
Wypowiedzi trenerów po meczu Warta – Warta
Po meczu odbyła sie konferencja prasowa, na której trenerzy obydwu drużyn na gorąco dzielili sie swoimi uwagami do meczu. Przeczytaj...
Po meczu odbyła sie konferencja prasowa, na której trenerzy obydwu drużyn na gorąco dzielili sie swoimi uwagami do meczu. Przeczytaj co o spotkaniu powiedzieli trener Mariusz Jop i trener Ryszard Tarasiewicz:
Mariusz Jop, trener Wisły Kraków
Gratuluję moim zawodnikom tego wywalczonego zwycięstwa na trudnym terenie z zespołem, który dzisiaj też pokazał w wielu momentach dobrą grę. Ja się cieszę z tego względu, że przede wszystkim ten zespół pokazał charakter, duże zaangażowanie, dużą wolę walki po, co by nie mówić jednak, po trzech dniach po superpucharze to też nie było łatwe, natomiast było widać, że ta drużyna wiedziała po co wychodzi na boisko, że jest dobra energia w zespole i to na pewno musimy pielęgnować. Natomiast mecz był wyrównany, my mieliśmy swoje szanse, gospodarze również takie mieli, Leta się kilka razy bardzo dobrze zachował. Także bardzo się cieszę ze zwycięstwa, wiem że spotkania z drużynami walczącymi o utrzymanie są bardzo trudne, dlatego tym bardziej jest to dla nas cenny wynik. Trzeba przyznać, że Warta broniła się dzisiaj dobrze, byli agresywni. My mieliśmy swoje szansy w pierwszej połowie, natomiast też gdzieś tam trochę zabrakło czasami skuteczności, gdzieś bramkarz się też świetnie zachował, albo któryś z obrońców wybił piłkę, bo tych momentów na pewno w pierwszej połowie mieliśmy sporo.
Ryszard Tarasiewcz, trener Warty Poznań
Wiedzieliśmy, że w Wisła ma swoją jakość i to są pretendenci do awansu do Ekstraklasy. My podeszliśmy z szacunkiem, z respektem do przeciwnika, ale też znając swoje wartości i jakość. Na pewno nie byliśmy zaskoczeni grą Wisły.
Trzeba powiedzieć, że zaczęliśmy troszeczkę nerwowo. Po tym okresie 15-17 minut, odzyskaliśmy równowagę i do końca spotkania staraliśmy się być dobrze zorganizowani, dobrze bronić, nie zapominając oczywiście – na tyle, ile możemy – żeby konstruować akcje i grać ofensywnie. Mieliśmy kilka sytuacji.
Dzisiaj zagraliśmy dobry mecz, w dobrym rytmie przez prawie 70–75 minut. I tak jak powiedziałem, w pierwszej połowie 2–3 sytuacje, szczególnie ta najbardziej dogodna Nicolasa – tego byśmy oczekiwali od naszych zawodników, żeby właśnie tak się zachowywali. Szkoda, bo na tę jedną bramkę zasłużyliśmy.
Myślę, że gdybyśmy strzelili, to dałoby nam to jeszcze więcej pewności. Aczkolwiek nie mam zastrzeżeń do zawodników, że brakowało nam tej pewności, bo dzisiaj boisko pokazało – oprócz tych pierwszych 15–17 minut – że było naprawdę nieźle. Oczywiście opinie będą różne. Nie liczy się styl, liczą się punkty – my to wiemy. Ale jeżeli nie będzie stylu czy jakiejś jakości gry, to jakbyśmy chcieli grać inaczej? A nie będziemy grać inaczej, bo to nie moja filozofia. Można być dobrze zorganizowanym i też dobrze grać w ofensywie – i do tego dążymy. Bo jeżeli będziemy tylko myśleć o obronie, to będziemy czekać na egzekucję, kolokwialnie mówiąc.
Nie wiem, na pewno nie będę szukał jakichś usprawiedliwień, ale myślę, że sędzia mógłby się pochylić troszeczkę więcej w 87 minucie nad sytuacją w polu karnym Wisły, gdzie wydaje mi się, że lekko był spóźniony Uryga w interwencji z Bartkowskim. Po to się prowokuje przeciwnika, żeby robił błędy, czy to w środkowej strefie, czy w polu karnym.
