Warta Poznań powalczyła, ale przegrała z Jagiellonią Białystok
Do 71. minuty i czerwonej kartki dla Filipa Borowskiego Warta Poznań rozgrywała dobry mecz z Jagiellonią Białystok. Szczęście było jednak...
Do 71. minuty i czerwonej kartki dla Filipa Borowskiego Warta Poznań rozgrywała dobry mecz z Jagiellonią Białystok. Szczęście było jednak tego dnia przy ekipie wicelidera PKO Bank Polski Ekstraklasy, który wygrał 2:1 w Grodzisku Wlkp. piątkowy pojedynek 17. kolejki ligowej.
Trudno o gorsze rozpoczęcie meczu niż to, które zobaczyli kibice w piątek w Grodzisku Wlkp. W zupełnie niegroźnej sytuacji – po wrzucie z autu i zagraniu w kierunku Adriana Lisa – piłka podskoczyła na murawie i minęła bramkarza „Zielonych”. Przed pustą bramką sam znalazł się Kristoffer Hansen i kopnął do siatki. Była zaledwie 44. sekunda spotkania, a wicelider już wyszedł na prowadzenie.
Poznaniacy dobrze zareagowali na tę pechową sytuację. W krótkim czasie mieli rzut wolny i dwa rzuty rożne. Sygnał był jasny – chcieli jak najszybciej odrobić stratę. Świetną okazję do tego stworzyli sobie w 17. minucie. Filip Borowski zagrał w pole karne do Dario Vizingera, ten wykonał obrót i strzelił z ok. 12 metrów. Piłka odbiła się od słupka, trafiła w plecy interweniującego Zlatana Alomerovicia i wyleciała poza boisko!
Jagiellonia głównie się broniła. Pod wpływem dobrego pressingu Warty piłkarze gości wybijali piłkę do przodu, a tam najczęściej przejmował ją zespół w zielonych koszulkach. Jeden z nielicznych ataków ekipy z Białegostoku omal nie zakończył się jednak drugim golem. Kristoffer Hansen przymierzył technicznie prawą nogą i trafił piłką w słupek! Tym razem szczęście było przy drużynie trenera Dawida Szulczka.
Odważna gra i aktywna postawa Warty na połowie Jagiellonii została w końcu nagrodzona. W 31. minucie błysnął Maciej Żurawski, który przejął piłkę przed polem karnym, zdecydował się na strzał z dystansu, ale piłka odbiła się od nogi rywala i przeleciała nad poprzeczką. Gospodarze mieli rzut rożny, który wykonał Miguel Luis. Bramkarz Jagiellonii źle „piąstkował” i z kilku metrów głową piłkę do bramki posłał Maciej Żurawski!
To trafienie było dla drużyny okazją do zrobienia tzw. kołyski. W ten sposób “Zieloni” zadedykowali gola Mateuszowi Kupczakowi i jego synowi, Maksymilianowi, który w piątek rano przyszedł na świat w Poznaniu.
Goście odpowiedzieli na to trafienie próbą Nene, ale jego strzał z ok. 40 metrów tylko lekko przestraszył Adriana Lisa, bo piłka przeleciała nad bramką.
Dwie ostatnie sytuacje bramkowe w pierwszej połowy wypracowali „Zieloni”. Najpierw po kontrataku w 37. minucie Kajetan Szmyt strzelił tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Natomiast w 40. minucie ten sam zawodnik dostał przed polem karnym piłkę od Dario Vizingera, ładnie strzelił z woleja, ale Zlatan Alomerović rzucił się w dolny róg i obronił!
Na początku drugiej części gry obiecującą sytuację mieli zawodnicy z Białegostoku, ale Dimitris Stavropoulos w świetnym stylu zablokował strzał Jose Naranjo. Po drugiej stronie boiska, w 55. minucie świetną szansę do zmiany wyniku miał Dario Vizinger. Kajetan Szmyt dośrodkował z lewej strony wprost na głowę Chorwata, ale ten z pięciu metrów posłał piłkę nad poprzeczką. Trzy minuty później, w zamieszaniu po rzucie wolnym dobrze odnalazł się Mateusz Kupczak – uderzył mocno z ok. 10 metrów, ale wprost w bramkarza Jagiellonii!
Między dwoma wspomnianymi sytuacjami w polu karnym gości niezłą okazję miał Jesus Imaz, ale jego strzał głową był bardzo lekki i Adrian Lis nie miał problemów ze złapaniem piłki. Niestety, kolejna interwencja bramkarza „Zielonych” nie była już tak udana. Wprawdzie Adrian Lis odbił piłkę po silnym, płaskim strzale Nene, ale ze skuteczną dobitką zdążył Jose Naranjo i kopnął pod poprzeczką na 2:1 dla Jagiellonii.
Trener Dawid Szulczek zareagował na to zmianą aż pięciu zawodników. I było widać, że zespół wierzy w to, że nie wszystko jest jeszcze stracone. Niestety, w 71. minucie sędzia Karol Arys pokazał drugą tego wieczoru żółtą kartkę Filipowi Borowskiemu i usunął go z boiska.
Grająca z przewagą jednego piłkarza Jagiellonia grała bardzo pewnie. Utrzymywała się przy piłce i właściwie nie dopuszczała Warty w okolice swojej bramki. „Zieloni” do końca meczu oddali tylko jeden celny strzał (Stefan Savić w 85. minucie – z dystansu wprost w bramkarza), co nie pozwalało myśleć realnie o wywalczeniu choćby punktu.
Goście w końcówce też nie mieli właściwie okazji, a Adrian Lis musiał obronić jedno groźne uderzenie Jesusa Imaza w 88. minucie. Różnica była taka, że Jagiellonia miała korzystny wynik i utrzymała go do ostatniego gwizdka.
We wtorek oba zespoły znów się spotkają. Tym razem w Białymstoku, a stawką będzie awans do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski.
WARTA POZNAŃ – JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 1:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Kristoffer Hansen (1. minuta), 1:1 Maciej Żurawski (32.), 1:2 Jose Naranjo (67.)
Warta Poznań: Adrian Lis – Dimitris Stavropoulos (68. Wiktor Pleśnierowicz), Mateusz Kupczak, Bogdan Tiru – Filip Borowski Ż,Ż-Cz (71.), Miguel Luis Ż (68. Jakub Kiełb), Maciej Żurawski (68. Niilo Maenpaa), Konrad Matuszewski Ż – Kajetan Szmyt, Tomas Prikryl (68. Stefan Savić) – Dario Vizinger Ż (68. Marton Eppel).
Sędziował Karol Arys ze Szczecina
Widzów: 1053