Wiktor Pleśnierowicz: Czuliśmy na boisku, że jesteśmy dużo lepsi od Śląska
– Jesteśmy zbudowani tym, jak zagraliśmy, i trzymamy głowy do góry – podkreśla Wiktor Pleśnierowicz, obrońca Warty Poznań po meczu...
– Jesteśmy zbudowani tym, jak zagraliśmy, i trzymamy głowy do góry – podkreśla Wiktor Pleśnierowicz, obrońca Warty Poznań po meczu ze Śląskiem Wrocław (0:1) w 10. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy.
„Zieloni” wrócili do Grodziska Wlkp. po ponad miesięcznej przerwie i stoczyli emocjonujący pojedynek z rewelacyjnym w tym sezonie zespołem z Wrocławia. Goście oddali w całym meczu tylko dwa celne strzały, z których jeden dał im zwycięstwo. Poznaniacy szczególnie w drugiej połowie mieli ogromną przewagę, ale licznych okazji nie udało im się niestety zamienić na bramki.
Oto, co po sobotnim meczu powiedział obrońca Warty Poznań, Wiktor Pleśnierowicz:
– Towarzyszy nam dzisiaj spory smutek, ponieważ nie strzeliliśmy bramki, mimo to, że z perspektywy boiska wydawało mi się, że od pierwszej minuty tłamsiliśmy Śląsk pod każdym względem, zarówno fizycznym, jak i piłkarskim.
Stworzyliśmy sobie dużo sytuacji pod bramką rywali i uważam, że jest to kierunek, w którym powinniśmy podążać. W końcu zaczniemy łapać zwycięską serię. Jestem przekonany, że w końcu zapunktujemy, bo w końcu życie musi nam oddać, to co zabrało. Teraz czeka nas bardzo ważny mecz w Kielcach, później przerwa na kadrę i ważne jest to, aby ją dobrze przepracować.
Wiadomo, że w szatni panuje duże rozczarowanie, bo z boiska czuliśmy, że jesteśmy dużo lepsi. Co więcej, nie chodziło nam nawet o remis, bo mieliśmy przekonanie, że jeżeli tylko uda nam się wyrównać to finalnie wygramy ten mecz. Nawet w 90. minucie tak mi się wydawało. Jednak jesteśmy zbudowani tym jak zagraliśmy i trzymamy głowy do góry. Czekamy na następny mecz, bo po takich spotkaniach jak dzisiaj każdy zawodnik chciałby najlepiej od razu wyjść na kolejne spotkanie.
Sędzia nas dość szybko wykartkował także z tyłu głowy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w niektórych sytuacjach trzeba nieco odpuścić i łagodniej odprowadzić przeciwnika. Natomiast w linii obrony jesteśmy tak zgrani, że nie było zagrożenia, że ktoś z nas tę czerwoną kartkę zobaczy.