Teraz co jest najważniejsze, musimy się zregenerować i uważam, że zawodnicy powinni z podniesioną głową przystępować do następnych meczów z dużym optymizmem i nadzieją.
(Pytania ze strony mediów)
Jak zawodnicy przejęli w tym porażkę?
Porażka zawsze boli. Są porażki mniej dotkliwe lub bardziej, tak uważam. Ale jeżeli sportowiec schodzi generalnie nie osiągając zamierzonego rezultatu, ale czuje wewnętrznie, że w danym dniu to, co miał najlepsze z siebie dał, to ta porażka mniej boli. Myślę, że mimo wszystko właśnie takie odczucie jest u zawodników dzisiaj.
Czy ze wszystkich strat punktowych, które przydarzyły się do Pana kadencji, ta boli najbardziej?
Punkty są punktami. Można by powiedzieć, że jeśli z Wisłą zdobędziemy punkt, to będzie bonus, a trzy – to już super. Ja jednak tak nie myślę, bo uważam, że na boisku można pokonać każdego przeciwnika. Oczywiście, z Polonią Warszawa mieliśmy większe możliwości, więcej szans na zwycięstwo. Szczególnie – może nie żeby zamknąć mecz – ale strzelając jako pierwsi bramkę. Bo cały czas gonimy wynik, a może to właśnie dałoby nam więcej pewności siebie, co jest naturalne dla sportowca. Aczkolwiek, jeśli chodzi o aspekt mentalny, to w tych trzech rozegranych meczach nie mam pretensji.
Potem w grę wchodzą już tylko wybory i błędy techniczne w danym momencie. Ale jeśli chodzi o to, co sobie zakładamy – realizujemy to zarówno w pierwszym, jak i drugim meczu. Dzisiaj trafiliśmy na przeciwnika o dużej jakości technicznej. I nie można powiedzieć, że cały czas byliśmy pod własnym polem karnym, czy na 20. metrze. Potrafiliśmy się skutecznie bronić. Przy jednej sytuacji, przy tej straconej bramce, mogliśmy zachować się trochę lepiej.
Ale, jak mówiłem – duża dynamika, ruchliwość rywala przyniosła efekt. Na koniec dodam jeszcze raz – mieliśmy też swoje sytuacje. Uważam, że z tych, które stworzyliśmy, mogliśmy się pokusić o jedną bramkę. I prawdopodobnie wtedy tego meczu byśmy nie przegrali.
Dzisiaj było widać, że organizacja gry się poprawiła. Przeciwnik miał dużo problemów gdy przyśpieszaliście gre. Czy to miał być sposób na ich defensywę?
W pewnym sensie tak. Ale my po prostu cały czas chcemy grać w ten sposób – wysoko, z pressingiem: wysokim, średnim i niskim. Chcemy mieć szeroki wachlarz możliwości, utrzymywać naszą linię defensywną z dala od własnego pola karnego – i dzisiaj to się nam udawało. Trzeba być bardzo czujnym na krótkie zagrania, długie piłki, zagrania za plecy – i myślę, że dziś to nam wychodziło dobrze. Musimy iść w tym kierunku. Nie możemy robić żadnej rewolucji, nie możemy „dostać kota”, że nagle będziemy wszystko odwracać. Po pierwszym, drugim i trzecim meczu idziemy w dobrym kierunku. Wiem, że czas ucieka, a punkty są nam potrzebne – jestem tego w pełni świadomy. Ale my o tym nie rozmawiamy, bo nie ma takiej potrzeby – każdy wie, jaka jest sytuacja. I to jest jedyna droga, by te punkty zdobywać.
I jeszcze na sam koniec, powtórzę =: jeżeli będziemy myśleć tylko o tym, żeby przeszkadzać przeciwnikowi, żeby „nie stracić bramki, nie stracić bramki, nie stracić bramki” i żeby tylko nie popełniać błędów – to, mówiąc wprost, to będzie koniec. A ja do tego nie dopuszczę.