Puchar Polski. Wygrywamy z Wisłą Płock 1:0 i przechodzimy dalej.
Warta nie była faworytem tego meczu, ale pozostałe spotkania 1 rundy Pucharu Polski pokazały, że te rozgrywki kierują się swoimi...
Warta nie była faworytem tego meczu, ale pozostałe spotkania 1 rundy Pucharu Polski pokazały, że te rozgrywki kierują się swoimi prawami i nie można łatwo na nie przekładać poczynań ligowych. Niespodziankę sprawiły Sandecja Nowy Sącz i Pogoń Grodzisk Mazowiecki, niespodziankę sprawiła również Warta, pokonując we wtorkowy wieczór Wisłę Płock 1:0 na jej stadionie. Zieloni zagrali mądrze i skutecznie w obronie, a zawodnicy, którzy w lidze mają mniej okazji do gry, pokazali, że mogą dać równie wysoką, piłkarską jakość.
We wtorkowy wieczór na stadionie w Płocku pojawiło się 4013 widzów. Obydwie drużyny rozpoczęły z energią i dużą ochotą do walki. Trener Klepczarek postanowił zamieszać w składzie w stosunku do ostatniego spotkania ligowego i na murawie od pierwszej minuty pojawiło się wielu zawodników, którzy do tej pory nie mieli szansy na regularną grę. Między innymi pierwszy raz na boisku w tym sezonie pojawili się Leo Przybylak i Ivanylo Markov. W wyjściowym składzie zameldowali się także Filip Waluś, Mateusz Maćkowiak i wracający po kontuzji Michał Kopczyński.
Pierwszy kwadrans to dynamiczna i wyrównana gra z lekkim wskazaniem na Wisłę Płock, ale bez groźnych sytuacji podbramkowych. W tym czasie Nafciarze dwa razy zagrozili bramce Warty, ale za każdym razem dobrze ustawiony był Leo Przybylak. Około 20. minuty akcje Nafciarzy zaczęły się coraz niebezpieczniej zazębiać. W 24. minucie Hiszpański nieznacznie się pomylił, posyłając piłkę po ładnej, kombinacyjnej akcji tuż nad poprzeczką bramki Zielonych. Warta jednak nie zamierzała łatwo oddać pola. W 30. minucie pod pole karne skrzydłem przedarł się Waluś, a po jego dośrodkowaniu strzału z dystansu próbował Gąska.
W 38. minucie ponownie interweniować musiał Przybylak po sprytnym strzale Krystiana Pomorskiego w lewy róg bramki. 3 minuty później, Warta była o mały włos od bramki samobójczej po nieporozumieniu Przybylaka i Markova. Ten ostatni całe szczęście naprawił swój błąd, wybijając piłkę w ostatniej chwili sprzed samej linii bramkowej. Zaraz potem znowu doskonale obrońcom urwał się Waluś i świetnie podał do wychodzącego na czystą pozycję Firleja, jednak jego strzał w ostatniej chwili zablokowali obrońcy Wisły. Tuż przed końcem pierwszej połowy kibice gospodarzy zaczęli się niecierpliwić, głośno domagając się gola od swojej drużyny. Te prośby nie zostały jednak wysłuchane i pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Przez 45 minut oglądaliśmy mecz szybki i intensywny, ale pozbawiony groźnych sytuacji i bez wyraźnej przewagi którejś ze stron. Przez pierwsze 25 minut odrobinę lepsze wrażenie sprawiała Wisła, jednak ostatni kwadrans to już więcej inicjatywy po stronie Warciarzy.
W przerwie trener Klepczarek dokonał dwóch zmian. Boisko opuścili Michalski i Bartkowski, a w ich miejsce weszli Kacper Przybyłko i Bartosz Szeliga. Od pierwszych minut mocno do ataku ruszyła Wisła. Te wysiłki nie przynosiły jednak rezultatu, a w 58. minucie to Warta zdobyła bramkę. Piłkę wyprowadził waleczny w tym spotkaniu Waluś, podał do Firleja, ten przedłużył do Szeligi. Obrońca Warty próbował podać do wychodzącego na pozycję strzelecką Kopczyńskiego. To podanie przeciął napastnik gospodarzy, Dawid Kocyła, ale tak niefortunnie, że piłka wpadła do siatki tuż obok zdezorientowanego Gradeckiego. Po golu samobójczym Warta objęła prowadzenie 1:0.
W 64. minucie za zmęczonych Firleja i Kopczyńskiego weszli Adamski i Szeliga. W odpowiedzi na straconą bramkę Wisła przypuściła szturm na pole karne gości. Na trybunach wzmógł się doping. W 72. minucie ponownie interweniować musiał Przybylak po strzale z ostrego kąta Jimé. Chwilę później, po kolejnym niebezpiecznym strzale, najpierw refleksem popisał się Przybylak, a dobitkę głową z linii bramkowej wybił Kacper Przybyłko.
W 76. minucie na boisko za Damiana Gąskę wszedł Maciej Żurawski, a żółtą kartką ukarany został trener Piotr Klepczarek za dyskusję z arbitrem liniowym. Tymczasem Wisła kontynuowała ofensywę. Na trybunach rozległo się głośne skandowanie “Wisła gol”! Obrona Warty jednak nie traciła koncentracji, grała zdyscyplinowanie, z rozwagą i skutecznie. W 83. minucie dwoma świetnymi interwencjami, jedna po drugiej, popisał się Przybylak. Warta zachowywała zimną krew na murawie, za to gorąco zrobiło się na ławkach rezerwowych. W 92. minucie żółtą kartkę zobaczył pierwszy asystent trenera Klepczarka, Daniel Ledzion, a chwilę potem żółty kartonik obejrzał trener Wisły, Mariusz Misiura.
Po 6 minutach doliczonego czasu gry sędzia gwizdnął po raz ostatni i Warta awansowała do drugiej rundy rozgrywek Pucharu Polski. Zieloni postawili dziś rywalowi trudne warunki. Może nie dochodzili często do sytuacji strzeleckich, ale w obronie grali ze stuprocentową koncentracją, mądrze i skutecznie.
Skład wyjściowy Warty:
42. Leo Przybylak
2. Jakub Bartkowski
7. Damian Gąska
9. Maciej Firlej
15. Michał Kopczyński
26. Kacper Michalski
29. Mateusz Maćkowiak
34. Wiktor Pleśnierowicz
44. Ivaylo Markov
65. Shun Shibata
77. Filip Waluś