
Absolutne kino w Bielsku-Białej! Warta wyszarpała remis w końcówce spotkania!
Rekord co prawda prowadził przez większą część meczu, ale nie był drużyną wyraźnie lepszą. Spotkanie było wyrównane, ze wskazaniem na...
Rekord co prawda prowadził przez większą część meczu, ale nie był drużyną wyraźnie lepszą. Spotkanie było wyrównane, ze wskazaniem na Wartę, która tworzyła sobie wiele dogodnych sytuacji, a w końcówce pokazała ogromny charakter. Dzięki trafieniom Stefaniaka i Smoczyńskiego w ostatnich minutach Zieloni wyszarpali cenny remis 2:0 i wracają z Bielska-Białej z punktem.
Od pierwszych minut w Bielsku-Białej mecz toczył się w wyższym tempie niż tydzień wcześniej w Łodzi. Oba zespoły próbowały narzucać agresywny pressing na połowie rywala, jednak więcej z gry mieli gospodarze. Zgodnie z zapowiedzią trenera Warty, Rekord stwarzał duże zagrożenie po stałych fragmentach gry, szczególnie po dalekich wyrzutach z autu. Już w 9. minucie kapitan bielszczan, Konrad Kareta, znalazł się w znakomitej sytuacji po jednym z takich zagrań, ale nieznacznie się pomylił. Kolejną groźną akcję gospodarze stworzyli w 27. minucie – po ataku lewą stroną boiska dośrodkowanie jednego z zawodników Rekordu zamieniło się w minimalnie niecelny strzał.
Agresywny pressing gospodarzy przyniósł efekt w 35. minucie. Po odbiorze piłki w centralnej części boiska, szybkiej wymianie podań i zbyt dalekim wyjściu Leo Przybylaka, Kacper Kasprzak skierował futbolówkę praktycznie do pustej bramki. Warta próbowała odpowiedzieć jeszcze przed przerwą za sprawą Kacpra Rycherta. Najpierw uderzył przy krótkim słupku, a następnie głową po dośrodkowaniu. Przy pierwszej próbie świetnie interweniował bramkarz, a przy drugiej piłka minimalnie minęła cel.
Na niekorzystny wynik trener Warty zareagował zmianami. Po przerwie na boisku zameldowali się Kornobis oraz dopiero co sprowadzony do drużyny Szymanek, którzy zastąpili Wiktoruka i Rycherta. „Zieloni” od początku drugiej części spotkania ruszyli po bramkę wyrównującą. W 57. minucie Szymanek zagrał dokładne podanie do niepilnowanego na 20. metrze Walusia, którego strzał świetnie obronił golkiper Rekordu. Pięć minut później mocno z rzutu wolnego uderzył Kumoch, a tylko dobre ustawienie jednego z obrońców gospodarzy uchroniło bielszczan przed stratą gola.
W 71. minucie Warta mogła mieć spore kłopoty. Po błędzie w rozegraniu od bramki przez Warciarzy piłkarz Rekordu stanął przed doskonałą okazją na podwyższenie prowadzenia. Leo Przybylak mógł odetchnąć z ulgą, gdy piłka po strzale rywala minęła słupek o centymetry.
Ostatnie dziesięć minut podstawowego czasu gry zamieniło się w prawdziwy rollercoaster. Tempo spotkania nagle wzrosło, a sytuacje mnożyły się po obu stronach boiska. W 84. minucie gospodarze zadali kolejny cios – po płaskim dośrodkowaniu Krystian Wrona delikatnie musnął piłkę, kierując ją do bramki „Zielonych”. W tej sytuacji Leo Przybylak nie miał już nic do powiedzenia. Gdy wydawało się, że emocje się skończyły, Marcel Stefaniak powiedział „sprawdzam” i po dobrym dośrodkowaniu Kornobisa dał Warcie kontaktowe trafienie, strzelając bramkę głową jak rasowy napastnik.
Zmotywowani goście ruszyli do zmasowanych ataków, walcząc zarówno z rywalem, jak i z uciekającym czasem. W ostatniej minucie doliczonego czasu gry Filip Waluś posłał świetne dośrodkowanie w pole karne, a Kacper Smoczyński bezlitośnie je wykorzystał, zapewniając Warcie punkt w szalonym meczu. Wraz z eksplozją radości piłkarzy Warty sędzia zakończył spotkanie, a oba zespoły musiały zadowolić się podziałem punktów.
Podopieczni trenera Tokarczyka zagrali jeden z najlepszych meczów obecnego sezonu. Mimo że nie udało się tego spotkania wygrać, piłkarze Warty pokazali charakter i udowodnili, że walczą do ostatniego gwizdka. To spotkanie na długo zapadnie w pamięci kibiców obu drużyn.