
Pech nie opuszcza Warty. Przegrywamy ze Stalą Rzeszów 1:0 po rzucie karnym.
Warta nadal nie może przełamać swojej niemocy strzeleckiej, jednak w tym meczu bezbramkowy remis byłby zdecydowanie bardziej sprawiedliwym rezultatem. Żadna...
Warta nadal nie może przełamać swojej niemocy strzeleckiej, jednak w tym meczu bezbramkowy remis byłby zdecydowanie bardziej sprawiedliwym rezultatem. Żadna z drużyn nie przeważała w sposób zdecydowany, a jedyna bramka w tym meczu – niestety dla rywali – padła po rzucie karnym podyktowanym za zagranie ręką. Niestety piłka sprawiedliwa nie jest i to rywale wracają po tym meczu z kompletem punktów.
„Panowie, koncentracja od początku!” – krzyknął głośno do swoich kolegów Kacper Przybyłko na chwilę przed rozpoczęciem meczu. Środkowy obrońca Warty był jednym z dwóch młodzieżowców w szeregach Zielonych w wyjściowym składzie. Stal Rzeszów miała ich aż siedmiu.
Koledzy Kacpra zastosowali się do jego prośby, bo od początku spotkania Warta grała w sposób uważny i zdyscyplinowany. Do tego meczu przystąpiła w ustawieniu 3-4-3. W linii ataku pojawili się Firlej, Feliks i Drzazga. Pomoc stanowili Żurawski i Tkaczuk, a na skrzydłach grali Michalski i Markov. Tyły zabezpieczali Gryszkiewicz, Przybyłko i Wojcinowicz. W pierwszej części meczu posiadanie piłki było wyraźnie po stronie Zielonych. Pierwszy strzał na bramkę goście oddali dopiero w 18. minucie.
Od 25. minuty akcje Stali zaczęły jednak być coraz bardziej konkretne. W 27. minucie po pierwszym rzucie rożnym zrobiło się groźnie, ale piłkę niemal z linii bramkowej wybił czujny Tkaczuk. Szybka kontra skończyła się silnym, ale bardzo niecelnym strzałem Firleja. W 34. minucie na bramkę Stali po ładnej wrzutce główkował Wojcinowicz, jednak piłka poleciała nieco nad poprzeczką bramki Bąkowskiego. Stal odpowiedziała szybkim kontratakiem, ale w roli stopera dobrym refleksem w polu karnym wykazał się Drzazga. Gdy wydawało się, że Warta ma mecz pod kontrolą, tuż przed przerwą piłkę ręką w polu karnym w ocenie sędziego zagrał Feliks. Arbiter po analizie VAR wskazał na jedenasty metr, a rzut karny na bramkę zamienił Michał Musik.
W przerwie meczu trener Klepczarek dokonał jednej zmiany – za Markova na boisku pojawił się Bartosz Szeliga. Niedługo po wznowieniu gry doszło odo sytuacji podobnej, do tej z pierwszej połowy.
Tym razem piłkę ręką tuż przed linią pola karnego trącił piłkarz Stali, Kamil Kościelny. Znów konsultacja VAR. W efekcie Warta wykonywała rzut wolny tuż zza pola karnego, a Kościelny z czerwoną kartką został odesłany do szatni. Tym samym powtórzyła się sytuacja z meczu ze Stalową Wolą – Warta znów grała z przewagą jednego zawodnika.
Stal umiejętnie broniła jednak jednobramkowej przewagi, a Warta, mimo prób, nie mogła wypracować sobie klarownej sytuacji strzeleckiej. Na 25 minut przed końcem Krzysztofa Drzazgę zmienił Filip Waluś. Chwilę później sytuacja kadrowa na boisku wyrównała się – drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Kacper Przybyłko. 10 minut przed końcem bardzo aktywnego w tym spotkaniu Przybyłkę zastąpił Gąska, a Gryszkiewicza – Kiełb.
Warta do końca starała się odmienić losy spotkania. Jednak mimo starań Zieloni nie byli w stanie zaskoczyć niczym przeciwnika, a z każdą kolejną minutą rozegrania Warciarzy były coraz mniej dokładne. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 0:1.
Mimo gry w przewadze w drugiej połowie Warta nie była w stanie przechylić szali na swoją korzyść i strzelić choćby wyrównującej bramki. Choć piłkarzom nie można odmówić woli walki i determinacji, to mecz z ich strony nie obfitował ani w groźne sytuacje strzeleckie, ani w koronkowe akcje ofensywne. W kilku sytuacjach Warcie po prostu zabrakło też odrobiny szczęścia.
Z pozytywnych aspektów można odnotować, że bardzo aktywny przez cały mecz był Maciej Żurawski, który w końcu zagrał dobre spotkanie i starał się napędzać akcje Warty. Widać po przerwie zimowej że ten piłkarz jest na fali wznoszącej i ma szansę stać się na wiosnę ponownie liderem drużyny. Dobrą zmianę dał też Bartek Szeliga, który wychodząc ze skrzydła, próbował indywidualnych akcji i strzałów na bramkę gości. Znaczących błędów nie popełniła też obrona, gdzie zwłaszcza Adrian Gryszkiewicz, w wielu sytuacjach wobec młodych piłkarzy Stali, zachowywał sie wręcz po profesorsku. Bramki nadal jednak nie padają i niestety sytuacja Warty coraz się komplikuje. W efekcie każdy kolejny mecz będzie toczył się o coraz większą stawkę.