Wojciech Fadecki: Warta jest mocna i może sporo namieszać
Wojciech Fadecki w minionym tygodniu został nowym zawodnikiem Warty Poznań. W rozmowie z nami wyjaśnia, dlaczego skusiła go oferta “Zielonych”,...
Wojciech Fadecki w minionym tygodniu został nowym zawodnikiem Warty Poznań. W rozmowie z nami wyjaśnia, dlaczego skusiła go oferta “Zielonych”, jak wspomina półfinałowy dwumecz Pucharu Polski przeciwko Lechowi czy też zdradza, komu kibicował na mistrzostwach świata.
Piotrek Przyborowski: Blisko 150 występów na poziomie II ligi w Błękitnych Stargard, do tego też sporo występów w III lidze w barwach Chemika Police. Chociaż wciąż jesteś młodym graczem, masz już spore doświadczenie. Czy jednak debiutowi na zapleczu Ekstraklasy będzie towarzyszyć jakaś dodatkowa presja?
Wojciech Fadecki: – Może nie presja, ale pozytywne emocje. Mecz na zapleczu ekstraklasy byłby dla mnie czymś zupełnie nowym i jeżeli tylko będę miał okazje, to chcę się pokazać z jak najlepszej strony.
W Stargardzie byłeś już od dobrych kilku lat ważnym ogniwem. Co skłoniło Cię do przejścia do Warty?
– Przede wszystkim chcę się rozwijać i grać coraz wyżej. Perspektywa gry w I lidze była tu kluczowa i jestem bardzo wdzięczny za to, że klub postanowił dać mi tę szansę. Mam nadzieję, że odwdzięczę się samymi dobrymi występami.
Tak naprawdę możesz grać na wielu pozycjach w ataku, ale na której czujesz się najlepiej?
– To prawda, że zdarzało mi występować na różnych pozycjach, ale zdecydowanie najlepiej czuję się na skrzydle.
W jednym z komentarzy znalezionych w Internecie pewien kibic wspomina rewanżowy półfinał Pucharu Polski z Lechem, kiedy to przy Bułgarskiej świetnie poradziłeś sobie z Paulusem Arajuurim. Jak wspominasz tamten z pewnością niezwykły dwumecz?
– To jak na razie dwa najważniejsze mecze w moim życiu. Nikt nie przypuszczał, że możemy dojść tak daleko. Po pierwszym meczu, kiedy zdołaliśmy wygrać u siebie 3:1, jechaliśmy do Poznania z myślą, że naprawdę możemy tego dokonać i zagrać w finale Pucharu Polski. Udało nam się strzelić bramkę na 1:0, lecz chwile potem jeden z naszych zawodników zobaczył czerwoną kartkę. Lech zaczął coraz mocniej atakować, co poskutkowało tym, że to “Kolejorz” ostatecznie wygrał 5:1 i zagrał w finale z Legią. Ten mecz zapamiętam na zawsze przede wszystkim przez pryzmat radości naszych kibiców po strzelonej bramce w Poznaniu. To było cudowne uczucie.
Z Błękitnymi w minionym sezonie do ostatniej kolejki walczyłeś o utrzymanie. Jak myślisz, o co jesteś w stanie powalczyć wraz z nowymi kolegami w I lidze?
– Myślę, że jesteśmy w stanie osiągnąć wyznaczony cel, jakim jest utrzymanie. Oczywiście jednak będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce. Nasza kadra jest bardzo mocna i jestem pewien, że możemy sporo namieszać.
Kiedyś miałeś okazję przebywać na testach w Pogoni Szczecin. Myślisz, że stać Was na to, by w niedalekim czasie zadebiutować w Ekstraklasie, jednak w zielonej koszulce?
– Oczywiście, w końcu wszystko jest możliwe. Każdy z nas ma swoje ambicje, a na treningach ciężko pracujemy, więc chyba wszyscy liczą na to, że wkrótce zobaczymy tego efekty.
Jak Ci się podobają pierwsze dni w Poznaniu i w Warcie?
– Poznań to piękne miasto i cieszy mnie myśl o tym, że będę tu mieszkał przez najbliższy czas. W klubie jest bardzo dobra atmosfera, a zawodnicy miło mnie przyjęli, więc czuje się tu wspaniale.
Jako zawodnik ofensywny z pewnością będziesz odpowiedzialny za strzelanie bądź asystowanie. Czy przed sezonem zakładasz sobie jakąś konkretną liczbę, którą chciałbyś przekroczyć?
– Każdy wyznacza sobie jakieś cele, lecz może nie będę ich zdradzał. Najważniejsze jest jednak to, żebyśmy jako drużyna wygrywali, a jeżeli ja będę się do tego przyczyniał, wtedy będę podwójnie zadowolony.
Co robi Wojciech Fadecki w wolnym czasie?
– Mam różne sposoby na spędzenie wolnego czasu, lecz najczęściej wykorzystuje go na spotkania z rodziną czy znajomymi. Nie ukrywam też, że lubię sobie też czasem pograć na konsoli.
Wczoraj zakończyły się mistrzostwa świata. Komu na nich kibicowałeś? Kto Cię najbardziej zaskoczył zarówno pozytywnie, jak i negatywnie?
– Najbardziej kibicowałem Polsce, ale niestety nie poszło nam na tym mundialu tak, jak oczekiwałem. Pozytywnie zaskoczyła mnie reprezentacja Szwecji, ponieważ wyszła z bardzo ciężkiej grupy. Negatywnie natomiast Niemcy, którzy bronili tytułu i nawet nie zdołali osiągnąć choćby 1/8 finału.