Deszczowa gra wewnętrzna Warty Poznań. „Zieloni” lepsi dopiero po przerwie
Zespół „Zielonych”, którego skład był zbliżony do wyjściowej jedenastki, pokonał 4:1 ekipę grającą w amarantowych kamizelkach w rozegranej w sobotę...
Zespół „Zielonych”, którego skład był zbliżony do wyjściowej jedenastki, pokonał 4:1 ekipę grającą w amarantowych kamizelkach w rozegranej w sobotę treningowej grze wewnętrznej Warty Poznań. Drużyna trenera Piotra Tworka przygotowuje się do wznowienia rozgrywek Fortuna 1 Ligi i zaplanowanego na 3 czerwca pojedynku z GKS 1962 Jastrzębie.
– Ta gra to dla nas zakończenie tygodniowego cyklu pracy, gdzie głównym punktem powinien być mecz mistrzowski lub gra sparingowa. W obecnych czasach nie możemy zagrać sparingu, a do meczu ligowego mamy jeszcze półtora tygodnia, dlatego decydujemy się na gry wewnętrzne – tłumaczy szkoleniowiec. Piotr Tworek początkowo usiadł na trybunach „Ogródka”, ale jeszcze w pierwszej połowie wewnętrznego sparingu zszedł na murawę, skąd pokrzykiwał na swoich piłkarzy, nie zważając na deszcz, padający non stop.
Mecz trwał 2×35 minut i do przerwy był bardziej wyrównany. Na trafienie Roberta Janickiego dla zespołu „Zielonych” skutecznym strzałem z dystansu odpowiedział Jakub Kuzdra i mieliśmy remis 1:1. Okazji bramkowych było więcej, a piłka trafiała m.in. w słupki obu bramek.
Po zmianie stron i kilku przetasowaniach w składach druga część należała już do „Zielonych”. Na prowadzenie wyprowadził ich Serhij Napołow, który strzałem z bliska wykończył akcję Gracjana Jarocha. Dwa kolejne gole były już dziełem najlepszego strzelca Warty Poznań w tym sezonie i gra zakończyła się wynikiem 4:1.
– Wiadomo, że taka gra jest tylko namiastką meczu. Ciężko jest wymusić normalne zaangażowanie, bo przeciwnik jest “swój” i wtedy po prostu gra się trochę inaczej. Ważne, że rozegraliśmy te 70 minut i możemy ocenić, gdzie jeszcze mamy braki i wiemy, nad czym mamy pracować przez te najbliższe 10 dni, które zostały do pierwszej kolejki po wznowieniu rozgrywek – mówi trener Piotr Tworek. – Przygotowujemy zespół do współpracy na większych przestrzeniach, chcemy, żeby zawodnicy zgrywali się ze sobą, żeby przypominali sobie wypracowane wcześniej automatyzmy i schematy gry. Żeby były one powtarzalne. To naturalne, że jest jeszcze trochę rzeczy do poprawy, skoro ostatnie mecze były rozgrywane ponad dwa miesiące temu, a pracujemy ze sobą niecałe trzy tygodnie.