmy sytuacje dla Warty i bramki padały po naszych głupich zagraniach, albo wskutek braku koncentracji.
W drugiej połowie zareagowaliśmy bardzo dobrze. Zespół wyszedł kompletnie odmieniony: z charakterem, realizujący założenia taktyczne. Było widać, że drużyna zmierza do celu. Strzeliliśmy dwie bramki i chcieliśmy iść za ciosem, ale od razu straciliśmy bramkę na 2:3.
Chcemy zapomnieć o tym jak wyglądaliśmy w pierwszej połowie, a taką drużynę jak w drugiej części spotkania chcemy oglądać. Niestety, znowu tracimy punkty w Radomiu po niepotrzebnych błędach.