Opinie trenerów po meczu Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Warta Poznań
Gol Tomasa Poznara w 86. minucie meczu przesądził o porażce 0:1 Warty Poznań z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza w 24. kolejce...
Gol Tomasa Poznara w 86. minucie meczu przesądził o porażce 0:1 Warty Poznań z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza w 24. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy. Oto, co po tym pojedynku powiedzieli trenerzy obu zespołów:
Dawid Szulczek, trener Warty Poznań: Gratuluje zdobycia trzech punktów Termalice. Nie ma co ukrywać, że daliśmy naszemu rywalowi tlen na dalszą część sezonu. Nie był to mecz, z którego powinno się wracać z zerowym dorobkiem punktowym, abstrahując już od tego kolejnego niestrzelonego rzutu karnego. O ile w pierwszej połowie trochę mieliśmy problemy, o tyle w drugiej, raczej przejęliśmy kontrolę nad wydarzeniami na boisku i częściej przebywaliśmy na połowie Termaliki. Niestety, nie przekuliśmy tego na bramki.
Nie mam dostępu jeszcze do statystyk, ale wydaje mi się, że bramka dla rywali to był ich jedyny celny strzał w tym meczu. Nie przypominam sobie innego. Taka sytuacja ma miejsce już trzeci raz w tej rundzie, bo i z Jagiellonią i z Łęczną, przeciwnicy oddali jeden celny strzał w meczu i zdobyli bramkę. Na pewno jest to rzecz, która nas mocno martwi, bo nie raz jest tak, że trzeba mocno obijać bramki i strzelać wielokrotnie, żeby cokolwiek udało się zdobyć, a w naszym polu karnym jest jeden celny strzał i ta bramka od razu wpada.
Jeśli chodzi o przebieg całego meczu, myślę, że nie był to mecz, który mógł się specjalnie podobać, ponieważ było dużo walki, zaciętości, sporo fauli. Sędzia musiał często grę przerywać, bo tak niestety często gra się o utrzymanie.
Zmiana w naszej grze w drugiej połowie polegała na tym, że zaczęliśmy skrzydłowymi pressować również stoperów Termaliki, a nie czekaliśmy tylko na pressing Adama Zrelaka – to jest pierwsza rzecz. Druga jest taka, że Miłosz Szczepański zaczął częściej schodzić pod grę, natomiast Jayson Papeau grał w inny sposób w pierwszej połowie. Ponadto Jayson miał żółtą kartkę i lekko ucierpiał w starciu pod koniec pierwszej połowy, dlatego zdecydowaliśmy się na taką zmianę.
Zaczęliśmy też grać bardziej cierpliwie jeśli chodzi o środek pola.
Kolejna zmiana kiedy wszedł Nillo Maenapaa jeszcze bardziej pomogła nam ułożyć sobie granie, bo Miguel Luis i Miłosz Szczepański stwarzali wtedy opcję do grania, do ataku pozycyjnego. Były takie momenty w 70. – 80. minucie gdzie naprawdę ta nasza gra mogła się bardziej podobać, natomiast niestety straciliśmy tę bramkę, którą sami sobie sprokurowaliśmy. To była sytuacja po aucie, gdzie źle wybiliśmy piłkę z własnej połowy.
Zmiana bramkarzy – Jędrzeja Grobelnego za Adriana Lisa – wynikała z tego, że przyszedł taki moment, że mogliśmy dać Jędrzejowi szansę po tym, jak dobrze się prezentował w treningach. Wystawienie go rozwiązało sprawę z obsadą młodzieżowca. Daniel Szelągowski dopiero co wrócił po urazie. Oczywiście był na ławce, jednak nie chcieliśmy ryzykować, że jego uraz się pogłębi lub odnowi, ponieważ lepiej jest poczekać aż przetrenuje z nami pełny mikrocykl zanim wróci do grania. Konrad Matuszewski też odniósł lekki uraz i niestety wypadł na kilka dni z treningu. Mogliśmy nie robić zmiany w bramce. Mógł grać np. Kajetan Szmyt, a za niego wejść Jakub Sangowski i równie dobrze mogliśmy grać zawodnikiem młodzieżowym w polu, natomiast uznałem, że jest to moment, w którym Jędrek powinien otrzymać szansę.
Frank Castaneda nie był wyznaczony do strzelania karnego i musi teraz to odrobić i zrehabilitować się w następnych meczach. Nie on miał strzelać. My to sobie rozwiążemy we własnym gronie, bo mamy też swoje zasady w szatni. Chciał być bohaterem meczu, a został antybohaterem, więc w kolejnych meczach musi wziąć więcej na klatę i po prostu nam pomóc w utrzymaniu się. Od takiego zawodnika wymagamy zdecydowanie więcej niż dzisiaj nam pokazał i on jest tego świadom. To, co pokazał po niestrzelonym karnym, jest bardzo dobrą oznaką, że bardzo chce. Myślę, że Castaneda w kolejnych meczach zrehabilituje się za tego karnego i jeszcze nadrobi to z nawiązką, bo widzimy na treningach, że potrafi strzelać gole, czego niestety dzisiaj nie pokazał. Z nadzieją i takim pozytywnym oczekiwaniem patrzymy w przyszłość.
Radoslav Latal, trener Bruk-Bet Termaliki Nieciecza: Cieszymy się ze zwycięstwa. Ten mecz był bardzo trudny, mamy trzy punkty, ale nasza gra wyglądała bardzo źle. W pierwszej połowie, jeszcze trochę graliśmy w piłkę, mieliśmy jakieś szanse – strzeliliśmy w słupek. W drugiej połowie nas nie było. Warta Poznań miała rzut karny. Jakby go strzeliła, to by było ciężko dla nas. To jest już za nami, zdobyliśmy trzy punkty, które nas podciągnęły w tabeli. Zwycięstwo dzisiaj jest szczęśliwe, ale dla nas bardzo ważne.