
Warta przegrała z Kotwicą 1:0.
Przed pierwszym gwizdkiem na trybunach czuć było ekscytację i napięcie. „No, dziś musimy” — słyszałem z wielu ust. Wszyscy zdawali...
Przed pierwszym gwizdkiem na trybunach czuć było ekscytację i napięcie. „No, dziś musimy” — słyszałem z wielu ust. Wszyscy zdawali sobie sprawę ze znaczenia tego spotkania. W porównaniu do ostatnich meczów dopisała frekwencja… tak samo jak pogoda. Nad stadionem w Grodzisku pojawiło się piękne słońce. Nic tylko cieszyć się grą.
Pierwsza połowa to coś, co często nazywane jest „meczem walki”. To eufemizm dla twardej walki w środku pola, bez wielu sytuacji bramkowych. Warta starała się i walczyła, ale akcje nie zazębiały się tak jak w poprzednich meczach. Dobre sytuacje mieli Rajsel i Feliks, zrywów próbował Żurawski, ale sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo. Goście nie grali o wiele lepiej, choć kilka razy poważnie zagrozili bramce Warty. W przerwie trener wprowadził na boisko Firleja (za Drzazgę) i Pleśnierowicza (za Wojcinowicza). Gra po gwizdku wyglądała jednak podobnie. Aż do 79. minuty. Bramka dla Kotwicy była jak bolesny cios w brzuch dla wszystkich, którzy byli za Wartą w tym meczu. Cios, po którym Warta już się nie podniosła, choć próbowała.
Na konferencji po meczu trener Tarasiewicz przyznał, że to nie był dzień Warty. Słabsza dyspozycja przytrafiła się akurat w dniu, w którym Zieloni grali mecz, który musieli wygrać. Wielu piłkarzy nie zagrało na miarę oczekiwań ani swojej zwyczajowej dyspozycji. Nie można im dziś było odmówić zaangażowania i chęci. Po prostu cały czas czegoś brakowało…
(konferencja pomeczowa Ryszarda Tarasiewicza do obejrzenia tu)
To krótka relacja, ale naprawdę ciężko coś napisać po takim spotkaniu, z którym wiązaliśmy tak wiele nadziei. W głowie zostanie jeden obrazek. Po meczu rozczarowani i rozgoryczeni piłkarze podeszli pod sektor najbardziej wiernych kibiców (którzy zresztą na ten mecz przygotowali nawet efektowną oprawę), oczekując zapewne gorzkich słów i wyzwisk. Co usłyszeli? Gromkie „Jesteśmy z Wami” i „Gramy do końca!”.
Słowa uznania należą się także trenerowi Piotrowi Tworkowi. Nie tylko za to, z jak wielkim wysiłkiem dźwiga znajdującą się nadal w bardzo trudnej sytuacji Kotwicę. Na konferencji pomeczowej trener bardzo powściągliwie komentował swoje, tak ważne przecież, zwycięstwo, w ciepłych słowach przywołując swoje wspomnienia z czasów spędzonych w Warcie. Niemal jakby było mu przykro, że to właśnie z tym rywalem przyszło mu dziś wygrać.
(konferencja pomeczowa Piotra Tworka – tu )
Pozostaje pogratulować mu wyniku, a Warcie – grać do końca.. Kolejne spotkanie w sobotę.
W Grodzisku podejmujemy Ruch Chorzów.
PK