Bez goli na Stadionie Śląskim – Warta Poznań wywozi punkt z Chorzowa
Po raz drugi w tym sezonie piłkarze Warty Poznań i Ruchu Chorzów podzielili się punktami. Po wakacyjnym 2:2 w Grodzisku...
Po raz drugi w tym sezonie piłkarze Warty Poznań i Ruchu Chorzów podzielili się punktami. Po wakacyjnym 2:2 w Grodzisku Wlkp. tym razem na Stadionie Śląskim nie padła żadna bramka w starciu 21. Kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.
„Zieloni” pojechali na Górny Śląsk bez trenera Dawida Szulczka, który był chory i pozostał w Poznaniu. W tej sytuacji drużynę w starciu z beniaminkiem prowadził asystent pierwszego trenera, Arkadiusz Szczerbowski. Dla 27-szkoleniowca był to debiut w tej roli w Ekstraklasie.
Decyzją sztabu na boisko wybiegła ta sama jedenastka, która na rozpoczęcie tegorocznych zmagań ligowych pokonała tydzień temu Raków Częstochowa 2:1. Każdy miał jednak świadomość, że walczący o życie chorzowianie mogą okazać się bardziej wymagającym rywalem od obrońców tytułu.
I od początku meczu rozgrywanego na potężnym Stadionie Śląskim Ruch miał inicjatywę. Już w 3. minucie pierwszy strzał na poznańską bramkę oddał Patryk Sikora, ale piłka przeleciała dobry metr obok słupka. Dwie minuty później to poznaniacy mieli okazję – po rzucie rożnym kilku z nich szukało okazji do uderzenia. Zrobił to w końcu Dimitris Stavropoulos, ale został zablokowany. W 7. minucie z kolei Jędrzej Grobelny w bardzo dobrym stylu obronił strzał Roberta Dadoka.
W pierwszej połowie piłka tylko raz znalazła się w siatce. Po kwadransie gry umieścił ją tam Dario Vizinger, czym wykończył akcję zapoczątkowaną pięknym podaniem Miguela Luisa do Tomasa Prikryla. Trafienie Chorwata nie zostało jednak uznane, gdyż asystent arbitra zasygnalizował, że piłka wcześniej wyszła za linię końcową.
Poza kilkoma próbami dłuższego utrzymania się przy piłce Warta była głównie skupiona na obronie. Gospodarze nie byli w stanie złamać poznańskiej defensywy, ale przed przerwą stworzyli sobie kilka niezłych szans do wyjścia na prowadzenie. W 35. Minucie Jędrzej Grobelny obronił strzał Adama Vlkanovy, a w 40. i 45. Minucie – odpowiednio – Miłosz Kozak i Tomasz Wójtowicz byli skutecznie blokowani przy próbach strzału z niewielkiej odległości.
W drugiej części gry sytuacji bramkowych było jeszcze mniej. Trzeba też przyznać, że Warta zagrała lepiej po zmianie stron – przez większość czasu miała inicjatywę i nie pozwalała gospodarzom na zawiązanie jakiejś akcji ofensywnej. Sama też nie brylowała pod bramką. W drugich 45 minutach zaledwie kilka razy „Zieloni” pokazali się w polu karnym Ruchu. W 58. minucie po ładnej wymianie podań Stefan Savić oddał zaskakujący strzał w tzw. krótki róg, ale nieznacznie się pomylił. Natomiast w 83. minucie po ataku lewym skrzydłem i dośrodkowaniu Konrada Matuszewskiego Marton Eppel uderzył głową na bramkę – celnie, ale zbyt lekko by myśleć o pokonaniu bramkarza. Był to zresztą jedyny celny strzał gości w tym meczu.
Mniej więcej po 70 minutach gry Ruch jeszcze parę razy zerwał się do ataku. Najgroźniejsze strzał oddał w 72. minucie Adam Vlkanova, ale Jędrzej Grobelny znakomicie podbił piłkę i ta przeleciała nad poprzeczką. Trzy minuty później z pierwszej piłki w stronę bramki kopnął Wiktor Długosz, ale byłemu zawodnikowi Warty wyraźnie zabrakło w tej sytuacji precyzji.
Podobnie zakończyła się próba z 11. (!) minuty doliczonego czasu gry. Sędzia przyznał wówczas chorzowianom rzut wolny z ok. 20 metrów przed poznańską bramką. Juliusz Letniowski posłał piłkę kilka metrów nad spojeniem słupka z poprzeczką, a wkrótce arbiter zakończył ten pojedynek.
To z pewnością nie był widowiskowy mecz, ale warte podkreślenia jest to, że poznaniacy w drugim tegorocznym meczu powiększyli swój dorobek w tabeli i ponownie zagrali bardzo solidnie w obronie. W następnej kolejce Warta zagra z Radomiakiem Radom w poniedziałek, 26 lutego na Stadionie Respect Energy w Grodzisku Wlkp.
RUCH CHORZÓW – WARTA POZNAŃ 0:0
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny – Jakub Bartkowski, Dawid Szymonowicz (90. Bogdan Tiru), Dimitris Stavropoulos – Mohamed Mezghrani, Miguel Luis (66. Mateusz Kupczak), Maciej Żurawski, Tomas Prikryl Ż – Kajetan Szmyt (76. Filip Borowski), Stefan Savić (66. Konrad Matuszewski) – Dario Vizinger (76. Marton Eppel Ż).
Sędziował Marcin Szczerbowicz z Olsztyna
Widzów: 13 428