“Małymi krokami zmierzamy w dobrym kierunku”. Wywiad z Dawidem Frąckowiakiem, Dyrektorem Sportowym Warty Poznań.
Z Dawidem Frąckowiakiem, Dyrektorem Sportowym Warty Poznań rozmawiamy o trudnych początkach sezonu, budowaniu zespołu, możliwych zimowych transferach i wypożyczonych zawodnikach. ...
Z Dawidem Frąckowiakiem, Dyrektorem Sportowym Warty Poznań rozmawiamy o trudnych początkach sezonu, budowaniu zespołu, możliwych zimowych transferach i wypożyczonych zawodnikach.
Dzień dobry, Dawidzie. Za Tobą już nieco ponad cztery miesiące pracy jako dyrektor sportowy w Warcie. Jak oceniasz ten okres?
Dawid Frąckowiak, Dyrektor Sportowy Warty Poznań: To był bardzo trudny czas, pełen wyzwań, ponieważ Warta mocno przeżyła spadek z Ekstraklasy. Tak naprawdę rozpocząłem pracę w momencie, gdy większość zespołów pierwszoligowych była już w dużej mierze uformowana. Tymczasem w Warcie mieliśmy zaledwie czterech zawodników na kontrakcie, praktycznie brak drużyny i sztabu szkoleniowego, który również trzeba było stworzyć. Dodatkowo atmosfera wokół klubu nie była sprzyjająca – zamieszanie związane ze Stadionem Miejskim, wiele znaków zapytania, publikacje sugerujące, że Warta może nawet nie przystąpić do rozgrywek pierwszej ligi. To wszystko zdecydowanie utrudniało zadanie. Biorąc pod uwagę te okoliczności, jestem umiarkowanie zadowolony. Wydaje mi się, że udało nam się w ramach skromnych możliwości finansowych zbudować zespół, który powinien spokojnie utrzymać się w pierwszej lidze. Ten zespół potrzebuje jednak czasu, bo takie rewolucje nie działają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mimo wszystko mam poczucie, że małymi krokami zmierzamy w dobrym kierunku.
Kilka razy wspomniałeś o pierwszej lidze i jej wymaganiach. Warta awansowała do Ekstraklasy z pierwszej ligi, grała tam przez pięć lat, a teraz do tej pierwszej ligi wróciła. Czy to ta sama liga, z której Warta awansowała? Pięć lat w piłce nożnej to mnóstwo czasu. Czy coś się zmieniło?
Pierwsza liga, z której Warta awansowała do Ekstraklasy, a pierwsza liga, do której teraz spadła, to zupełnie różne rozgrywki pod względem jakości. Pierwsza liga w ostatnich latach bardzo się rozwija – organizacyjnie, finansowo i sportowo. Wynika to z tego, że wielu dobrych piłkarzy spada wraz ze swoimi zespołami z Ekstraklasy do pierwszej ligi. Kluby dysponują coraz większymi budżetami, a otoczka ligi jest na coraz wyższym poziomie. Skala trudności rośnie z sezonu na sezon.
Jednym z głównych Twoich zadań jest rekrutacja nowych zawodników. Jak wygląda u Ciebie proces rekrutacji? Jakie kryteria selekcji przyjmujesz?
Latem czasu było bardzo mało. Tak naprawdę budowaliśmy zespół w ciągu dwóch tygodni, przygotowując się na pierwszy mecz w Niecieczy. Wtedy opierałem się przede wszystkim na swojej znajomości rynku pierwszoligowego. Decyzje musiały być podejmowane błyskawicznie. Mieliśmy wypracowany model gry, którym kierowaliśmy się, dobierając piłkarzy, oraz określony profil zawodników, których chcieliśmy mieć w klubie. Chcieliśmy wrócić do “DNA warciańskiego”, czyli klubu rodzinnego, skupiającego w większości piłkarzy z regionu – zawodników, którzy oddadzą serce za klub i mają charakter. Oczywiście w tym wszystkim kluczowa była także jakość piłkarska, ale to z kolei wiąże się z kosztami. Dobrzy piłkarze chcą dobrze zarabiać, a nas nie stać na wielkie wydatki, więc musieliśmy znaleźć złoty środek. Uważam, że większość zawodników zakontraktowanych latem spełnia nasze oczekiwania. Nie znam dyrektora sportowego, który miałby stuprocentową skuteczność w transferach, ale uważam, że nasz zespół wygląda coraz lepiej z meczu na mecz. Mam nadzieję, że po rundzie jesiennej podsumujemy ten okres z większą liczbą plusów niż minusów.
Przed nami kolejne okno transferowe. Czy zimą możemy jeszcze spodziewać się wzmocnień?
Uważam, że defensywę udało nam się już w dużym stopniu poukładać i tutaj nie potrzeba większych zmian. Największe problemy mamy w ofensywie – stwarzamy mało sytuacji i strzelamy niewiele bramek. Dlatego skupiamy się na poszukiwaniu zawodników, którzy wzmocnią nasz atak, zwłaszcza na pozycjach numer 9 i numer 10.
