Opinie trenerów po meczu Piast Gliwice – Warta Poznań
Warta Poznań przegrała 0:2 z Piastem Gliwice w piątkowym pojedynku 30. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Przeczytaj, co po meczu...
Warta Poznań przegrała 0:2 z Piastem Gliwice w piątkowym pojedynku 30. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Przeczytaj, co po meczu rozegranym w Gliwicach powiedzieli trenerzy obu zespołów:
Dawid Szulczek, trener Warty Poznań: Piast zdecydowanie zasłużył na zwycięstwo. Zwłaszcza w pierwszej połowie, bo graliśmy wtedy słabo, było dużo strat i nerwowości. Przegrywaliśmy pojedynki, co nie jest w naszym stylu. Druga połowa była bardziej wyrównana. Gdyby ten mecz odbywał się jesienią, to wynik pewnie byłby 1:1, ale Piast musi odrabiać te stracone punkty i w mojej opinii dzisiaj na nie zapracował. Były momenty, w których mogliśmy wyrównać, ale trzeba przyznać, że Piast był lepszy. Wielka szkoda, bo przed nami trudny terminarz i bezapelacyjnie musimy zagrać z takim nastawieniem i podejściem jak w meczach z Koroną Kielce i Stalą Mielec.
Piast ma sporo jakości. Kluczową postacią jest Patryk Dziczek, który potrafi wszystko uspokoić. Wydaje mi się, że teraz piłkarze Piasta grają bardziej zwarcie niż na początku rundy i pressują bliżej siebie. Defensywa lepiej funkcjonuje, nie dopuszczają rywala do wielu okazji i widać determinację. Myślę, że to decyduje o tym, że Piast ma teraz trzecie zwycięstwo z rzędu. Dzisiaj też mieli trochę więcej szczęścia, bo gdyby Adam Zrelak nie trafił w słupek i udałoby mu się strzelić, to potem inaczej byśmy zagrali.
Aleksandar Vuković, trener Piasta Gliwice: Jesteśmy szczęśliwi. Zakładanie, że wygra się z Wartą to duży błąd, więc dzisiaj nasze podejście dało nam szansę, żeby po to zwycięstwo sięgnąć. Za to duże brawa dla zespołu. Nie zlekceważyliśmy drużyny, która wykorzysta każdy objaw zbytniego luzu czy nieuwagi. W pierwszej połowie meczu nie pozwoliliśmy nic Warcie zrobić, jeśli chodzi o akcje ofensywne. Mieliśmy poprzeczkę i przede wszystkim gola Kamila Wilczka, który dał popis i udowodnił, że jest rasowym napastnikiem. To nam dało upragniony wynik do przerwy. Wiedzieliśmy, że później trzeba mocno pracować, bo mieliśmy też szczęście przy słupku Adama Zrelaka. Mecz zamknęliśmy drugą bramką w końcówce, ale nawet wcześniej mieliśmy okazje, żeby to zrobić. Z dużym optymizmem patrzymy na cztery ostatnie kolejki. Sporo gry przed nami, ale powoli wypisujemy się z grupy martwiącej się o pozostanie w lidze.