Warta Poznań przegrała z Legią Warszawa – walka do ostatnich sekund
Drugiej porażki w tym roku doznali piłkarze Warty Poznań. W starciu z Legią Warszawa przegrywali 0:1, potem 1:3, ale doprowadzili...
Drugiej porażki w tym roku doznali piłkarze Warty Poznań. W starciu z Legią Warszawa przegrywali 0:1, potem 1:3, ale doprowadzili do emocjonującej końcówki i ulegli na stadionie mistrzów Polski 2:3 w 21. kolejce PKO BP Ekstraklasy.
„Zieloni” pojechali do stolicy bez kontuzjowanych od pewnego czasu Bartosza Kieliby i Michała Kopczyńskiego (obaj oglądali mecz z trybun stadionu przy Łazienkowskiej), zawieszonego za żółte kartki Łukasza Trałki oraz Michała Jakóbowskiego, którego z gry również wykluczył drobny uraz. Mimo nieobecności w składzie czterech podstawowych graczy, beniaminek z Poznania postawił się Legii Warszawa i był bliski wywiezienia remisu po bardzo emocjonującym meczu. Meczu, który miał nietypową oprawę jak na czas pandemii, bo niemal przez 90 minut na murawie było słychać doping kibiców Legii zgromadzonych pod stadionem.
Strzelanie goli zaczęło się szybko, bo już w 3. minucie – tak jak w niedawnym meczu z Wisłą Płock. Tym razem jednak to nie Warta wyszła na prowadzenie, a rywale. Po rzucie rożnym piłka znalazła się pod nogami Filipa Mladenovicia, ten był niepilnowany i pokonał Adriana Lisa uderzeniem przy słupku.
Goście źle zaczęli mecz i jeszcze przez kilkanaście minut nie potrafili wybić Legii z rytmu. Dopiero po ok. 20 minutach zaczęli dochodzić do głosu. Do remisu doprowadzili w 26. minucie po tym, jak Jan Grzesik wpakował piłkę do siatki po zagraniu z narożnika pola karnego. Artur Boruc trącił jeszcze ręką piłkę, ale ta i tak wylądowała w siatce!
Niestety, „Zieloni” nie nacieszyli się zbyt długo korzystnego wyniku. Tuż po wyrównaniu Adrian Lis obronił groźny strzał w tzw. krótki róg, ale kilka chwil później był już bezradnych po kolejnej takiej próbie. Paweł Wszołek kopnął z powietrza precyzyjnie, przy słupku i Legia znów była na prowadzeniu.
Zespół trenera Piotra Tworka pokazał, że nie bez powodu jest jedną z rewelacji tego roku w Ekstraklasie. Jeszcze przed przerwą powinien doprowadzić do stanu 2:2, ale Mateusz Kuzimski nie trafił w piłkę, mimo że miał znakomitą sytuację po precyzyjnym zagraniu Makany Baku z prawego skrzydła.
Początek drugiej części należał do poznaniaków, którzy przez dobre 10 minut mieli inicjatywę i długo utrzymywali się przy piłce. Kiedy Legia odwróciła ten stan rzeczy, niemal natychmiast podwyższyła prowadzenie. Wprawdzie Adrian Lis w znakomitym stylu obronił pierwszy strzał na bramkę, to już przy dobitce z bliska głową przez Filipa Mladenovicia – był bez szans.
Nawet dwubramkowa strata nie złamała ducha Warty Poznań. Do końca zostało pół godziny gry i „Zieloni” do ostatnich sekund bili się o choćby punkt. W 69. minucie trener Piotr Tworek zdjął z boiska środkowego pomocnika Mateusza Czyżyckiego i wprowadził do gry skrzydłowego Mariusza Rybickiego. Walczącego dotąd przy linii bocznej Mateusza Kuzimskiego trener przesunął do przodu, by tworzył parę napastników z Adamem Zrelakiem.
Ten manewr był dowodem na to, że goście będą walczyli o korzystny wynik, nawet ryzykując tym, że Legia może mieć kolejne sytuacje bramkowe. Tak było, ale stołeczni zawodnicy pudłowali w dogodnych sytuacjach, albo dobrze spisywał się Adrian Lis. Odważna gra sprawiła jednak, że i Artur Boruc miał co robić. W 69. minucie sam na sam z bramkarzem Legii znalazł się Adam Zrelak, ale strzelił za lekko, żeby go zaskoczyć.
10 minut później w zamieszaniu po polu karnym sędziowie VAR zasugerowali Piotrowi Lasykowi, że doszło do zagrania piłki ręką przez Pawła Wszołka. Arbiter przyjrzał się sytuacji na monitorze i przyznał Warcie Poznań rzut karny, bo faktycznie gracz Legii w nieprzepisowy sposób przeszkodził Mateuszowi Kuzimskiemu. Do piłki podbiegł Mateusz Kupczak i zdobył kontaktową bramkę!
Przy stanie 3:2 dla gospodarzy Warta postawiła wszystko na jedną kartę. Rozpoczęła się wymiana ciosów, ale kolejne bramki już nie padły. Już po upływie doliczonego czasu gry sędzia Piotr Lasyk znów konsultował sytuację w „szesnastce” Legii, ale uznał, że po strzale Makany Baku nie było zagrania piłki ręką przez Mateusza Wieteskę.
Warta Poznań miała jeszcze rzut rożny. W polu karnym zameldował się nawet Adrian Lis, ale trener Czesław Michniewicz mógł po chwili odetchnąć z ulgą, bo jego zespół utrzymał prowadzenie do końcowego gwizdka. To czwarta z rzędu wygrana mistrzów Polski i druga w tym roku ligowa porażka beniaminka z Poznania. Po występie, którego „Zieloni” na pewno nie muszą się wstydzić.
LEGIA WARSZAWA – WARTA POZNAŃ 3:2 (2:1)
Bramki: 1:0 Mladenović (3. minuta), 1:1 Grzesik (26.), 2:1 Wszołek (30.), 3:1 Mladenović (60.), 3:2 Kupczak (79., karny)
Warta Poznań: Adrian Lis – Jan Grzesik, Aleks Ławniczak Ż, Robert Ivanov, Jakub Kiełb – Mateusz Kupczak – Mateusz Kuzimski, Mateusz Czyżycki (69. Mariusz Rybicki), Maciej Żurawski (90. Robert Janicki), Makana Baku – Adam Zrelak Ż.
Sędziował Piotr Lasyk z Bytomia
Mecz bez publiczności
Fot. Piotr Kucza / 400mm