Warta Poznań wygrała w Krakowie z Wisłą i obroniła 11. miejsce w tabeli
Jedenaste zwycięstwo w sezonie odnieśli na koniec rozgrywek piłkarze Warty Poznań, którzy po bramce Miłosza Szczepańskiego wygrali ze zdegradowaną już...
Jedenaste zwycięstwo w sezonie odnieśli na koniec rozgrywek piłkarze Warty Poznań, którzy po bramce Miłosza Szczepańskiego wygrali ze zdegradowaną już z PKO Bank Polski Ekstraklasy Wisłą Kraków. „Zieloni” z 42 punktami zajęli 11. miejsce w tabeli.
Tak jak przed rokiem, Warta Poznań kończyła sezon ligowy w Krakowie. Wówczas pokonała 1:0 Cracovię i sensacyjnie zakończyła rywalizację na 5. pozycji, swojej najlepszej od ponad 70 lat. Jak na beniaminka, który jesienią nie zachwycał, był to rewelacyjny wynik. Teraz poznaniacy zamykali sezon po drugiej stronie Błoń, na stadionie Wisły Kraków, która kolejkę wcześniej straciła szansę na pozostanie w Ekstraklasie. Kibice „Białej Gwiazdy” nie kryli rozgoryczenia z powodu takiego obrotu spraw – niemal przez cały mecz szydzili z zawodników w czerwonych koszulkach, gwizdali na nich, lżyli. Oberwało się też szefom klubu, odpowiedzialnym za spadek.
Zespół trenera Dawida Szulczka miał w Krakowie coś do zyskania (mógł awansować na 10. miejsce), ale też sporo do stracenia, bo przy niekorzystnym obrocie spraw, mógł finiszować nawet na 14. pozycji. Ostatecznie Warta Poznań zgarnęła trzy punkty i bez oglądania się na innych obroniła lokatę, którą zajmowała przed weekendem. W ten sposób zwieńczyła znakomite półrocze – jeszcze w listopadzie była niemal na dnie tabeli, ale dzięki świetnej postawie szczególnie w rundzie rewanżowej, utrzymała się w Ekstraklasie bez większych problemów.
Sam mecz pod Wawelem nie stał na wysokim poziomie. Gospodarze zaczęli tak, jakby koniecznie chcieli pożegnać się z ligą zwycięstwem. Przez pierwszy kwadrans mieli kilka niezłych okazji bramkowych, ale bardzo dobrze między słupkami spisywał się Adrian Lis, który wrócił do bramki na ostatni mecz. W innych sytuacjach rywale kiksowali.
Po mniej więcej 25 minutach „Warciarze” opanowali sytuację, a krótko potem wyszli na prowadzenie. Jayson Papeau podał piłkę do Miłosza Szczepańskiego, a ten wbiegł w pole karne i silnym uderzeniem pokonał Mikołaja Biegańskiego. To była tak naprawdę pierwsza groźniejsza akcja w wykonaniu gości z Wielkopolski.
Jak się później okazało, kolejnych bramek już nie było. Wisła Kraków grała zbyt nerwowo i niedokładnie, by zaskoczyć Wartę Poznań. „Zieloni” byli bardzo dobrze zorganizowani, a świetną zmianę w przerwie dał Miguel Luis – Portugalczyk uporządkował grę w drugiej linii. Błysnął też Frank Castaneda, który w pożegnalnym występie mógł strzelić gola z dystansu, ale bramkarz krakowian obronił.
Po drugiej stronie boiska Adrian Lis musiał zatrzymać tylko jeden celny strzał, czyli uderzenie Zdenka Ondraska z ostrego kąta. Poznaniacy nie dali sobie zrobić krzywdy, mimo że kończyli mecz w składzie dalekim od optymalnego, a luki w obronie skutecznie uzupełnili nominalni pomocnicy, Michał Kopczyński i Mateusz Kupczak. Na placu gry pojawili się też rezerwowi tej wiosny, Jordan Courtney-Perkins i Kajetan Szmyt, a w doliczonym czasie gry w zespole zadebiutował Marcin Szeibe.
WISŁA KRAKÓW – WARTA POZNAŃ 0:1 (0:1)
Bramka: Miłosz Szczepański (29. minuta)
Warta Poznań: Adrian Lis – Mateusz Kupczak, Robert Ivanov, Michał Kopczyński – Jan Grzesik, Niilo Maenpaa (58. Jordan Courtney-Perkins), Milan Corryn (46. Miguel Luis), Konrad Matuszewski – 30. Miłosz Szczepański (72. Kajetan Szmyt), 11. Michał Jakóbowski (58. Frank Castaneda), Jayson Papeau (90. Marcin Szeibe).
Sędziował Piotr Lasyk z Bytomia
Widzów: 15 117.