
Smutny wieczór w Łodzi. Przegrywamy z ŁKS 3:1
Słabsza forma ŁKS w ostatnich meczach rodziła pewne nadzieje dla Warty, niestety okazały się one płonne. “Rycerze Wiosny “ zdominowali...
Słabsza forma ŁKS w ostatnich meczach rodziła pewne nadzieje dla Warty, niestety okazały się one płonne. “Rycerze Wiosny “ zdominowali Wartę na boisku i pewnie wygrali 3:1. Zdobywca jedynej bramki dla Zielonych był Kacper Michalski.
W porównaniu do poprzedniego meczu trener Warty dokonał dwóch znaczących zmian. Po pierwsze, na środek obrony wrócił Markov, a po drugie, od pierwszej minuty na boisku pojawił się Filip Waluś, który zajął pozycję na skrzydle.
– Spodziewamy się, że od początku będą starali się narzucić nam swoje warunki gry – przewidywał przed meczem Piotr Klepczarek. Nie pomylił się – początek spotkania zdecydowanie należał do ŁKS. Łodzianie rozpoczęli agresywnie i w zasadzie nie pozwalali Warcie rozegrywać akcji. Co prawda nie przekładało się to na sytuacje strzeleckie, ale widać było, że piłkarze ŁKS czują się dziś na swoim stadionie bardzo dobrze w rozgrywaniu piłki i kontrolowaniu przebiegu wydarzeń na boisku. Ich gra była szybka i dynamiczna, co spychało Wartę do głębokiej obrony.
W 18 minucie nieprzepisowo w polu karnym próbował powstrzymać rywala Jurji Tkaczuk. Po analizie VAR sędzia wskazał na 11. metr, a karnego na bramkę pewnym strzałem zamienił Mokrzycki. Co prawda Leo Przybylak „wyczuł” strzelca i rzucił się w odpowiedni narożnik, ale strzał był zbyt mocny, żeby mógł go wybronić.
Zdobyta bramka nie zaspokoiła głodu gospodarzy – obraz gry za bardzo się nie zmienił. ŁKS nadal dominował, Warta nadal nie mogła sobie z tym poradzić. W 30. minucie ŁKS przeprowadził kolejny rajd lewym skrzydłem, a silnym strzałem z ostrego kąta próbował zakończyć Głowacki. Leo Przybylak wybroniłby tę piłkę… ale niefortunnie interweniował Kacper Michalski i piłka, odbijając się od jego stopy, wpadła do bramki obok zaskoczonego bramkarza Zielonych.
Po przerwie trener Klepczarek dokonał jednej zmiany – za Filipa Walusia na boisko wszedł Krzysztof Drzazga. ŁKS, podobnie jak w pierwszej połowie, zaczął grę agresywnie. Już w 49. minucie było groźnie – to mocny strzał Sitka, który z trudem wybronił Przybylak. 55 i 56. minuta to dwie kolejne groźne sytuacje ŁKS. Najpierw Sitek, a potem Mokrzycki mieli doskonałe okazje na podwyższenie prowadzenia, ale w obu przypadkach na posterunku był Leo Przybylak.
W 61. minucie, gdy wydawało się, że już wszystko dla Warty stracone, doskonałym podaniem Kacpra Michalskiego obsłużył Michał Feliks, a skrzydłowy Warty spokojnym, ale silnym i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce, zdobywając dla Warty gola kontaktowego.
W 68. minucie boisko opuścili Markov i Żurawski, a w ich miejsce weszli Wojcinowicz i Gąska.
W 73. minucie ponownie przed szansą stanęli gospodarze, ale piłka po strzale Młynarczyka o centymetry minęła prawy słupek bramki Przybylaka. Sekundy później sytuacja się odwróciła – pojedynek biegowy z łódzkimi obrońcami wygrał Feliks, strzelił w biegu z ostrego kąta, a piłka dosłownie o centymetry minęła słupek bramki ŁKS.
Jednak nadzieja Zielonych na szybkie wyrównanie zgasła chwilę później. W 76. minucie pięknym strzałem z dystansu popisał się Wykocki. Zza pola karnego huknął prosto w okienko bramki Leo Przybylaka, który po prostu nie miał szans na skuteczną obronę.
W 80. minucie na boisku w miejsce Tkaczuka pojawił się długo oczekiwany przez kibiców Zielonych Shun Shibata. Cudów jednak nie zdziałał i mecz zakończył się wynikiem 3:1.
W tym roku to już trzecia porażka drużyny trenera Klepczarka. Równie niepokojący jest fakt, że defensywa, która do tej pory uchodziła za szczelną i dobrze zorganizowaną, ponownie straciła trzy bramki. W drugiej połowie gra Warty wyglądała trochę lepiej, ale nadal sytuacji strzeleckich było niewiele.
Kolejny mecz Warta rozegra na swoim stadionie 15 marca z Polonią Warszawa.