Cenne zwycięstwo nad morzem. Kotwica Kołobrzeg – Warta Poznań 0:1.
„Było OK. Dokładnie tak, jak powinno być. Zwycięstwo, widać zaangażowanie i na zero z tyłu” – tak po ostatnim gwizdku...
„Było OK. Dokładnie tak, jak powinno być. Zwycięstwo, widać zaangażowanie i na zero z tyłu” – tak po ostatnim gwizdku skomentował jeden z kibiców Warty, oglądający tego dnia mecz z kołobrzeską Kotwicą w Ułan Browar. To dobre podsumowanie spotkania, które może nie obfitowało w dramatyczne momenty i sytuacje strzeleckie, ale do końca było pod kontrolą Warty i zakończyło się zasłużoną wygraną 1:0.
Na konferencji prasowej przed meczem trener Klepczarek i Michał Kopczyński zgodnie deklarowali, że drużyna otrząsnęła się już z porażki z Miedzią, wyciągnęła wnioski i przepracowała elementy, które dwa tygodnie temu w Grodzisku zawiodły. Wygląda na to, że nie mylili się, ponieważ Warta rozpoczęła spotkanie z rozwagą i koncentracją, nie pozwalając się zaskoczyć Kotwicy. Trener mocno zamieszał w składzie. Największym zaskoczeniem dla kibiców mogła być zmiana w bramce – między słupkami Jędrzeja Grobelnego zastąpił 20-letni Leo Przybylak, dla którego był to debiut w meczu ligowym. Mecz na ławce rozpoczęli również Maciej Żurawski i Michał Kopczyński.
Pierwszy kwadrans gry to przewaga Warty. Po tym okresie piłkarze Kotwicy zaczęli odzyskiwać inicjatywę, ale nie na tyle, żeby wyraźnie przeważać. Groźnie zrobiło się w 17. minucie, gdy Wartę od straty bramki uratował słupek. Chwilę później mogło być z kolei 1:0 dla Zielonych. Po świetnym prostopadłym podaniu Shibaty, Bartosz Szeliga znalazł się na pozycji sam na sam z bramkarzem, ale zamiast strzelać, zdecydował się odegrać do Rafała Adamskiego. Faktycznie, gdyby podanie doszło do adresata, byłaby to koronkowa akcja – tak się jednak nie stało i rezultat cały czas pozostawał bezbramkowy. W 34. minucie Leo Przybylak interweniował po mocnym strzale na bramkę zza pola karnego. Chwilę później kibice Warty mogli krzyknąć „Jest!”. Z dośrodkowania z rzutu rożnego główkował Pleśnierowicz, a piłka wpadła do siatki. Sędzia dopatrzył się jednak faulu Markova w polu karnym i bramka nie została uznana. Mimo tego końcówka pierwszej połowy to ponownie więcej inicjatywy ze strony Warty.
W przerwie trener Klepczarek dokonał jednej zmiany. Za Tomasza Wojcinowicza wszedł doświadczony Jakub Bartkowski. Pierwsze minuty to dużo walki w środku pola. W 60. minucie na boisku pojawił się Maciej Żurawski, który zmienił Rafała Adamskiego. Warta starała się wyprowadzać szybkie ataki, jednak brakowało podań mogących otworzyć drogę do bramki Marka Kozła. W końcu, w 70. minucie, po kolejnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego, do piłki świetnie wyskoczył niepilnowany Pleśnierowicz i pewnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Była to prawie identyczna sytuacja do tej, w której gol nie został uznany. Po zdobyciu bramki Warta cofnęła się, chcąc bronić przewagi. Na boisku pojawił się Michał Kopczyński, który miał dodatkowo wesprzeć obrońców i zapewnić spokój oraz kontrolę w środku pola. Ten plan się powiódł i mimo starań Kotwicy, Warciarze dowieźli do końca cenne zwycięstwo, nie tylko wywożąc z Kołobrzegu 3 punkty, ale co ważne, pozostawiając dobre wrażenie swoją grą.