Rok 1921: Pierwszy stadion Warty Poznań przy ul. Rolnej
Nieistniejący już stadion przy ul. Rolnej służył Warcie Poznań ponad pół wieku. To na tym obiekcie „Zieloni” zdobyli swoje oba...
Nieistniejący już stadion przy ul. Rolnej służył Warcie Poznań ponad pół wieku. To na tym obiekcie „Zieloni” zdobyli swoje oba mistrzostwa Polski, gościła tam też piłkarska reprezentacja Polski. W 2021 roku obchodzimy setną rocznicę otwarcia pierwszego stadionu najstarszego klubu futbolowego w stolicy Wielkopolski.
– To był kultowy stadion dla Warty Poznań. Panowała na nim ciepła, serdeczna atmosfera, gdy trzeba było kibice żywiołowymi okrzykami dopingowali piłkarzy „Zielonych” – mówi dziennikarz Andrzej Kuczyński, który jako dziecko chodził na Rolną.
Po sąsiedzku z saperami
Gdy czyta się wspomnienia założycieli Warty Poznań i jej pierwszych zawodników, bardzo łatwo wczuć się w ich sytuację. Powołany do życia 15 czerwca 1912 roku pierwszy klub piłkarski w Poznaniu był inicjatywą grupy nastolatków, zakochanych w tej dyscyplinie sportu. Problem z jej uprawianiem był jednak zasadniczy – jeszcze przez wiele lat nie było w mieście stadionu piłkarskiego. Ba, nie było nawet boiska. Za pola do gry służyły łąki na Błoniach Wildeckich, Błoniach Grunwaldzkich i pobliski Plac Cięty na Łazarzu.
“Na każde ćwiczenia trzeba było bramki wynosić i na “Saharze” boisko urządzać, a na zawody niedzielne już o 3 rano bramki ustawiać, boisko sznurem opasać, stać na straży i pilnować dobytku, bo zdarzało się nieraz, że inny klub rozebrał to wszystko i zabrał miejsce dla siebie” – wspominał Franciszek Rotnicki, początkowo wiceprezes, a następnie prezes Warty Poznań w pierwszym dziesięcioleciu istnienia klubu.
Urodzony w 1868 roku Franciszek Rotnicki spokojnie mógłby być ojcem każdego z nastoletnich założycieli Warty Poznań. Był już pod pięćdziesiątkę, gdy został prezesem „Zielonych”. Człowiek majętny, właściciel i budowniczy wielu poznańskich kamienic szybko stał się orędownikiem stworzenia miejsca, które byłoby domem dla drużyny piłkarskiej Warty Poznań.
Właśnie dzięki inicjatywie Franciszka Rotnickiego klub otrzymał w 1920 roku od władz miasta teren przy ul. Rolnej – po sąsiedzku z koszarami batalionu saperów. Jeszcze w tym samym roku prezes sfinansował budowę płotu. “Upatrzony teren przy ul. Rolnej oddał nam w dzierżawę ówczesny prezydent miasta Poznania ś. p. Jarogniew Drwęski bez trudności i w r. 1920 rozpoczęła się praca przy planowaniu terenu. Brak kapitału zastąpiły dobre chęci członków, którzy z łopatą w ręku stanęli do pracy i przy cennej pomocy “saperów”, sąsiadów naszych, którzy stawili do naszej dyspozycji szyny i lorki polne, oraz 10 do 20 żołnierzy stworzyliśmy sobie boisko, możliwe do użytku.(…) Dalsze prace ziemne oddaliśmy firmie M. Hoffmann, a budowę trybuny powierzyliśmy firmie Hoppel. Na pochwałę tej formy zaznaczyć należy, że kosztowną trybunę wykończyła ona mimo dewaluacji i poniesionych z tego powodu poważnych strat” – jak można się przekonać z tej relacji, Franciszek Rotnicki był bardzo skrupulatny.
