Warta Poznań lepsza od Cracovii! Wygrana i awans w tabeli
Piękna bramka zdobyta przez Tomasa Prikryla w 79. minucie meczu z Cracovią dała Warcie Poznań wyjazdowe zwycięstwo 1:0 w piątkowym...
Piękna bramka zdobyta przez Tomasa Prikryla w 79. minucie meczu z Cracovią dała Warcie Poznań wyjazdowe zwycięstwo 1:0 w piątkowym pojedynku 23. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Dzięki szóstej wygranej w sezonie „Zieloni” awansowali na 9. miejsce w tabeli!
Na otwarcie czwartej w tym roku kolejki ligowej doszło do starcia drużyn, które w tym roku najpierw wygrały, a potem zanotowały po dwa remisy. Krakowianie walczyli o to, żeby przesunąć się w kierunku środka tabeli, a Warta – żeby w przypadku zwycięstwa przeskoczyć piątkowego rywala i oddalić się od strefy spadkowej.
„Zieloni” na początku przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku i przez dobre dziesięć minut nie pozwalali gospodarzom na zawiązanie jakiejkolwiek akcji. Poznaniacy mieli rzut rożny, rzut wolny, wywalczony przez Dario Vizingera, toczącego pojedynki z wysokim obrońcą Eneo Bitrim, do tego kilka dośrodkowań w pole karne i zablokowany strzał Macieja Żurawskiego zza linii pola karnego.
Była więc przewaga, większe posiadanie piłki, ale nie było tzw. konkretów, czyli realnych okazji do wyjścia na prowadzenie.
Cracovia takich szans stworzyła sobie kilka, gdy już otrząsnęła się z początkowej przewagi Warty. W 11. minucie Patryk Sokołowski strzelił celnie z dystansu, ale w środek bramki. Trzy minut później najlepszą szansę bramkową w tej części gry stworzył Benjamin Kallman, który zagrał w pole karne do Michała Rakoczego, a ten z ok. 10 metrów kopnął nad poprzeczką w sytuacji sam na sam z Jędrzejem Grobelnym.
Nastał okres, w którym więcej do powiedzenia miał zespół ubrany w pasiaste, biało-czerwone pasy. Korzystał głównie z poznańskich strat piłek w środku pola. Jeszcze w 27. minucie w polu karnym znalazł się Benjamin Kallman, uderzył mocno po ziemi, ale kilka metrów obok słupka.
W ostatnim kwadransie przed przerwą to znów poznaniacy byli aktywniejsi, ale zawsze czegoś brakowało, żeby jedną czy drugą wymianę podań zakończyć celnym dośrodkowaniem lub strzałem na bramkę.
Połowa zakończona wynikiem 0:0 oznaczała, że Warta miała za sobą już 270 minut bez zdobytej i straconej bramki. Licznik biegnie bowiem od drugiej odsłony meczu z Rakowem Częstochowa. W Krakowie zachowanie czystego konta stanęło pod znakiem zapytania po tym, jak z szatni nie wyszedł lider defensywy „Zielonych”, Dawid Szymonowicz. Był to prawdopodobnie efekt faulu Jani Atanasova, po którym Macedończyk obejrzał żółtą kartkę.
Trener Dawid Szulczek wprowadził do gry Bogdana Tiru, a opaskę kapitańską na kilkanaście minut przejął Jakub Bartkowski, który przekazał ją później Mateuszowi Kupczakowi, gdy ten pojawił się na boisku w miejsce Stefana Savicia.
Mecz nadal nie był wielkim widowiskiem. Na murawie dominowała raczej walka, a nadal brakowało czystych sytuacji bramkowych. Parę razy zakotłowało się wprawdzie w polu karnym poznaniaków, ale kibice „Zielonych” nie musieli raczej obawiać się o stratę bramki w tych sytuacjach.
Po drugiej stronie boiska było za to kilka szans do tego, by wyjść na prowadzenie. W 51. minucie ładnie w biegu strzelił Maciej Żurawski, ale posłał piłkę akurat tam, gdzie był bramkarz, Sebastian Madejski. Golkiper „Pasów” był też na swoim miejscu w 65. i 70. minucie, gdy z boku pola karnego dwukrotnie uderzał Tomas Prikryl. Szczególnie ta druga próba była efektowna, bo Czech przyjął piłkę klatką piersiową, a następnie uderzył na bramkę z powietrza.
Jeśli ktoś narzekał na poziom piątkowego meczu, to końcówka spotkania wynagrodziła to w znacznym stopniu. Zaczęło się od świetnego podania Dimitrisa Stavropoulosa na kilkadziesiąt metrów. Piłka trafił do Martona Eppela, który został zablokowany w polu karnym, ale wywalczył rzut rożny. Po dośrodkowaniu Mohameda Mezghraniego z narożnika boiska piłka wylądowała pod nogami Miguela Luisa, który skiksował tak szczęśliwie dla poznaniaków, że Tomas Prikryl znalazł się w niezłej sytuacji przed polem karnym. Przymierzył idealnie i lewą nogą posłał piłkę w górny róg bramki krakowian. Bramkarz rzucił się, ale nie był w stanie obronić.
Było 1:0 dla Warty Poznań i dobry kwadrans (wraz z doliczonym czasem gry) do końca. Rozpoczęła się wymiana ciosów. Co ciekawe, więcej celnych strzałów oddali „Zieloni” i byli bliżsi podwyższenia prowadzenia niż Cracovia – wyrównania wyniku.
Ze strony gospodarzy w 82. minucie groźnie uderzał Filip Rózga, ale Jędrzej Grobelny złapał piłkę. Bramkarz „Zielonych” świetnie zachował się też w 89. minucie, gdy z ponad 25 metrów mocno po ziemi kopnął Patryk Makuch.
W Warcie Poznań dobrą zmianę dał Filip Borowski. Nie tylko był aktywny na prawym skrzydle, ale też dwa razy znalazł się sytuacjach strzeleckich. W 84. minucie ładnie kopnął z powietrza, a trzy minuty później zbyt lekko uderzył po ziemi, gdy piłkę ze skrzydła zagrał mu Konrad Matuszewski. Wreszcie, w 95. minucie Marton Eppel minimalnie niecelnym strzałem zakończył kontratak wyprowadzony przez Miguela Luisa.
„Warciarze” wygrali szósty mecz w tym sezonie, minęli w tabeli Cracovię i awansowali na 9. miejsce. Teraz będą czekali na wyniki innych spotkań. Sami wrócą na boisko w poniedziałek, 11 marca, gdy na Stadionie Respect Energy w Grodzisku Wlkp. podejmą ŁKS Łódź.
CRACOVIA – WARTA POZNAŃ 0:1 (0:0)
Bramka: Tomas Prikryl (79. minuta)
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny – Jakub Bartkowski, Dawid Szymonowicz (46. Bogdan Tiru), Dimitris Stavropoulos – Mohamed Mezghrani, Miguel Luis, Maciej Żurawski (69. Konrad Matuszewski), Tomas Prikryl (81. Filip Borowski) – Kajetan Szmyt, Stefan Savić (58. Mateusz Kupczak) – Dario Vizinger (58. Marton Eppel).
Sędziował Marcin Szczerbowicz z Olsztyna
Widzów: 7601