Wieńczysław Bloch: „Chodziłem na mecze Warty Poznań jako młody chłopak”
– Warta Poznań staje na nogi, a ja lubię pomagać i cieszę się, że mogę pomóc tak zasłużonemu klubowi –...
– Warta Poznań staje na nogi, a ja lubię pomagać i cieszę się, że mogę pomóc tak zasłużonemu klubowi – mówi Wieńczysław Bloch, właściciel firmy Bloch Optyk, która do końca tego sezonu będzie jednym ze sponsorów „Zielonych”. Nowy sponsor będzie w niedzielę na meczu Warty Poznań z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Reklama firmy Bloch Optyk będzie widoczna podczas meczów – na rękawku koszulki Artura Marciniaka, którego pan Wieńczysław Bloch wspierał kilkanaście lat temu. Jeden z obecnych liderów Warty Poznań wówczas wchodził dopiero do dorosłej piłki w Lechu Poznań.
Z krótkiej rozmowy z Wieńczysławem Blochem wyłania się obraz człowieka, który od najmłodszych lat był zafascynowany sportem. Chodził wówczas m.in. na mecze Warty Poznań i to nie tylko wtedy, gdy grali piłkarze. W niedzielę będzie na trybunach stadionu przy Drodze Dębińskiej 12 podczas spotkania z Podbeskidziem Bielsko-Biała.
Oto, co nam opowiedział:
Miałem wtedy 8, może 10 lat. Mieszkałem na os. Piastowskim, więc wystarczyło przejść przez most I już się właściwie było na stadionie Warty Poznań. Chodziłem tam z kolegami, może nie na każdy mecz, ale byłem na wielu spotkaniach Warty. Nie kojarzę jednak jakiegoś wybitnego meczu, który utkwiłby mi w pamięci. Pamiętam za to, że chodziłem na te mecze, bo byłem fanem autografów, zbierałem je na wielu wydarzeniach sportowych w mieście.
Zapisałem się nawet do trampkarzy Lecha po to, żeby podawać piłki na meczach. Miałem wtedy ze sobą swoje cztery zeszyty, w których piłkarze wpisywali mi swoje autografy. Przez 2-3 lata zanim trenerzy poznali się na moim beztalenciu, udawało mi się zbierać autografy od zawodników. Trenerzy chyba wiedzieli, po co się zapisałem do klubu. Lech często grał wtedy mecze na stadionie Warty, więc też miałem blisko. Na stadionie im. Szyca (wtedy 22 Lipca) byłem też na finale Pucharu Polski. To było bodajże w 1973 roku. Legię Warszawa pokonała po rzutach karnych Polonię Bytom.
Ja w ogóle jestem z pokolenia, które bardzo interesowało się sportem i to wieloma dyscyplinami. W piątek kupowało się gazetę, w rubryce „Co? Gdzie? Kiedy?” zaznaczało się mecze, na które można iść. I w piątek, sobotę i niedzielę chodziło się nie tylko na piłkę nożną, ale też na koszykówkę, hokej na trawie, m.in. mecze Warty, kręgle czy nawet łucznictwo, bo mam też zaliczone występy Surmy Poznań. Koszykówka była wtedy sportem numer 2 w Poznaniu. Przerwa zimowa w lidze piłkarskiej była długa, więc człowiek przerzucał się na kosza i te 3-4 miesiące bez piłki szybciej mijały.
Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek Lecha i Wartę coś dzieliło, żeby powstawały jakieś urazy, przykrości. To coś normalnego, ale zupełnie niespotykanego w innych polskich miastach. Niech więc taka sytuacja trwa jak najdłużej. Dzisiaj oba kluby mogą współpracować i odnosić obopólne korzyści z tej współpracy. Ja przez lata wspierałem Lecha, teraz zdecydowałem się pomóc Warcie i spotkałem się z przychylnymi reakcjami wielu kibiców Kolejorza.
Zostałem sponsorem Warty przede wszystkim dlatego, że lubię pomagać. W miarę możliwości, oczywiście. W Warcie od wielu lat gra Artur Marciniak, którego wspierałem, gdy zaczynał przygodę z ligową piłką w Lechu Poznań. Nawet czasy są trochę podobne, bo teraz Warta staje na nogi, tak jak Lech kilkanaście lat temu. Cieszę się, że mogę w tym uczestniczyć i pomóc zasłużonemu poznańskiemu klubowi.
Warta ma wielkie tradycje, przed wojną była zdecydowanie klubem numer jeden w mieście. Reprezentowała Poznań i Wielkopolskę. Szkoda tylko, że to wszystko działo się tak dawno, bo w bardziej współczesnych czasach Warta tylko dwa sezony grała w ekstraklasie. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni.
Miałem dziadka, rocznik 1919. To była bardzo ciekawa postać – uczestnik II wojny światowej, w trakcie której był kilka razy ranny. I ten dziadek od zawsze kibicował Warcie, a ja miałem rozdarte serce, bo chodziłem na Lecha, a dziadek mi ciągle opowiadał o Warcie. Pamiętał jej mistrzostwa Polski, wspominał mecze na stadionie przy Rolnej. Za wielu szczegółów sobie nie przypominam, ale na pewno podkreślał tradycję i piękną historię tego klubu.
Fot. Adam Ciereszko