Czołowi piłkarze najbardziej zaangażowani
Przy wytyczaniu boiska pracowali m.in. piłkarze Warty Poznań. Kronika klubowa wymienia nazwiska najbardziej zaangażowanych: „Fr. Janiszewski, J. Nowicki, F. Śliwiński, W. Staliński, M. Einbacher, a więc czołowi piłkarze!”. Marian Einbacher już wkrótce, w grudniu 1921 roku zagra w pierwszym w dziejach reprezentacji Polski meczu międzypaństwowym (z Węgrami), natomiast Wawrzyniec Staliński będzie jednym z najlepszych napastników Rzeczpospolitej w okresie międzywojennym, a na obiekcie przy Rolnej przejdzie do historii „Biało-czerwonych”. Ale o tym za chwilę.
„Poświęciliśmy wakacje i każdy wolny czas na niwelowanie boiska. Taki np. porucznik Skowroński nie wstydził się zdjąć mundur i na równi z nami i robotnikami po 8 godzin dziennie kopać. Co by na to powiedzieli dzisiejsi gracze, mający do dyspozycji wszystko, czego dusza zapragnie? Na pewno byliby bardzo zdziwieni. Poświęcenie boiska Warty było dla nas wielką uroczystością” – podkreślał z dumą Jan Nowicki, brązowy medalista mistrzostw Polski z „Zielonymi” w 1921 roku.
Nowe boisko poświęcone
Wspomniane poświęcenie boiska odbyło się 5 maja 1921 roku przy okazji towarzyskiego dwumeczu z Polonią Warszawa (1:3 i 1:1). Prasa miała problem z opisem nowego miejsca na sportowej mapie Poznania. „Kurier Poznański” zapraszał wówczas na mecze, które odbędą się „na nowym boisku Warty na Wildzie obok ostatniego przystanka linii elektrycznej nr 2”.
Pojedynki z Polonią zgromadziły tysiące chętnych do obejrzenie zmagań z czołową drużyną w kraju i wzięcia udziału w uroczystym otwarciu obiektu. „Sport nasz rozwija się i potężnieje z każdym dniem. Towarzystwa pracują niezmordowanie, zakładając boiska, budując bieżnie itp. Z radością więc witamy nowo otwarte boiska Warty. Uroczyste poświęcenie tychże nastąpiło tuż przed zawodami w dzień pierwszy, przez Najprzewielebniejszego ks. Biskupa Łukomskiego, który wygłosił przytem piękną przemowę do zgromadzonych sportsmenów i publiczności” – relacjonował „Dwutygodnik Sportowy”.
W tamtym sezonie, pierwszym, w którym dokończono rozgrywki o tytuł najlepszej drużyny piłkarskiej w Polsce, „Warciarze” podejmowali rywali już na swoim obiekcie przy ul. Rolnej. Między innymi zupełnie niespodziewanie zremisowali 2:2 z Cracovią, późniejszym mistrzem kraju. Dla krakowian była to jedyna strata punktów w rozgrywkach finałowych. Mecz rozegrany we wrześniu 1921 roku obejrzało ok. 4 tysięcy ludzi. „Publiczność zebrała się pierwszy raz tak tłumnie, a zachowanie się jej było wzorowe” – odnotował korespondent „Polskiego Sportu”.
Jest komitet, jest trybuna
Brązowy medal mistrzostw Polski i niemałe zainteresowanie występami „Zielonych” ze strony poznaniaków skłonił władze Klubu do kolejnej inwestycji. „Rozmach jest ogromny. Zaczynamy myśleć o trybunie. Zbieramy fundusze” – odnotowano w klubowej kronice w 1921 roku. W kolejnym rusza budowa trybuny, w lipcu zawiązuje się “Komisja rozbudowy boiska”.
Były prezes, Jan Kuczyk: „Jej zadaniem było »niezwłocznie przystąpić do budowy trybuny« na dzierżawionym terenie sportowym przy ul. Rolnej. (…) Nie oglądano się na pomoc Miasta czy Państwa, zabrano się do stworzenia tego wielkiego dzieła o własnych siłach. Posypały się ofiary członków i sympatyków Klubu. Obywatelstwo Poznania i poszczególne przedsiębiorstwa przyznały przy dostawach daleko idące ulgi i tak wspólnym wysiłkiem wybudowano trybunę i w pierwsze święto wielkanocne 1923 roku oddano ją do użytku Klubu”.
