Opinie trenerów po meczu Widzew Łódź – Warta Poznań
Warta Poznań wygrała w Łodzi z Widzewem 2:0 w meczu 23. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Zapraszamy do przeczytania wypowiedzi...
Warta Poznań wygrała w Łodzi z Widzewem 2:0 w meczu 23. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Zapraszamy do przeczytania wypowiedzi trenerów obu drużyn po tym spotkaniu.
Dawid Szulczek, trener Warty Poznań: Nie było jeszcze w tym sezonie takiego spotkania, w którym rywal miał więcej okazji, a my wygraliśmy mecz. Dzisiaj takie spotkanie nadeszło. Z racji tego, że z trenerem Niedźwiedziem mieliśmy już różne boje przeczuwałem, że Widzew będzie stroną, która będzie bardziej dominowała, natomiast my zdobędziemy trzy punkty, bo wszystko w naturze musi się zgadzać.
Wydaje mi się, że w drugiej połowie popełniliśmy więcej błędów i pojawiły się drobne problemy w obronie. Natomiast w naszym polu karnym Widzew był nieskuteczny. Niemniej wygraliśmy nie tylko dlatego, że gospodarze nie mogli umieścić piłki w siatce, tylko dlatego, że byliśmy konkretni w ofensywie.
Uważam, że pierwsza połowa była pozytywna, było wiele dobrych momentów. Wydaje mi się, że prezentowaliśmy dobrą piłkę. Niepotrzebnie daliśmy zepchnąć się do obrony po drugim golu. Cieszymy się z tego, że punktujemy za trzy, drugi raz z rzędu. Jednak sądzę, że musimy jeszcze dużo się napocić, aby zdobyć jeszcze siedem punktów, ponieważ wiemy jak ta liga jest trudna.
Chcieliśmy znaleźć balans po spotkaniu z Pogonią Szczecin. Chcieliśmy grać wysokim pressingiem, ponieważ wiemy, że jak Widzew jest z piłką w strefie środkowej, to bardzo dobrze potrafi tam operować, świetnie łapie półprzestrzenie. Trener Niedźwiedź wprowadził tu wiele momentów, które charakteryzowały również jego wcześniejsze drużyny. Indywidulnie piłkarze również zrobili postęp. Dlatego do Widzewa trzeba podchodzić agresywnie i nie dawać mu się rozkręcić.
Sumarycznie uważam, że jesienią zasługiwaliśmy na o wiele więcej, ponieważ Widzew wygrał tak naprawdę nie stwarzając żadnej groźnej sytuacji, tylko po bramce przypadkowej. Tak samo teraz uważam, że gospodarze zasługiwali na więcej. Biorąc pod uwagę dwa spotkania razem to chyba lepiej trzy punkty dla nas i dla Widzewa są lepsze niż dwa remisy.
Jeśli chodzi o zmianę Adama Zrelaka, to rozmawiałem z Adamem w przerwie i umówiliśmy się, że wytrzyma do 80. minuty. Widzieliśmy, że na pewno będziemy zmieniać skrzydłowych i wahadłowego, dlatego rozgrzewali się inni zawodnicy. W momencie, gdy Zrelak zgłosił lekki uraz, to Enis Destan siedział jeszcze na ławce, bo miał ruszyć do rozgrzewki w 60. minucie. Nie wiem, czy Adam będzie dostępny na mecz z Wisłą Płock. Nie chciałem ryzykować szybkiego wejścia Enisa, które groziłoby kontuzją. Niemniej Savić i Żurawski mają dużo jakości w trzeciej tercji i pokazują to na treningach, strzelając dużo goli. W sumie wyszło dobrze, bo Maciek zdobył kapitalną bramkę.
Na wyjazdach jest tak, że jak idziemy do pressingu i rywalowi nie układa się gra to zaczynają pojawiać się nerwy, bo przecież wstyd przed swoimi kibicami mieć problemy z taką Wartą. W Grodzisku natomiast nasi przeciwnicy grają spokojniej. Chciałbym jednak pochwalić kibiców Widzewa, którzy cały czas wspierali swoich zawodników, co rzadko się zdarza.
Janusz Niedźwiedź, trener Widzewa Łódź: Gratulacje dla Warty Poznań za zwycięstwo. Zaczęliśmy ten mecz dobrze, szczególnie pierwszą część. Wydawało się, że bramka dla nas wisi w powietrzu. Świetna sytuacja Bartka Pawłowskiego – bardzo żałujemy, że skończyło się na strzale w poprzeczkę. Tymczasem jedna sytuacja Warty i od razu wpadła bramka. Po tym golu straciliśmy swój rytm, wkradła się nerwowość, w prosty sposób traciliśmy piłkę. Rywal zaczął więcej operować futbolówką. Gol zabrał nam pewność siebie, z którą weszliśmy w to spotkanie. Brakowało mi takich podań penetrujących, żeby nie grać jedynie bezpiecznie przez obwód, tylko odważniej, co udało się w drugiej części gry.
Zespół wyszedł ofensywniej, pojawiało się bardzo dużo zmian, rotacji. To wszystko przynosiło efekt taki, że zepchnęliśmy przeciwnika do defensywy. Mieliśmy dwie sytuacje bramkowe. Ponownie jeden wypad Warty i fantastyczny gol Żurawskiego na 0:2. Nadal chcieliśmy nawiązać kontakt, graliśmy do przodu, gdyby wpadł gol moglibyśmy jeszcze wrócić do tego spotkania. Warta cofnęła się bardzo głęboko, my natomiast nadal szukaliśmy rozwiązań: w dwóch, czy trzech momentach mogliśmy poszukać jeszcze strzału z dystansu. Finalnie nie udało nam się strzelić gola kontaktowego i tak to spotkanie się zakończyło.