
Wypowiedzi trenerów po meczu.
Po meczu trenerzy odpowiadali na pytania dziennikarzy. Tak mecz skomentowali szkoleniowcy obydwu drużyn: Pavol Stano, trener Górnika Łęczna Myślę, że...
Po meczu trenerzy odpowiadali na pytania dziennikarzy.
Tak mecz skomentowali szkoleniowcy obydwu drużyn:
Pavol Stano, trener Górnika Łęczna
Myślę, że od 30. minuty było u nas widać kulturę gry i to, że chcemy grać. Nie boimy się budować akcji od tyłu. W pierwszej połowie mogliśmy lepiej wykorzystać sposób, w jaki przeciwnik się ustawia i jak gra pressingiem. Natomiast wynik 1:0 do przerwy był jak najbardziej w porządku – przeciwnik był wymagający, a mecz trudny.
Pojedynków było dużo i gra toczyła się o każdy centymetr boiska. Wiadomo, że gospodarze byli zmuszeni do gry ofensywnej, bo potrzebują punktów. Z drugiej strony, my też nie chcieliśmy wpaść w pułapkę komfortu – że zagramy na spokojnie. Z obu stron były doskoki, było dużo sytuacji pressingowych. Gra była kontaktowa, ale uważam, że to właśnie esencja dobrego grania – kiedy są pojedynki, trzeba dużo biegać, być blisko przeciwnika.
Z mojej perspektywy chłopcy dobrze operowali piłką, a pojedynki to przecież część tej gry, więc wszystko było w porządku.
Jestem zadowolony z tego, co dziś zaprezentowaliśmy. Pełne zadowolenie po tym spotkaniu.
Ryszard Tarasiewicz, trener Warty Poznań
Wydaje mi się, że nie jesteśmy zespołem, który wyraźnie odbiega klasą drużyny, z którymi dotąd graliśmy. Dziś to się znów potwierdziło. Uważam, że pierwsza bramka padła ona po błędzie – zawodnik Górnika Łęczna był na pozycji spalonej. To jedna rzecz. Druga – ostatnio graliśmy z przeciwnikami, którzy byli bardzo dobrze dysponowani, zarówno technicznie, jak i motorycznie. Ale nie mogę mieć zarzutu do swojego zespołu – mówię to z pełnym przekonaniem. Stoję przy linii bocznej, znam tych zawodników. Prawdopodobnie brakuje nam tego, żeby jako pierwsi strzelić bramkę – dziś mieliśmy do tego okazje. Tak samo z Wisłą Kraków, ale znowu się nie udało. Przed nami kolejne mecze. I nie mówię tego tylko po to, żeby podbudować zespół. Naprawdę patrzę z optymizmem na dalszą część sezonu. To nie są słowa rzucone na wiatr – to nie leży w moim charakterze.
Mieliśmy też trochę problemów zdrowotnych – urazy mechaniczne czy mięśniowe, które się nawarstwiają. Dobrze, że teraz mamy prawie dziesięć dni przerwy do kolejnego meczu. Musimy się zregenerować. Choć nie sądzę, że w tym czasie odzyskamy wszystkich zawodników, którzy pauzują, to reszta bardzo dobrze pracuje na treningach. To na pewno nie jest łatwy moment dla zawodników – bo kiedy czują, że grają w miarę dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze, a mimo to tracą bramki, to jest frustrujące. Pierwszy gol dziś padł z trudnej sytuacji – mówię to wprost – nie powinien paść, bo był spalony. Ale trzeba przyznać – świetne uderzenie z woleja. Drugi gol? Trochę nieszczęśliwy. Szum chciał wybić piłkę, nie trafił dobrze, a ta odbiła się od Kajziego. A my mieliśmy swoje sytuacje. Uważam, że ten zespół potrzebuje przede wszystkim jednej rzeczy – komfortu, tej jednej bramki przewagi. Nie widzę w drużynie żadnych oznak tego, że musimy „bronić, bronić i może coś się uda”. Bo – jak już mówiłem wcześniej – to nie jest droga, którą chcemy iść.
Co mnie cieszy – nawet gdy przeciwnik prowadzi, my nie gramy chaotycznie. Nie ma „partyzantki”. Mamy organizację gry, potrafimy się bronić i potrafimy atakować. I jestem przekonany, że nie może to trwać wiecznie – że każda przypadkowa sytuacja rywala kończy się golem.
Mam nadzieję, że z czasem także te mniej klarowne decyzje sędziów zaczną działać na naszą korzyść. Przed nami jeszcze sporo meczów – chyba sześć – i zrobimy wszystko, żeby grać z jeszcze większą wiarą i spokojem. Zwłaszcza w ofensywie, bo czasami podejmujemy decyzje zbyt szybko, w nieodpowiednich momentach.