Gorąca owacja dla generała
Inauguracja zadaszonej trybuny na stadionie przy ul. Rolnej przypadła na początek kwietnia. “Kurier Poznański” tak awizował to wydarzenie: „W święta Wielkanocne urządza Klub Sportowy »Warta na swem boisku, pierwsze w tym roku zawody. Poczyniono większe zmiany, zwłaszcza postawiono trybunę krytą na trzy tysiące osób oraz przebudowano boisko piłki nożnej i tenisowej. W pierwszym dniu spotkają się 1. drużyny »Warty« i »Unji« w meczu o mistrzostwo okręgu, w drugim zaś »Warta« i »Verein fur Lebensubung« (Gdańsk). W obu spotkaniach zwycięży przypuszczalnie »Warta«, która ma większy trening i lepszy system gry”.
Niespodzianki nie było. Warciarze pokonali lokalnego rywala 5:2, a nazajutrz rozbiła gości z Gdańska 4:0 po dwóch trafieniach Wawrzyńca Stalińskiego oraz po jednym Mariana Spojdy (jako gracz „Zielonych” pojedzie rok później z reprezentacją Polski na Igrzyska Olimpijskie do Paryża) i Władysława Przybysza. Efektowną wygraną obejrzało ok. 4 tysiące widzów. Część z nich po raz pierwszy zasiadła na zadaszonej, drewnianej trybunie z murowanym fundamentem.
Zaledwie tydzień później, w trakcie towarzyskiego meczu Warty Poznań z TKS Toruń wizytę na Wileckim stadionie złożył niezwykle szanowany w Poznaniu gen. Józef Haller. Tygodnik „Sportowiec” w relacji na pierwszej stronie „Jenerał Haller na zawodach footballowych na boisku Warty dn. 8. bm.” Zdawkowo potraktował wydarzenia na boisku (Warta wygrała 3:1), za to ze szczegółami opisał wizytę bohatera narodowego: „Podczas zawodów o godz. 4.25 dał się naraz słyszeć sygnał automobilowy, pomiędzy publicznością powstało poruszenie – przyjechał generał Haller, aby spędzić choć kilka chwil pomiędzy swoją ulubioną, zahartowaną młodzieżą. (…) Przy wejściu p. generała na boisko, zgotowała mu publiczność gorącą owację. (Nadmienić wypada, że podczas tego gra nie została przerwana). Po zajęciu przedniego miejsca, śledził dostojny gość uważnie przebieg gry”.
Wał poprawił komfort
W kolejnym roku na stadionie przy Rolnej usypano wał, na którym znajdowały się miejsca stojące. Zwiększyło to pojemność obiektu i poprawiło komfort oglądania meczów. Franciszek Rotnicki tak opisywał bazę Warty Poznań w 1924 roku: „Klub posiadał boisko tenisowe z szatnią oraz 2 boiska fotbalowe, bieżnię 100 m, trybunę i szatnię pod trybuną. Cały teren okolony był płotem 1 1/2 mtr. wysokim, boisko piłki nożnej zaś odgrodzono parkanem, na 1 mtr. wysokim”.
W 1928 zrealizowano kolejne inwestycje: nowe opłotowanie boiska, budowa mieszkania dla stróża, dokończono też bieżnię lekkoatletyczną. Całość pochłonęła 9 184,42 zł – jak odnotowano w sprawozdaniu.
Angielskie zwyczaje w Poznaniu
Rósł poziom klubowej infrastruktury, a i pod względem sportowym Warta Poznań utrzymywała się w ścisłej czołówce w kraju. Zanim w 1927 roku utworzono ligę piłkarską („Zieloni” byli wśród założycieli obecnej Ekstraklasy), poznaniacy mieli na koncie dwa tytuły wicemistrza Polski i trzy brązowe medale. PZPN docenił pozycję największego klubu Wielkopolski na arenie krajowej i w 1926 roku przyznał Warcie Poznań organizację meczu międzypaństwowego z Finlandią.
