Warta Poznań przegrała z Rakowem Częstochowa
Pierwszej w tym roku porażki na stadionie w Grodzisku Wlkp. doznali piłkarze Warty Poznań, którzy w pojedynku 27. Kolejki PKO...
Pierwszej w tym roku porażki na stadionie w Grodzisku Wlkp. doznali piłkarze Warty Poznań, którzy w pojedynku 27. Kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy ulegli 0:2 Rakowowi Częstochowa. Bramki dla gości padły po samobójczym strzale Roberta Ivanova oraz po uderzeniu Iviego Lopeza z rzutu wolnego.
Dwa kolejne zwycięstwa w poprzednich kolejkach ligowych pozwoliły poznaniakom oddalić się od strefy spadkowej na 6 pkt. Postawienie kolejnego kroku w walce o pozostanie w Ekstraklasie było jednak trudnym zadaniem. Do Grodziska Wlkp., w którym „Zieloni” nie przegrali jeszcze meczu w tej rundzie, przyjechał bowiem Raków Częstochowa, wicemistrz Polski, walczący o tytuł także w tym roku, najlepiej punktujący zespół ligi w drugiej części sezonu.
Ponadto, przeciwko tak silnemu rywalowi Warta Poznań musiała sobie radzić bez zawieszonego za kartki Adamowi Zrelakowi. Brak najlepszego strzelca zespołu i piłkarza, który ma wyjątkowo niewygodny styl gry dla obrońców przeciwnika, był bardzo widoczny. Szybki i zwinny, ale jednocześnie drobny Frank Castaneda, musiał rywalizować z potężnym kapitanem gości, Tomasem Petraskiem. Górą był na ogół Czech, a napastnik „Zielonych” w pierwszej połowie jako jedyny oddał strzał na bramkę częstochowian i było top uderzenie bardzo, bardzo niecelne.
Raków też nie miał jakichś znakomitych okazji, ale wyraźnie dominował na boisku. Warta miała kłopoty z zawiązaniem akcji i często traciła piłkę. Przyjezdni utrzymywali się przy niej znacznie dłużej, atakowali, ale gola strzelili w przypadkowy sposób, po rzucie rożnym. Piłka wstrzelona przed bramkę odbiła się od nogi Roberta Ivanova i wturlała się do siatki.
Drużyna z Częstochowy wyszła więc na prowadzenie w 27. minucie gry, mimo że nie miała jeszcze wtedy na koncie ani jednego celnego strzału. Doczekała się go dopiero minutę przed przerwą, gdy Adrian Lis wygrał pojedynek w polu karnym z Patrykiem Kunem.
Druga część spotkania była lepsza w wykonaniu drużyny trenera Dawida Szulczka. Przede wszystkim „Zieloni” zaczęli stwarzać okazje bramkowe. Już w 48. minucie Kacper Trelowski został zmuszony do interwencji po mocnym uderzeniu z dystansu Miguela Luisa. Portugalczyk wypożyczony z Rakowa był zaangażowany w większość akcji ofensywnych poznaniaków. W 60. minucie po jego dośrodkowaniu Frank Castaneda próbował z bliska strzelać głową, ale źle trafił w piłkę. Dwie minuty później Miguel Luis kopnął z półwoleja, ale wysoko nad poprzeczką.
Kwadrans przed końcem gry trener Warty zdecydował się na przegrupowanie sił. Podczas jednej zmiany wpuścił na boisko trzech piłkarzy: Milana Corryna, Miłosza Szczepańskiego i Daniela Szelągowskiego. Z nimi w składzie zespół miał walczyć o wyrównujące trafienie.
Niestety, zanim którykolwiek z rezerwowych zdążył kopnąć piłkę Raków wykonał rzut wolny z ok. 30 metrów od bramki. Ivi Lopez uderzył mocno, a piłka skozłowała przed Adrianem Lisem i wpadła pod poprzeczkę. Potem goście skutecznie bronili prowadzenia 2:0, a jedynymi ciekawszymi sytuacjami była minimalnie niecelna próba Milana Corryna oraz dośrodkowanie Deiana Sorescu i efektowna parada bramkarza „Zielonych”.
Tak jak przed rokiem Warta Poznań uległa na swoim stadionie Rakowowi Częstochowa 0:2. To pierwsza porażka w roli gospodarza od 20 listopada, kiedy to w debiucie trenera Dawida Szulczka komplet punktów z Grodziska Wlkp. wywiozła Wisła Płock.
WARTA POZNAŃ – RAKÓW CZĘSTOCHOWA 0:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Robert Ivanov (27. minuta, sam.), 0:2 Ivi lopez (75.)
Warta Poznań: Adrian Lis – Jan Grzesik, Łukasz Trałka, Dawid Szymonowicz, Robert Ivanov, Jakub Kiełb (75. Miłosz Szczepański) – Miguel Luis Ż (78. Niilo Maenpaa), Mateusz Kupczak, Michał Kopczyński (75. Milan Corryn), Konrad Matuszewski (75. Dawid Szelągowski Ż) – Frank Castaneda.
Sędziował Daniel Stefański z Bydgoszczy
Widzów: 2362