Emocjonujący mecz Warty Poznań z Ruchem Chorzów na remis
Warta Poznań dwa razy obejmowała prowadzenie w pojedynku z Ruchem Chorzów, ale goście doprowadzali do remisu i poniedziałkowy mecz 4....
Warta Poznań dwa razy obejmowała prowadzenie w pojedynku z Ruchem Chorzów, ale goście doprowadzali do remisu i poniedziałkowy mecz 4. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy zakończył się wynikiem 2:2. Już w pierwszej połowie spotkania na stadionie w Grodzisku Wlkp. „Zieloni” stracili swoich podstawowych piłkarzy: Dawida Szymonowicza i Adriana Lisa.
Wydarzeniami, które miały miejsce w samej tylko w pierwszej połowie meczu, dałoby się obdzielić niejedno mniej emocjonujące spotkanie. Już w 3. minucie Dawid Szymonowicz i Przemysław Szur zderzyli się głowami w walce o piłkę w polu karnym „Zielonych”. Obaj padli na murawę, ale od razu było widać, że poznański obrońca ucierpiał bardziej. Sytuacja wyglądała tak, jakby stracił nawet przytomność, a koledzy z drużyny zasygnalizowali, że konieczna będzie zmiana. Gracz Ruchu Chorzów po kilku minutach wstał i z opatrunkiem na głowie kontynuował grę. Natomiast Dawid Szymonowicz z urazem twarzy został zaniesiony na noszach do karetki i zabrany do szpitala.
To nie była jedyna wymuszona zmiana w ekipie trenera Dawida Szulczka. Po półgodzinie gry Adrian Lis nieco zbyt długo zwlekał z zagraniem piłki i został zablokowany przez Daniela Szczepana. Bramkarz Warty i napastnik gości popędzili za piłką, która jednak wyleciała za linię końcową. Rywal odepchnął jednak Adriana Lisa, a ten w niekontrolowany sposób wypadł za bandy reklamowe, uderzając w nie nogami. Przez kilka minut nie podnosił się, ale po otrzymaniu pomocy medycznej wrócił do bramki. Nadal wyraźnie utykał, aż wreszcie w pewnym momencie wybił piłkę za linię autową, usiadł na boisku i zasygnalizował, że nie da rady dłużej grać. Między słupkami stanął więc Jędrzej Grobelny.
Na tablicy wyników było wtedy 1:1. Poznaniacy wyszli na prowadzenie w 16. minucie za sprawą Macieja Żurawskiego, który rozpoczął mecz jako rezerwowy, ale skorzystał na nieszczęściu Dawida Szymonowicza i wszedł do gry w 7. minucie. Dziewięć minut później znalazł się z piłką w polu karnym po dobrym rajdzie Stefana Savicia i jego podaniu. Pomocnik „Zielonych”, który tydzień temu zdobył bramkę w Częstochowie, znów trafił do siatki – tym razem technicznym strzałem w dolny róg bramki.
Gol był okazją do zrobienia tzw. kołyski – to na cześć Marcela Kopczyńskiego, urodzonego w sobotę syna Michała Kopczyńskiego.
Warta Poznań nie nacieszyła się prowadzeniem zbyt długo. Już w 21. minucie Adrian Lis najpierw wypiąstkował piłkę po mocnym dośrodkowaniu z rzutu rożnego, po którym futbolówka leciała w bramkę. Do wybitej piłki dopadł Tomasz Swędrowski, uderzył zaskakująco z ponad 20 metrów i zaskoczył bramkarza „Zielonych”. Niewiele brakowało, by ten sam zawodnik trzy minuty później znów cieszył się z gola – ładnie kopnął technicznie z woleja, ale nie trafił w bramkę, mimo że był kilka metrów od niej.
Po zamieszaniu z kontuzjami dwóch piłkarzy Warty Poznań sędzia doliczył aż 10 minut do pierwszej połowy. Gdy ten czas już biegł, na strzał z dystansu zdecydował się Miguel Luis i zmusił do dużego wysiłku Michała Buchalika, który wybił piłkę. Cztery minuty później, w ósmej minucie doliczonego czasu gry po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dario Vizinger zagrał piłkę w stronę bramki, a w polu karnym ręką futbolówkę odbił Remigiusz Szywacz. Arbiter dopiero po sygnalizacji sędziów VAR przyjrzał się sytuacji na monitorze i przyznał poznaniakom „jedenastkę”.
Była już 11. minuta dodatkowego czasu przed przerwą, gdy Kajetan Szmyt pewnie uderzył po ziemi, zmylił bramkarza Ruchu i strzelił swojego drugiego gola w tym sezonie. Znów z jedenastu metrów i na tę samą bramkę na stadionie w Grodzisku Wlkp.
Uff. Po 58 minutach od rozpoczęcia meczu sędzia zakończył pierwszą połowę przy stanie 2:1 dla ekipy z Wielkopolski!
Druga połowa nie była już tak intensywna, na co z pewnością wpływ miała ogromna duchota, w jakiej piłkarze rywalizowali o punkty. Drużyna w zielonych koszulkach wyraźnie szanowała skromne prowadzenie, ale też miała ochotę, by je powiększyć. W 54. minucie Mateusz Kupczak oddał ekwilibrystyczny strzał przewrotką, ale uderzył zbyt lekko, by zaskoczyć bramkarza.
Później dwie niezłe okazje miał Kajetan Szmyt. Pierwszą po świetnej akcji poznańskich młodzieżowców w 67. minucie. Filip Borowski ograł dwóch rywali, zagrał do Kajetana Szmyta, a ten minął obrońców w polu karnym, ale został zablokowany przy próbie strzału. Z kolei kwadrans później skrzydłowy „Zielonych” dostał piłkę od Miguela Luisa, znów pognał z nią w stronę bramki, ale nie zdołał oddać strzału.
Goście szarpali, próbowali akcji z kontrataku, ale długo nie mogli oddać celnego uderzenia na bramkę Jędrzeja Grobelnego. W 86. minucie po przerzucie piłki z lewego skrzydła strzał głową oddał Michał Feliks. Piłka odbiła się od murawy i po wysokim koźle znalazła się w siatce! Było 2:2.
Chorzowianie mieli jeszcze jedną świetną szansę, gdy w 89. minucie z kilku metrów do bramki nie trafił Daniel Szczepan. Natomiast w czwartej, przedostatniej z doliczonych minut Miguel Luis kopnął z bliska lekko, ale piłka przetoczyła się niemal wzdłuż linii bramkowej i minęła słupek.
Mecz zakończył się podziałem punktów, a po trzech występach Warty Poznań w Grodzisku Wlkp. w tym sezonie gospodarze mają na koncie po jednej porażce, zwycięstwie i remisie.
WARTA POZNAŃ – RUCH CHORZÓW 2:2 (2:1)
Bramki: Maciej Żurawski (16. minuta), 1:1 Tomasz Swędrowski (21.), 2:1 Kajetan Szmyt (45. +11), 2:2 Michał Feliks (86.)
Warta Poznań: Adrian Lis (39. Jędrzej Grobelny) – Jakub Bartkowski, Dawid Szymonowicz (7. Maciej Żurawski Ż), Wiktor Pleśnierowicz – Filip Borowski, Mateusz Kupczak, Miguel Luis, Jakub Kiełb Ż (63. Dimitris Stavropoulos) – Kajetan Szmyt, Stefan Savić Ż (63. Niilo Maenpaa) – Dario Vizinger (63. Adam Zrelak).
Sędziował Patryk Gryckiewicz z Torunia
Widzów: 3458