Drużyna narodowa po raz pierwszy zawitała wówczas do Poznania i 8 sierpnia 1926 roku rozbiła rywali 7:1! „Reklama zawodów i organizacja zdumiewająca. Publiczność – kulturalna” – ocenił prezes PZPN Edward Cetnarowski, a „Przegląd Sportowy” na pierwszej stronie relacjonował: „Zapowiedź pierwszego meczu międzypaństwowego wywołała w Poznaniu zainteresowanie wprost niebywałe. Przygotowania techniczne, przedsięwzięte wcześnie, nie pozostawiały nic do życzenia. (…) Już o godzinie 1-szej, a więc 3 godziny przed zawodami zaczęły się zbierać na obszernem boisku Warty liczne grupki widzów celem zajęcia lepszych miejsc. Zupełnie jak w Anglii, choć w mniejszym stylu. Na boisku porobiono liczne poprawki i upiększenia tak, że przygotowane było należycie i odpowiedziało w zupełności zadaniu“.
Aż do 1963 roku i triumfu 9:0 nad Norwegią było to najwyższe zwycięstwo piłkarskiej reprezentacji Polski. Mecz z Finlandią na stadionie przy ul. Rolnej miał dwóch bohaterów: Mieczysław Batsch z Pogoni Lwów zdobył cztery gole, a Wawrzyniec Staliński z Warty Poznań – trzy. Napastnik „Zielonych” (przeciwko Finom zagrał też inny „Warciarz”, Michał Fliger) przeszedł wówczas do historii, jako pierwszy piłkarz, który uzyskał hat-tricka w koszulce z orzełkiem na piersi. Uczynił to na boisku, które kilka lat wcześniej pomagał urządzać…
Mistrzostwo, Omega, transmisja radiowa
Pierwszy stadion Warty Poznań jeszcze raz gościł „Biało-czerwonych”. W 1929 roku reprezentacja miała w planach występ na oddanym właśnie do użytku Stadionie Miejskim (późniejszy Stadion im. Szyca), ale obiekt miał liczne wady konstrukcyjne i został zamknięty. Mecz przeniesiono więc na Rolną i znów tamtejsze boisko okazało się szczęśliwe dla najlepszych polskich piłkarzy. Tym razem pokonali oni 5:1 amatorską reprezentację Węgier w obecności 12 tysięcy widzów. Do 31. minuty goście prowadzili po tym, jak piłkę do siatki przepuścił debiutujący w barwach narodowych Marian Fontowicz z Warty Poznań, ale pięć kolejnych goli strzelili Polacy. W ich składzie znalazł się również inny „Warciarz”, Jan Wojciechowski.
Tamten rok obfitował w wiele historycznych wydarzeń, które działy się przy Rolnej. Przede wszystkim piłkarze Warty Poznań sięgnęli po swój pierwszy tytuł mistrzów Polski. Przed własną publicznością wygrali 10 z 12 spotkań, bijąc m.in. 5:0 najlepszy zespół dwóch poprzednich sezonów, Wisłę Kraków.
W czerwcu tamtego roku naprzeciwko drewnianej trybuny przy ul. Rolnej stanął efektowny zegar marki Omega. Poznaniacy wygrali go w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najbardziej popularny klub w kraju. Aż do wybuchu II wojny światowej czasomierz był charakterystycznym elementem stadionowego krajobrazu. Górował nad licznymi reklamami powieszonymi na parkanie okalającym boisko. One z kolei były dowodem na to, jak wiele firm i lokalnych przedsiębiorców wspiera największy klub w Poznaniu i całej Wielkopolsce.
Omega jest widoczna na fotografiach z tamtego okresu. To na jej tle ustawili się piłkarze Warty Poznań i PSV Eindhoven do pamiątkowego zdjęcia w sierpniu 1929 roku po meczu towarzyskim. „Zieloni” pokonali ówczesnego mistrza Holandii, 5:2, ale nie to było najważniejsze tego popołudnia. Całe spotkanie ze stadionu przy Warty Poznań relacjonował Ludomir Budziński na antenie Radia Poznań i była to pierwsza w historii polskiej radiofonii transmisja z meczu piłkarskiego w Polsce.
Aby zrealizować to przedsięwzięcie, na stadion przy ul. Rolnej trzeba było poprowadzić dodatkową linię telefoniczną z puszki przy zakładach Cegielskiego. – Linia miała około kilometra, prowadziła przez pole między Cegielskim a boiskiem przy Rolnej. Konieczne było wkopanie słupów o dużej wysokości, żeby chłopaczki się nie bawiły – wspominał po latach Ludomir Budziński.
