Opinie trenerów po meczu GKS Jastrzębie – Warta Poznań
Warta Poznań wygrała 2:0 z GKS Jastrzębie i jest już w II rundzie Fortuna Pucharu Polski. Oto, co po meczu...
Warta Poznań wygrała 2:0 z GKS Jastrzębie i jest już w II rundzie Fortuna Pucharu Polski. Oto, co po meczu rozegranym w środę w Jastrzębiu Zdroju powiedzieli trenerzy obu drużyn:
Dawid Szulczek, trener Warty Poznań: Wiedzieliśmy, że czeka nas tu przeprawa z drużyną, która będzie dużo biegała, grała z bardzo dużą determinacją i wolą walki. Chcieliśmy odpowiedzieć tym samym, dlatego od początku mecz był rozgrywany „na ostrzu”, było wiele stykowych sytuacji, dużo fauli. Z biegiem czasu jakość indywidualna naszych zawodników zaczęła robić różnicę na boisku, co jest zupełnie normalne, bo na co dzień występujemy w Ekstraklasie.
Podobało mi się, jak byliśmy zorganizowani w grze obronnej. Nie przypominam sobie jakiegoś zagrożenia pod naszą bramką, potrafiliśmy je oddalać. Gra raczej toczyła się na połowie GKS Jastrzębie. Oczywiście, zabrakło nam trochę skuteczności.
Trzeba przyznać, że trener Grzegorz Kurdziel potrafi poukładać drużynę i neutralizować atuty przeciwnika. Było to widać np., jak zawodnicy się asekurują. Nasz styl gry w drugiej połowie był spowodowany tym, że już przed przerwą wypadło nam dwóch zawodników, Michał Jakóbowski i Jakub Kiełb. Były to starcia bardzo mocno na styku. Nieco spóźnieni byli w nich zawodnicy GKS Jastrzębie. Dlatego później chcieliśmy nieco bardziej kontrolować grę, budować akcje w ataku pozycyjnym, zmieniać strony, zamiast szarpać się i walczyć o tzw. drugie piłki. Miałem wrażenie, że mieliśmy mecz pod kontrolą, aczkolwiek uważam, że powinniśmy dołożyć coś więcej pod polem karnym przeciwnika.
Na razie trudno powiedzieć coś więcej o urazach Michała i Kuby. Nie mam odczuć bezpośrednio po meczu, że są to poważne urazy, ale trzeba poczekać na to, co powie lekarz.
Grzegorz Kurdziel, trener GKS Jastrzębie: Przede wszystkim chciałem podziękować kibicom za to, że w drugiej połowie bardzo nam pomogli. Mimo niesprzyjającego wyniku i niekorzystnych okoliczności, bo niemal całą tę część meczu graliśmy w dziesięciu, kibice bardzo wsparli zespół. Myślę, że również dzięki temu nie straciliśmy w drugiej połowie żadnej bramki.
Druga sprawa to terminarz. Nie my go ustalaliśmy. Dziś mecz o godz. 18, a w sobotę o 11:30 w Kołobrzegu. Różnica ok. 62 godzin i stąd nasze decyzje o składzie na ten mecz. Chcieliśmy dać frajdę kibicom i wystawić przeciwko Warcie podstawową jedenastkę. Dochodzi jednak 9-godzinna podróż na mecz ligowy i jako sztab szkoleniowy musieliśmy rozważyć to wszystko. Stąd takie nasze decyzje personalne.
Jeżeli chodzi o sam mecz, to spodziewałem się, że możemy dostać lekcję piłkarską od zespołu z Ekstraklasy. Natomiast nie dostaliśmy lekcji piłkarskiej. Młodzi zawodnicy, w tym pięciu młodzieżowców, którzy byli w pierwszej połowie na boisku, dostali za to lekcję odpowiedzialności. Odpowiedzialności za to, jak nie należy się zachowywać w pewnych bardzo prostych sytuacjach. Od nich teraz zależy, czy wyciągną z nich wnioski.
Mimo wyniku muszę pochwalić drużynę, bo pokazała, że jest zespołem, zawodnicy pracowali jak zespół na to, żeby nie stracić trzeciej bramki. Było wiadomo, że w dziesiątkę nie będziemy mieli jakichś super okazji na dogonienie wyniku, ale moi zawodnicy próbowali grać w piłkę mimo wysokiego pressingu i potrafiliśmy z niego wychodzić. Natomiast zdecydowanie przez proste błędy właściwie w minutę przegraliśmy ten mecz, bo ostatnia akcja przed przerwą, pierwsza po przerwie doprowadziły do tego, że pozbawiliśmy się szans na wygranie tego meczu.