Opinie trenerów po meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała – Warta Poznań
Gol Mateusza Kupczaka strzelony w 86. minucie dał Warcie Poznań wyjazdowe zwycięstwo 2:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała w poniedziałkowym meczu PKO...
Gol Mateusza Kupczaka strzelony w 86. minucie dał Warcie Poznań wyjazdowe zwycięstwo 2:1 z Podbeskidziem Bielsko-Biała w poniedziałkowym meczu PKO Ekstraklasy. Wcześniej do siatki gospodarzy trafił Mateusz Kuzimski, a wyrównał Maksymilian Sitek. Oto, jak starcie beniaminków ocenili trenerzy obu zespołów:
Piotr Tworek, trener Warty Poznań: Jesteśmy bardzo szczęśliwi, zwłaszcza że przygotowywaliśmy się do tego spotkania w dwunastu zawodników. Żeby zrobić trening taktyczny, musieliśmy zatrudnić wszystkich członków sztabu: masażystów, trenera przygotowania fizycznego. Liczyła się ilość. Tylko to pozwalało nam zasymulować warunki meczowe. Dlatego mam ogromny szacunek dla zespołu, jego pracy, poświęcenia i charakteru.
W pierwszej połowie widowisko było niezłe do oglądania, mimo braku bramek. Może brakowało trochę strzałów, ale tak jak się spodziewałem, przy tylu zmianach w składzie potrzebowaliśmy trochę czasu, żeby wejść w ten mecz. Drugą połowę otworzyliśmy kapitalnie, wreszcie swojego gola ma Mateusz Kuzimski. Później działy się rzeczy paradoksalne, bo zamiast grać pewnie, straciliśmy wiarę, a to nakręcało Podbeskidzie. Gospodarze wyrównali, jednak w końcówce pokazaliśmy warciański charakter i on pozwolił nam wywalczyć trzy punkty. To bardzo ważne zwycięstwo w kontekście sytuacji w naszej drużynie. Życzę wszystkim, którzy jeszcze nie wrócili do składu, dużo zdrowia. Mamy teraz trochę czasu na przygotowania do następnego spotkania z Górnikiem Zabrze.
Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała: Przegraliśmy mecz, do którego podchodziliśmy z dużym entuzjazmem, ale też z pokorą. Wiedzieliśmy, że Warta dobrze broni, umie też wykorzystywać stałe fragmenty. W pierwszej połowie graliśmy trochę za wolno, brakowało podań do zawodników, którzy są u nas najszybsi. Za dużo było piłek granych do nogi. Po przerwie chcieliśmy przyspieszyć. Warta bardzo zagęściła środek, potem jeszcze tę strefę wzmocnił kolejny wysoki zawodnik, Łukasz Trałka. My szukaliśmy akcji oskrzydlających i jedna z nich dała nam bramkę na 1:1. Po wyrównaniu zaczęliśmy grać agresywniej. Stworzyliśmy sytuacje, mój zespół chciał wygrać, szedł do przodu. Była poprzeczka Kamila Bilińskiego, czy pojedynek sam na sam Maksymiliana Sitka. Parliśmy naprzód, ale dostaliśmy gola po stałym fragmencie.
W takich sytuacjach zawsze jest się złym. Gdy nie potrafi się wygrać, trzeba chociaż utrzymać do końca remis. Nie mogę powiedzieć, że plan został zrealizowany. Było sporo entuzjazmu w ataku, choć głównie w drugiej połowie. Czasem brakowało w kluczowych momentach piłkarskiej jakości. Musimy się teraz dobrze przygotować do meczu z Wisłą Kraków.