Zdrowe nerwy poznańczyków
Dziesięć lat później, 20 sierpnia 1939 roku Warta Poznań rozegrała swój ostatni mecz przed wybuchem II wojny światowej. „Zieloni” byli wówczas wicemistrzem Polski i mierzyli się z Ruchem Chorzów, liderem rozgrywek, obrońcą tytułu sprzed roku. Nadkomplet 8 tys. na stadionie przy ul. Rolnej obejrzał świetny występ gospodarzy i wygraną 5:2.
„Trybuny były tak przepełnione, że trzeba było ustawiać na bieżni kilka rzędów krzeseł. Ta frekwencja na meczu dowodzi jednak jeszcze zdrowych nerwów poznańczyków, którzy mimo huraganu niemieckiej propagandy zastraszenia, wiodą normalny tryb życia w poczuciu własnej siły i słuszności sprawy!” – pisał „Przegląd Sportowy”.
Powrót z problemami
Niemiecki okupant zajął teren stadionu Warty Poznań. Złożona z jej zawodników drużyna Wildy, która uczestniczyła w konspiracyjnych mistrzostwach miasta w czasie II wojny światowej, rozgrywała mecze na różnych boiskach w Poznaniu: na Jeżycach, Szelągu, Górczynie czy nad Wartą.
Po zakończeniu wojny „Zieloni” wrócili na Rolną, ale odbyło się to nie bez problemów. Przede wszystkim sam obiekt był bardzo zniszczony, a co gorsza w 1945 roku zdążyła się tam wprowadzić jedna z organizacji młodzieżowych, wspierana przez nową władzę. Działacze Warty Poznań stanowczo domagali się zwrotu stadionu. Doszło do próby sił. Okazało się, że przedwojenne zasługi i potęga Klubu pozwoliły postawić na swoim w konfrontacji z dopiero rosnącymi w siłę komunistami.
Mecz stulecia przy Rolnej
Już w 1946 roku Warta Poznań znów stanęła do walki o mistrzostwo Polski. W pierwszym sezonie zajęła drugie miejsce – za Polonią Warszawa. Kolejny sezon należał już jednak do „Warciarzy”, a kluczowy dla losów tytułu mecz z Wisłą Kraków został zaplanowany na 30 listopada 1947 roku na godz. 11:30. Wspierani przez nieprawdopodobną wprost liczbę 20 tys. widzów gospodarze rozbili krakowską drużynę 5:2.
„W kierunku ul. Rolnej mknęły po szynach »zawalone« poznańskie tramwaje, ciągnęły tłumy. Na sąsiadujących ulicach patrole milicji pieszej, konnej i samochodowej regulowały ruch. Na ulicach poustawiano widoczne, potężne megafony do transmisji radiowej. Na mecz zabrakło biletów w kasach i u »koników«. Co sprytniejsi właściciele domów sąsiadujących z boiskiem sprzedawali miejsca na dachach, balkonach i w oknach swoich mieszkań. […] Dwie godziny przed meczem na widowni siedział już nadkomplet ponad 20 tys. widzów” – wspominał Henryk Czapczyk, gracz Warty Poznań, 24-letni wówczas student, który zdobył w tym spotkaniu dwie bramki . „Zieloni” wygrali 5:2, zdobyli mistrzostwo Polski, a pojedynek z Wisłą został wybrany w 2012 „Meczem stulecia”.
Na zakończenie meczu odegrano Mazurka Dąbrowskiego dla nowego mistrza, „potem radosny tłum wpadł na płytę boiska i długo nosił na ramionach uszczęśliwionych i wzruszonych piłkarzy »Zielonych«. Jeszcze późną nocą rozlegał się na ulicach, w tramwajach, kawiarniach i domach hymn klubowy: »Dopóki na Ostrówku z Katedry bije dzwon …«” – pisał Henryk Czapczyk.
