Kapitalny początek meczu – Warta Poznań pokonuje Widzew Łódź
Trzecie spotkanie z rzędu wygrali na Stadionie Respect Energy piłkarze Warty Poznań, którzy w niedzielne popołudnie zwyciężyła 2:1 Widzew Łódź...
Trzecie spotkanie z rzędu wygrali na Stadionie Respect Energy piłkarze Warty Poznań, którzy w niedzielne popołudnie zwyciężyła 2:1 Widzew Łódź w starciu 31. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Ozdobą pojedynku był piękny gol strzelony przez Mateusza Kupczaka.
Na zakończenie majówki – tak jak przez cały czas jej trwania – pogoda była iście wakacyjna. W pierwszej połowie o bezcenne punkty „Zieloni” walczyli z Widzewem w pełnym słońcu i w temperaturze przekraczającej 20 stopni C. Taka aura i stawka meczu na finiszu sezonu ściągnęły na trybuny stadionu w Grodzisku Wlkp. ponad 3 tys. kibiców, wśród nich liczną grupę sympatyków łódzkiego klubu.
Pogoda nie rozleniwiła jednak zawodników, bo już od pierwszych minut sporo działo się pod bramkami. W 3. minucie Mohamed Mezghrani dośrodkował piłkę w pole karne, a z 6 metrów Maciej Żurawski uderzył głową nad poprzeczką. W odpowiedzi akcję gości lewą stroną poprowadził Antoni Klimek, ale po jego dośrodkowaniu niebezpieczeństwo zażegnał Dawid Szymonowicz. Minutę później Juan Ibiza głową obok słupka strzelał Juan Ibiza. Po chwili, po drugiej stronie boiska Bogdan Tiru przejął piłkę wybitą przez Rafała Gikiewicza, zagrał do Macieja Żurawskiego, który przyjął piłkę i natychmiast uderzył z powietrza, ale metr obok słupka.
Kolejny atak Warty Poznań przyniósł jej bramkę. Tym razem z prawej strony pod bramkę zagrał Jakub Bartkowski – byli tam Adam Zrelak i Kajetan Szmyt. Na strzał po krótkim dryblingu zdecydował się ten drugi i… miał sporo szczęścia. Piłka odbiła się od jednego obrońcy, potem trafiła w Andrejsa Ciganiksa i wylądowała w siatce!
Publiczność jeszcze dobrze nie nacieszyła się szybko objętym prowadzeniem, a na 2:0 podwyższył je Mateusz Kupczak. Znów udział w ataku brał Kajetan Szmyt, który przed polem karnym zbiegł nieco bardziej w stronę środka bramki, ale przy próbie strzału skiksował lewą nogą i wystawił w ten sposób piłkę Mateuszowi Kupczakowi, który natychmiast kopnął i pięknym, technicznym uderzeniem z tzw. fałsza zaskoczył Rafała Gikiewicza. Piłka wylądowała w górnym rogu bramki, tuż przy słupku!
Łodzianie już 6 minut później mogli mieć nadzieję na zdobycie kontaktowej bramki. Jordi Sanchez biegł w stronę Jędrzeja Grobelnego, ale nie znalazł się w sytuacji sam na sam, bo znakomitym wślizgiem popisał się Bogdan Tiru. W 24. Minucie Hiszpan cieszył się już ze strzelenia gola głową po rzucie rożnym. Sędzia Bartosz Frankowski słusznie jednak unieważnił tę bramkę, gdyż stojący na spalonym Luis Silva przeszkadzał Jędrzejowi Grobelnemu w wykonaniu interwencji w polu bramkowym.
Wydawało się, że dobrze broniąca wyniku Warta Poznań zejdzie do szatni z prowadzeniem 2:0. Niestety, w 44. minucie po akcji lewym skrzydłem piłka trafiła do Jordiego Sanchez, który z ok. 7 metrów głową strzelił w dolny róg obok Jędrzeja Grobelnego.
W przerwie nad grodziski obiekt nadciągnęły chmury i początek drugiej połowy odbywał się przy krótkotrwałych, ale dość intensywnych opadach deszczu. Na przebieg gry ta zmiana aury nie miała wielkiego wpływu. „Zieloni” bardzo dobrze wyszli na tę część meczu i było widać, że mają wielką ochotę powtórzyć scenariusz z niedawnego występu przeciwko Stali Mielec. Wtedy po zmianie stron zespół szybko wyszedł na dwubramkowe prowadzenie. Teraz szansa była na to już w 50. minucie, kiedy to piękny rajd prawą stroną przeprowadził Filip Borowski i już w polu karnym zagrał do Adama Zrelaka. Niedzielny jubilat (Słowak kończył tego dnia 30 lat) miał idealną okazję do strzelenia gola – pół bramki było puste i wystarczyło skierować tam piłkę. Niestety, napastnik poznańskiego zespołu oddał lekki strzał, z którym bez problemu poradził sobie Rafał Gikiewicz.
Zespół trenera Dawida Szulczka świetnie zarządzał drugą połową. Gdy trzeba było, atakował rywali na ich połowie, ale były też momenty, w których bronił dostępu do bramki nieco bardziej cofnięty. Efekt był taki, że łodzianie ani razu na poważnie nie zagrozili Jędrzejowi Grobelnemu. Bramkarz Warty Poznań musiał w tej części gry obronić tylko dwa celne strzały gości – w 55. minucie po ziemi uderzał Antoni Klimek, a w ostatniej minucie podstawowego czasu gry z bliska głową strzelał Jordi Sanchez. Próba była jednak lekka, a na dodatek piłka poleciała tam, gdzie był Jędrzej Grobelny.
W ostatniej akcji tego popołudnia znakomitą okazję do zdobycia bramki na 3:1 miał Tomas Prikryl. Czech dostał bardzo dobre podanie od Filipa Borowskiego, który pokazał się w niedzielę z naprawdę dobrej strony, i biegł pół boiska, by znaleźć się oko w oko z bramkarzem Widzewa. Tomas Prikryl zwolnił nieco w polu karnym i wydawało się, że za chwilę ucieszy publiczność. Niestety, kopnął tak, że Rafał Gikiewicz odbił piłkę nogą.
Dzięki trzeciej z rzędu wygranej na stadionie w Grodzisku Wlkp. poznaniacy przesunęli się na 12. miejsce w tabeli. Mają też 6 pkt przewagi nad otwierającą strefę spadkową Koroną Kielce, która swój mecz w tej kolejce rozpoczęła o godz. 15.
WARTA POZNAŃ – WIDZEW ŁÓDŹ 2:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Andrejs Ciganiks (9. minuta, sam.), 2:0 Mateusz Kupczak (12.), 2:1 Jordi Sanchez (44.)
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny – Jakub Bartkowski, Dawid Szymonowicz, Bogdan Tiru – Mohamed Mezghrani (46. Filip Borowski), Mateusz Kupczak, Maciej Żurawski (16. Tomas Prikryl), Konrad Matuszewski Ż (80. Jakub Kiełb) – Miguel Luis (72. Stefan Savić), Kajetan Szmyt – Adam Zrelak (80. Dario Vizinger).
Sędziował Bartosz Frankowski z Torunia
Widzów: 3274