Adam Zrelak: Mało kto się spodziewał, że będę strzelał prawą nogą
– Pokazaliśmy charakter i najważniejsze jest to, że trzy punkty zostały w domu – mówi napastnik Warty Poznań, Adam Zrelak,...
– Pokazaliśmy charakter i najważniejsze jest to, że trzy punkty zostały w domu – mówi napastnik Warty Poznań, Adam Zrelak, którego bramka zapewniła „Zielonym” zwycięstwo 1:0 z Koroną Kielce w piątkowym meczu 28. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy.
To był trzeci występ lidera ofensywy Warty Poznań po wyleczeniu urazu kolana. W dziewięciu meczu w tym sezonie Adam Zrelak strzelił pierwszego gola w bieżących rozgrywkach i dał drużynie wygraną z sąsiadem w tabeli.
Oto, co reprezentant Słowacji powiedział po pojedynku z kielczanami:
– Przygotowywaliśmy się do tego meczu ze świadomością, że ma on rangę finału. To było spotkanie z gatunku tych, w których wiele zależy od tego, kto pierwszy zdobędzie bramkę. Na szczęście, to my wyszliśmy na prowadzenie i jeszcze w pierwszej połowie mogliśmy je podwyższyć.
Na drugą część wyszliśmy przygotowani na to, że będzie trzeba stoczyć dużo pojedynków i im będzie bliżej końca meczu, tym zacznie się robić nerwowo. Pokazaliśmy charakter i najważniejsze jest to, że trzy punkty zostały dziś w domu. W następnym meczu chcemy to powtórzyć i wtedy będziemy mieli trochę więcej spokoju.
Uważam, że nie sfaulowałem Marcusa Godinho w tej bramkowej akcji. Widziałem, że chce zabrać się z do tyłu, ale ja byłem pierwszy przy piłce, zagrałem ją. Być może stało mu się coś, gdy się obracał, ale według mnie nie było tam faulu z mojej strony. Gdy już pobiegłem z piłką, widziałem, że obrońcy trochę się rozeszli, więc rzuciłem sobie piłkę na prawą nogę i myślę, że mało kto się tego spodziewał. Spróbował strzału, bo już w treningach dobrze mi to wychodziło. W meczu wpadło idealnie i bardzo się z tego cieszę.
Wszyscy w szatni czuliśy presję, bo wiedzieliśmy, że nie gramy jedynie o trzy punkty, tylko też o naszą przyszłość w Ekstraklasie. Wyszliśmy z takim nastawieniem, pokazaliśmy charakter i walkę, co jest też dla nas ważne pod względem psychologicznym. W kolejnych meczach chcemy zostawiać serce na boisku i walczyć tak, jak z Koroną. Myślę, że jak to zrobimy, to będziemy zdobywali kolejne punkty.
Dziś zagrałem dłużej niż we wcześniejszych meczach. Nie mam problemów kondycyjnych, ale po tak długiej, wielomiesięcznej przerwie łapały mnie trochę skurcze. Sądzę, że gdyby było trzeba, to wytrzymałbym na boisku do końca. Lepiej jednak, jeśli w takiej sytuacji wchodzi ktoś ze świeżym zapasem sił i pomaga drużynie w ostatnich 20 minutach.