Warta nobliwa, elegancka
Mecz z Wisłą Kraków był pierwszym występem Warty Poznań, który z trybun stadionu przy ul. Rolnej oglądał red. Andrzej Kuczyński. Wtedy miał 6 lat. – Na mecz zabrał mnie stryj, Stanisław Kuczyński, który miał na koncie występy w drużynie Warszawianki. Bez przerwy mnie edukował, tłumaczył, co dzieje się na boisku. A działo się bardzo dużo, bo przecież Warta w 20 minut zdobyła pięć bramek! – opowiada Andrzej Kuczyński. – Stadion faktycznie był przepełniony. Ludzie oglądali mecz, skąd tylko się dało: nawet z okien i dachów pobliskich budynków. Niezwykła atmosfera. Warta od zawsze była takim nobliwym, eleganckim klubem. Wyróżniała się. Nie było więc na trybunach takiego dopingu, jaki znamy teraz. Owszem, pojedyncze okrzyki, czasem grupy osób, ale gremialnego dopingu nie było. Więcej było za to braw, kibice nagradzali nim większość lepszych zagrań.
– Drewniana trybuna przy Rolnej była podobna do tej, która do dziś stoi na stadionie w Grodzisku Wlkp. Kibice, którzy przyjeżdżali na mecz motocyklami, parkowali je właśnie pod trybuną. Dla chłopaków, takich jak ja, podziwianie pojazdów było nie mniejszą atrakcją, niż oglądanie meczu. A dzieci na trybunach nie brakowało. Był taki zwyczaj, że łapało się za rękę dorosłego, który przyszedł na mecz sam i z nim wchodziło na stadion – wspomina Andrzej Kuczyński.
Znika trybuna
Niestety, drewniana trybuna poznańskiego stadionu nie przetrwała zbyt długo. Warta Poznań jako klub przedwojennej klasy średniej, kupców i wojska z okresu II Rzeczypospolitej, delikatnie mówiąc, nie była pupilem władz komunistycznych. W 1950 roku niedawny mistrz Polski spadł z ligi po raz pierwszy w swojej historii, a dwa lata później zaliczył kolejną degradację – na trzeci poziom rozgrywkowy.
Podejrzane rzeczy zaczęły się też dziać ze stadionem przy Rolnej – kradzieże, próby podpalenia trybuny. Wreszcie, w 1954 roku zapadła decyzja o rozbiórce. Jeden z symboli Klubu, jeszcze niedawno powód do dumy, przestał istnieć.
– Gdy trafiłem do Warty Poznań w 1964 roku, na stadionie przy Rolnej nie było już śladu po przedwojennej trybunie. Był tylko budynek, w którym mieściły się szatnie, pomieszczenia klubowe i świetlica, w której stał stół do bilarda – mówi Andrzej Żurawski, były piłkarz i trener „Zielonych”. – Podczas meczów ludzie gromadzili się na wale, które był usypany od strony Rolnej. Mecze oglądało się na stojąco, ale zaletą było to, że publiczność miała 2-3 metry do boiska, więc tworzył się fajny klimat. Pamiętam, że lubiliśmy tam grać także dlatego, że opiekun obiektu, pan Kazimierczak, bardzo dobrze dbał o boisko i płyta do gry była naprawdę świetna. Kiedy więc spodziewano się mniejszej frekwencji, mecz odbywał się przy Rolnej, a gdy przyjeżdżał bardziej atrakcyjny rywal i szykowała się frekwencja na poziomie 3-5 tysięcy, podejmowaliśmy rywali na Stadionie im. 22 lipca, późniejszym obiekcie im. Szyca.
Obiekt przy Rolnej służył Warcie Poznań jeszcze w latach 70. Na początku sezonu 1974/75 roku pierwszy zespół grał np. z Widzewem Łódź (0:1), a to ze względu na fakt, iż 60-tysięcznik był szykowany do Centralnych Dożynek. W drugiej połowie lat 70. przy Rolnej trenowały zespoły młodzieżowe poznańskiego klubu.
Odsłonięcie tablicy
Dziś po pierwszym stadionie „Zielonych” nie ma już śladu. Powstał tam parking, urosły bloki. 8 sierpnia 2021 roku, w 95. rocznicę pierwszego występu reprezentacji Polski, na ścianie budynku przy ul. Rolnej 31 odsłonięto tablicę upamiętniającą obiekt, z którym wiąże się wiele wspaniałych momentów z historii Warty Poznań.