Opinie trenerów po meczu Warta Poznań – Raków Częstochowa
Remisem 1:1 zakończył się mecz Warty Poznań z Rakowem Częstochowa w 18. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy. „Zieloni” prowadzili w...
Remisem 1:1 zakończył się mecz Warty Poznań z Rakowem Częstochowa w 18. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy. „Zieloni” prowadzili w Grodzisku Wlkp. po golu Jana Grzesika, a po przerwie wyrównał Stratos Svarnas. Oto, co po meczu powiedzieli trenerzy obu drużyn.
Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa: Generalnie nie jestem zadowolony z wyniku, ponieważ przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Trzeba przyznać, że okoliczności były nietypowe, ponieważ rzadko dostaje się czerwoną kartkę w pierwszej połowie. Tak więc odrobienie strat było naszym sukcesem. Natomiast cieszy gra i to, że potrafiliśmy zdominować przeciwnika, grając w dziesięciu przeciwko jedenastu. Tak czy inaczej nie wygraliśmy i nasz cel główny nie został zrealizowany, w związku z czym możemy mówić jedynie o połowicznym zadowoleniu.
Uważam, że musimy być bardziej odpowiedzialni, żeby punktować i myślę, że to spotkanie to przestroga dla nas wszystkich, żeby unikać pewnych zachowań. Chciałbym pochwalić moją drużynę, która pokazała charakter, spokój wewnętrzny oraz dużą jakość w tej trudnej sytuacji. Szkoda, że nie strzeliliśmy decydującej bramki, ale zabieramy ten punkt i idziemy dalej.
Dawid Szulczek, trener Warty Poznań: Mierzyliśmy się dzisiaj z drużyną, która gra najlepszą piłkę w Ekstraklasie. Analizowaliśmy wszystkie sparingi Rakowa, gdzie mieli bardzo dużą dominację nad dobrymi przeciwnikami, którzy w swoich ligach również dobrze się spisują.
Mieliśmy okazję przekonać się o tym na własnej skórze, ponieważ był to dobry mecz. Strzeliliśmy gola, grając jeszcze jedenastu na jedenastu. Wiedzieliśmy jak chcemy się organizować. Pewnie będzie trzeba popracować nad grą w przewadze – musimy wtedy lepiej wyglądać. Mieliśmy już takie mecze z Koroną Kielce, gdzie końcówka tamtego spotkania nie była dobra, był też pojedynek z Jagiellonią Białystok zakończony remisem. Co prawda uniknęliśmy porażek, ale wydaje mi się, że jesteśmy w takich sytuacjach nieco zbyt nerwowi. Przewaga zamiast dodawać nam animuszu sprawia, że pojawiają się nerwy i to doprowadziło do tego, że straciliśmy dzisiaj dwa punkty. Najpierw zanotowaliśmy stratę w środku pola, następnie przy rzucie rożnym popełniliśmy błąd – jeden z zawodników nie przesunął w swojej strefie. Dodatkowo pojawiło się drobne niezrozumienie pomiędzy tym graczem, a naszym bramkarzem.
Całościowo uważam, że jako drużyna zdaliśmy egzamin. Gdyby przed meczem ktoś powiedział, że zremisujemy to pewnie ucieszylibyśmy się z tego. Co prawda wiadomo, że zawsze gramy o zwycięstwo jednak jest to cenny punkt, który w końcowym rozrachunku może okazać się ważny.
Możemy żałować, że nie podwyższyliśmy wyniku wcześniej, bo swoje szanse mieli Kajtek Szmyt i Adam Zrelak. Raków też bywał w naszym polu karnym, więc mam wrażenie, że ten podział punktów jest uczciwy. Całościowo uważam, że Rakowa chyba nikt nie dogodni, a my, mam nadzieję, nadal będziemy drużyną, która jest trudno pokonać.
Myślę, że powinniśmy szanować to gdzie jesteśmy i z pokorą podchodzić do rywala, ale nie ze strachem. Dzisiaj było to na pograniczu. Pozostaje pewien niedosyt. Niemniej musimy ten punkt szanować i na przyszłość wyciągnąć taki wniosek, że jak przeciwnik gra w osłabieniu to ma nam to dodawać skrzydeł, a nie sprawiać, że jesteśmy bardziej nerwowi.
Jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę i późniejsze zmiany, to odpowiem tak: w lipcu zagraliśmy bardzo dobry mecz w Częstochowie, natomiast jak przyszło do robienia zmian to Raków nas zdominował. Dimitris był chory kilka dni na obozie, dopadła go dość mocna infekcja. Wrócił do pełnych treningów od wtorku. Kopczyński miał uraz mięśniowy, więc z racji tego, że nie mamy Kupczaka woleliśmy zostawić go na drugą połowę. Natomiast ogólnie po mojej drużynie było widać, że kilku graczy zmagało się z urazami, o których nawet nie informowaliśmy. W grudniu w kadrze mieliśmy 11 zdrowych zawodników, nie robiliśmy też treningów. Byliśmy w nieco innym trybie. Adam Zrelak też praktycznie nie trenował z drużyną.
Zejście Wiktora Pleśnierowicza i Miłosza Szczepańskiego? Obaj mieli po żółtej kartce, a wiadomo, że sędziemu łatwiej dać drugą żółtą kartkę, kiedy przeciwnik wcześniej dostaje czerwoną, więc uznaliśmy, że musimy dokonać korekt, żeby mecz nie wyrównał się liczebnie. Gdyby tak się stało to byłoby nam trudno o korzystny wynik.