Początek dla Warty, ale to Lech wygrał derby Poznania
Nie udało się piłkarzom Warty Poznań zatrzymać walczącego o mistrzostwo Polski Lecha Poznań. „Zieloni” prowadzili w derbach miasta, ale to...
Nie udało się piłkarzom Warty Poznań zatrzymać walczącego o mistrzostwo Polski Lecha Poznań. „Zieloni” prowadzili w derbach miasta, ale to goście zdobyli dwie bramki i wygrali w Grodzisku Wlkp. 2:1 w meczu 33. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Wydarzeniem popołudnia był ostatni występ w karierze Łukasza Trałki, którego kibice obu zespołów pożegnali owacją na stojąco.
Najwięcej spotkań w swojej wspaniałej karierze Łukasz Trałka rozegrał w barwach Lecha Poznań, ale granicę 400 spotkań w Ekstraklasie przekroczył jako piłkarz Warty Poznań. To w niej spędził trzy świetne sezony, w trakcie których najpierw awansował jako jeden z liderów zespołu do najwyższej ligi, a potem poprowadził go do piątego miejsca w kraju. Teraz kończy grę w piłkę kolejkę przed końcem niezwykłego sezonu, w którym „Warciarze” wygrzebali się ze strefy spadkowej i są już pewni utrzymania się.
Występ Łukasza Trałki w derbach był symboliczny. Wszystko przez uraz z meczu z Wisłą Płock, przez co w ogóle nie trenował w minionym tygodniu. W sobotnie popołudnie wyprowadził kolegów na boisko jako kapitan, odebrał koszulkę z liczbą 431 (to liczba jego występów w Ekstraklasie – piąty wynik w historii rozgrywek) od właściciela Warty Poznań, Bartłomieja Farjaszewskiego oraz koszulkę Lecha Poznań od właściciela i prezesa klubu, Piotra Rutkowskiego.
Na boisko wyszedł tylko na chwilę, by już w pierwszej minucie udać się za linię, ale po drodze przeszedł przez szpaler utworzony przez przedstawicieli obu zespołów – zawodników i członków sztabu. Było podniośle i wzruszająco. Kibice Warty i Lecha skandowali nazwisko Łukasza Trałki, który nie potrafił ukryć łez wzruszenia.
Krótko po tym jak wznowiono grę „Zieloni” wyprowadzili szybką akcję, w trakcie której bramkarz Lecha Poznań Michey van der Hart sfaulował Milana Corryna i sędzia Tomasz Kwiatkowski słusznie przyznał gospodarzom rzut karny. Tak jak w poprzednim spotkaniu w Grodzisku Wlkp. bezbłędnym wykonawcą „jedenastki” był Michał Kopczyński – zmylił rywala i posłał piłkę do siatki.
Można żałować, że prowadzenie Warty Poznań utrzymało się niewiele ponad 10 minut. Wprawdzie Joao Amaral strzelił bardzo precyzyjnie, w samo „okienko” bramki Jędrzeja Grobelnego, ale doszedł do uderzenia wskutek prostego błędu drużyny w białych koszulkach.
Lech wyrównał, ale to wciąż nie był dla niego wynik, który dawałby mu pewność pozostania na pozycji lidera przed ostatnim meczem. Atakował, stworzył sobie kilka okazji, ale pod koniec pierwszej połowy to „Warciarze” wdarli się kilka razy w pole karne przeciwnika po przechwyceniu podań na jego połowie. Niestety, kolejna bramka nie padła.
Kiedy natomiast kończył się doliczony czas do pierwszej połowy Lech miał rzut rożny, obrońcy zbyt krótko wybili piłkę, którą przed bramkę wstrzelił Pedro Rebocho, a Mikael Ishak z bliska dał gościom prowadzenie. I, jak się później okazało, ustalił wynik spotkania.
W drugiej części spotkania na boisku działo się już zdecydowanie mniej. Drużyna w niebieskich strojach starała się przede wszystkim nie stracić bramki i prowadzenia, a Warta zaledwie kilka razy potrafiła zagrozić bramkarzowi Lecha. Głównie po uderzeniach z dystansu, m.in. w wykonaniu Miguela Luisa i Franka Castanedy.
Mimo obiecującego początku „Zieloni” skończyli mecz bez punktów, ale wciąż mają szansę na to, by finiszować w tym sezonie w pierwszej dziesiątce tabeli Ekstraklasy.
WARTA POZNAŃ – LECH POZNAŃ 1:2 (1:2)
Bramki: 1:0 Michał Kopczyński (10., karny), 1:1 Joao Amaral (22.), 1:2 Mikael Ishak (45.)
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny – Mateusz Kupczak, Dawid Szymonowicz (46. Aleksandr Pawłowiec), Robert Ivanov Ż – Jan Grzesik, 6. Łukasz Trałka (1. Michał Kopczyński), Miguel Luis, Jakub Kiełb (90. Michał Jakóbowski) – Miłosz Szczepański (61. Jayson Papeau), Milan Corryn (61. Niilo Maenpaa Ż), Frank Castaneda.
Sędziował Tomasz Kwiatkowski z Warszawy
Widzów: 4820.