Warta Poznań pewnie pokonała Lechię Gdańsk
Pierwsze gole w barwach Warty Poznań strzelili Kajetan Szmyt i Stefan Savić. Dzięki ich trafieniom „Zieloni” pokonali 2:0 Lechię Gdańsk...
Pierwsze gole w barwach Warty Poznań strzelili Kajetan Szmyt i Stefan Savić. Dzięki ich trafieniom „Zieloni” pokonali 2:0 Lechię Gdańsk w pierwszym niedzielnym meczu 25. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy i awansowali na piąte miejsce w tabeli!
Drużyna trenera Dawida Szulczka wyszła na mecz z pozytywnym nastawieniem i w pierwszych minutach zepchnęła gości na ich połowę. Lechia przez kilka minut miała problem z tym, żeby przekroczyć z piłką linię środkową boiska. Niestety, w kilkuminutowym okresie miażdżącej przewagi, w którym zespół z Gdańska grał bardzo nerwowo, nie udało się stworzyć żadnej okazji bramkowej.
Gdy zawodnicy w czerwonych strojach przedarli się pod pole karne poznaniaków, Adrian Lis miał co robić. W 7. minucie bramkarz Warty w świetnym stylu wybił piłkę, która po próbie dośrodkowania przez Dominika Piłę, zmierzała do siatki. Cztery minuty później gdańszczanie przeprowadzili akcję lewą stroną boiska: Ilkay Durmus zagrał przed bramkę, a Łukasz Zwoliński uderzył z pierwszej piłki i trafił w słupek! Natomiast w 23. minucie Adrian Lis odbił piłkę po uderzeniu z dystansu Jarosława Kubickiego.
„Warciarze”, mimo że byli dłużej przy piłce, początkowo nie stwarzali okazji do strzelenia gola. Dopiero w 26. minucie Adam Zrelak uprzedził obrońcę i podaniem otworzył drogę do bramki Kajetanowi Szmytowi. 20-letni wychowanek klubu zachował się jak rutyniarz: pobiegł z piłką kilkanaście metrów, w polu karnym minął Mario Malocę, oszukał zwodem Jakuba Bartkowskiego i bramkarza Dusana Kuciaka, a na koniec spokojnie kopnął do siatki przy słupku. W ten sposób młodzieżowy reprezentant Polski strzelił swojego pierwszego gola w Ekstraklasie i wyprowadził zespół na prowadzenie w meczu z Lechią Gdańsk.
Goście starali się przejąć inicjatywę i jeszcze przed przerwą odrobić straty. Próbowali strzałów z daleka, ale nie potrafili trafić w bramkę. Niecelna była też próba Bassekou Diabate, który próbował zaskoczyć Adriana Lisa uderzeniem piłki głową.
Już w doliczonym czasie gry groźnie zrobiło się w polu karnym drużyny z Gdańska. Najpierw Dusan Kuciak odbił piłkę po strzale Adama Zrelaka z ostrego kąta, a po chwili obrońcy zablokowali Dawida Szymonowicza, który uderzał z półobrotu.
Na początku drugiej połowy Lechia dała sygnał, że nie zamierza się poddawać. W 50. minucie Ilkay Durmus strzelił bardzo mocno, ale i tym razem Adrian Lis był tam, gdzie trzeba, i obronił. Potem takich sytuacji już nie było, bo Warta Poznań bardzo skutecznie się broniła. Zaczęła też wyprowadzać groźne kontrataki.
Ten, który przypieczętował wygraną „Zielonych”, miał miejsce w 81. minucie. Maciej Żurawski wypatrzył na lewym skrzydle Stefana Savicia, ten wbiegł z piłką w „szesnastkę”, oszukał tam Jarosława Kubickiego, Jakuba Bartkowskiego i nie dał się zablokować Mario Malocy. Trafił prawą nogą idealnie, przy słupku i Dusan Kuciak znów był bezradny. Skrzydłowy Warty pobiegł jeszcze po piłkę, włożył ją pod koszulkę i pochwalił się w ten sposób, że wkrótce zostanie ojcem.
Po tym ciosie Lechia już się nie podniosła, bo w ostatnich minutach zanosiło się raczej na trzeciego gola dla zespołu trenera Dawida Szulczka niż na kontaktowe trafienie gości. Najbliżej szczęścia był w doliczonym czasie gry Jakub Kiełb, ale bramkarz Lechii zachował się bardzo dobrze i wybił piłkę zmierzającą pod poprzeczkę jego bramki.
Warta Poznań przedłużyła serię meczów bez porażki w roli gospodarza – ostatni raz nie zdobyła punktu w Grodzisku Wlkp. pod koniec sierpnia. Odniosła też trzecie domowe zwycięstwo i zarazem dziesiąte w tym sezonie.
WARTA POZNAŃ – LECHIA GDAŃSK 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Kajetan Szmyt (26. minuta), 2:0 Stefan Savić (81.)
Warta Poznań: Adrian Lis – Dimitris Stavropoulos, Dawid Szymonowicz, Robert Ivanov – Kamil Kościelny, Niilo Maenpaa (72. Michał Kopczyński), Miguel Luis Ż (72. Enis Destan Ż), Konrad Matuszewski (63. Jakub Kiełb) – Kajetan Szmyt, Adam Zrelak (54. Maciej Żurawski), Miłosz Szczepański (63. Stefan Savić).
Sędziował Paweł Malec z Łodzi
Widzów: 1854