
Warta walczyła, rywal strzelał gole. Przegrywamy z Górnikiem Łęczna 2:0
Warta walczy, a rywale zdobywają bramki. Tak w skrócie można podsumować ostatnie mecze Warty w Grodzisku Wielkopolskim. Nie inaczej było...
Warta walczy, a rywale zdobywają bramki. Tak w skrócie można podsumować ostatnie mecze Warty w Grodzisku Wielkopolskim. Nie inaczej było tym razem. Piłkarze walczyli, starali się, strzelali na bramkę gości, ale ponownie to drużyna przeciwna była bardziej skuteczna.
Od pierwszej minuty meczu Warta zaczęła grać tak, jakby chciała udowodnić, że mecz z Arką był wypadkiem przy pracy, a ta faktyczna Warta to ta, którą widzieliśmy w meczu z Wisłą Kraków. Zieloni zaczęli agresywnie, grając wysokim pressingiem, atakując rywala już w jego polu karnym. W 8. minucie mocno na bramkę uderzał Firlej, zmuszając Pindrocha do interwencji. Napór Warty zaczął jednak słabnąć po ok. 20 minutach. Pierwsze ostrzeżenie przyszło w 24. minucie – tylko interwencja Kajzera uratowała Wartę od utraty bramki. Niestety, drugiego ostrzeżenia nie było. W 27. minucie Damian Warchoł wykorzystał dogranie ze skrzydła i mocnym uderzeniem z woleja nie dał szans Kajzerowi.
Warta starała się odpowiedzieć – na bramkę uderzali Shibata i Tkaczuk. Niestety, w 31. minucie spotkał ich bolesny cios – Kuba Kiełb, goniąc dograną na wolne pole piłkę, nagle chwycił się za udo i runął na murawę. To był koniec meczu dla kapitana Warty, a na placu gry zastąpił go Adrian Gruszkiewicz. Tymczasem Warta nadal starała się atakować. Na bramkę strzelali Gąska, Shibata i Pleśnierowicz. Do przerwy jednak rezultat się nie zmienił.
Na boisko po przerwie Warta wyszła bez zmian. Piłkarze trenera Tarasiewicza nadal starali się mocno naciskać na rywala. W doskonałej sytuacji był w 52. minucie Drzazga, który mocno uderzał na bramkę gości, ale jego strzał wybronił Pindroch. Chwilę później niemal taką samą interwencją w podobnej sytuacji drużynę Zielonych ratował Kajzer. Niestety, przyszła 60. minuta, a z nią rzut rożny dla Górnika, którego Jonathan de Amo zamienił na bramkę, wykorzystując błąd w kryciu piłkarzy Warty. Piłka wpadła do siatki tuż przy lewym słupku bramki Daniela Kajzera.
Piłkarze dwoili się i troili. Na boisku pojawili się Rajsel, Kopczyński, Bartkowski i Feliks. Na połowę gości sunęły kolejne kontry, a bramkę gości ostrzeliwał szczególnie Shun Shibata, jednak piłka cały czas nie chciała wpaść do siatki Górnika Łęczna. W efekcie gościom udało się dowieźć do końca zwycięstwo.
Na pewno nie można powiedzieć, że Warta nie miała sytuacji w tym meczu. Nie można także odmówić waleczności piłkarzom. Jednak po raz kolejny Warta kończy mecz bez bramek i bez punktów.