OK, to porozmawiajmy o personaliach. Adrian Gryszkiewicz – czy to był Twój autorski pomysł, żeby go sprowadzić? Jak wyglądały kulisy jego transferu do klubu?
Myślałem o Adrianie już latem, kiedy rozstał się z Rakowem Częstochowa. W tamtym czasie był bardzo mocno przymierzany do Korony Kielce. Czas mijał, Adrian klubu nie znalazł, więc wróciliśmy do tematu. Adrian to przede wszystkim bardzo dobry piłkarz, który potrzebuje czasu, żeby się odbudować, bo miał przerwę w grze. Potencjał w nim jest jednak ogromny i jestem przekonany, że jeśli wróci do optymalnej dyspozycji, stanie się wiodącą postacią Warty.
Wiemy, że wielu zawodnikom kończą się kontrakty na koniec sezonu. Czy już wiesz, z kim będziesz chciał je przedłużyć?
Za wcześnie, żeby mówić o tym, co będzie w czerwcu przyszłego roku. Oczywiście jakieś plany zaczynają się klarować, ale na dziś skupiamy się na celach krótkoterminowych. Chcemy oddalić się od strefy spadkowej, spokojnie umiejscowić w środku tabeli i złapać oddech. Nie ma na razie żadnych decyzji ostatecznych – ani w mojej głowie, ani w głowie trenera – żeby ktoś był całkowicie skreślony i nie miał szans na funkcjonowanie w przyszłości w zespole.
Nie jest tajemnicą, że na bramce trwa rywalizacja między Leo Przybylakiem a Jędrzejem Grobelnym. Jędrzej ma kontrakt do czerwca, a zimowe okno transferowe to pewnie ostatnia okazja, by sprzedać go do innego klubu. Czy taki temat w ogóle istnieje?
Jędrzej Grobelny ma kontrakt do końca sezonu, ale mamy opcję przedłużenia tej umowy. Bardzo cieszę się, że Leo Przybylak, jako wychowanek klubu, mocno depcze mu po piętach. Oczywiście Jędrek pewnie wolałby być niekwestionowaną “jedynką”, ale w piłce chodzi właśnie o rywalizację, która podnosi wartość drużyny. Jeśli Jędrek otrzyma propozycję, która będzie dla niego oznaczać powrót do Ekstraklasy i będzie chciał ja przyjąć, to biorąc pod uwagę jego zasługi dla klubu nie będziemy robić przeszkód. Na ten moment jednak takiego tematu nie ma.
A co z naszymi wypożyczonymi zawodnikami? Pewnie obserwujesz, jak sobie radzą. Czy ktoś szczególnie zwraca Twoją uwagę? Kibiców szczególnie interesuje Filip Tonder…
Oczywiście monitorujemy naszych wypożyczonych zawodników. To nie tylko Filip, ale też piłkarze, którzy byli blisko debiutu w pierwszym zespole, jak Igor Stańczak czy Patryk Rychlik. Wiadomo, Filip jest zawodnikiem ofensywnym, czyli kimś, kogo nam teraz najbardziej brakuje. Decyzję o jego wypożyczeniu podjęliśmy jednak celowo. Rozmawiałem z nim, tłumacząc, że musi zebrać więcej minut w piłce seniorskiej, bo dotychczas grał głównie w Centralnej Lidze Juniorów. Tam strzelał dużo bramek, ale gra w juniorach i w seniorach to zupełnie inna sprawa. Bacznie obserwujemy jego postępy. Po ostatnich meczach III ligi planujemy zaprosić wypożyczonych zawodników na treningi pierwszej drużyny, aby trener Klepczarek mógł ich lepiej poznać i zdecydować, co dalej. Wypożyczenie młodych piłkarzy nie oznacza, że o nich zapomnieliśmy – nadal wiążemy z nimi nadzieje.
To ostatnie pytanie. Dyrektor sportowy to postać kojarzona głównie z transferami. Czy w Warcie pojawiły się jakieś obowiązki, które Cię zaskoczyły?
Mnie w piłce już chyba nic nie zaskoczy. Jestem w tej branży ponad 20 lat i w wielu klubach zajmowałem się różnymi rzeczami. Jestem pracoholikiem i tak naprawdę mógłbym pracować w klubie od rana do wieczora, siedem dni w tygodniu. Przychodząc do Warty, wiedziałem, że będę musiał zajmować się wieloma sprawami, ale byłem na to gotowy. Bardzo zależy mi na tym, żeby pomóc temu klubowi.
Pełna treść rozmowy: https://www.youtube.com/watch?v=F92B3XwHKdg&t=2457s
Rozmawiał: Piotr Komorowski, rzecznik prasowy Warty Poznań.