Dojrzała gra i pewne zwycięstwo — Warta Poznań dopisuje kolejne trzy punkty.
Choć mecz w Rzeszowie nie porwał tempem ani liczbą sytuacji, Warta znów udowodniła, jak dojrzałym i skutecznym stała się zespołem....
Choć mecz w Rzeszowie nie porwał tempem ani liczbą sytuacji, Warta znów udowodniła, jak dojrzałym i skutecznym stała się zespołem. Perfekcyjne wykorzystanie kluczowych akcji i kontrola wydarzeń na boisku pozwoliły jej wydłużyć passę spotkań bez porażki do piętnastu.
Od pierwszego gwizdka niedzielny mecz na stadionie ,,Stal” w Rzeszowie był mocno chaotyczny. Obie drużyny miały problem z utrzymaniem płynności — mnożyły się faule, przerwy oraz niedokładności, co utrudniało konstruowanie składnych akcji. W pierwszych fragmentach spotkania zdecydowanie lepiej prezentowała się Resovia, szybciej łapiąc rytm i dłużej utrzymując się przy piłce.
Pierwszy sygnał ostrzegawczy wysłali gospodarze — Adrian Małachowski huknął z dystansu, a świetną interwencją popisał się Leo Przybylak, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Resovia stwarzała zagrożenie zwłaszcza po stałych fragmentach gry, wprowadzając sporo zamieszania w polu karnym „Zielonych”.
Warciarze odpowiadali wysokim pressingiem i pojedynczymi szybkim akcjami. Po jednym z odbiorów w „szesnastce” Resovii piłka trafiła do Filipa Walusia, który znalazł się w idealnej sytuacji bramkowej. Zbyt długie przygotowanie strzału sprawiło, że obrońcy zdążyli z interwencją.
W końcówce pierwszej połowy obraz gry zaczął się zmieniać i Warciarze zaczęli przejmować inicjatywę. Po bardzo niecelnym zagraniu jednego z zawodników Resovii futbolówkę przejął Marcel Zylla i ruszył dynamicznie do przodu. W trakcie akcji został sfaulowany, ale sędzia słusznie zastosował przywilej korzyści. Gra toczyła się dalej, a Waluś idealnie dograł do wbiegającego Szymona Zalewskiego. Ten mocnym, płaskim strzałem po ziemi pokonał bramkarza gospodarzy, dając Warcie prowadzenie w ostatnich sekundach pierwszej części gry.
Po trudnym, rwanym początku Warciarze zdołali przełamać impas w idealnym momencie i schodzili do szatni z cennym prowadzeniem 1:0.
Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza: dużo przerw, mało tempa i niewiele klarownych sytuacji po obu stronach. Taki przebieg gry sprzyjał Warcie, która broniła jednobramkowego prowadzenia i mogła spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku.
W okolicach 60. minuty gospodarze zaczęli grać odważniej, przesuwając zespół wyżej i szukając przełamania. Ta zmiana szybko obróciła się przeciwko nim. Warta wykorzystała wolne i przestrzenie po jednym z kontrataków — piłka trafiła do Walusia, który ruszył do przodu i idealnie obsłużył świeżo wprowadzonego na boisko Kacpra Szymanka. Jego uderzenie, po rykoszecie od Adriana Małachowskiego, wpadło do siatki i podwyższyło prowadzenie „Zielonych” na 2:0.
Od tego momentu Warta grała niezwykle dojrzale, trzymając przeciwnika na dystans i umiejętnie zarządzając tempem spotkania. Mogło być nawet 3:0 — najpierw groźnie główkował Filip Tonder, później bliski gola był także Tomasz Wojcinowicz po stałym fragmencie gry.
Resovia odpowiedziała tylko jedną naprawdę groźną sytuacją. Po przechwycie w środku pola napastnik gospodarzy znalazł się sam na sam, lecz fantastyczną interwencją popisał się Filip Jakubowski, który rzucił się w stronę strzału i zablokował go ciałem, ratując Wartę przed utratą czystego konta.
„Zieloni” dowieźli dwubramkowe prowadzenie do końca w pełni kontrolując przebieg meczu. Dzięki temu zwycięstwu zrównali się punktami z liderującą Unią Skierniewice i utrzymali świetną passę w Betclic 2 Lidze.

