Świetny start Warty Poznań – mistrz Polski pokonany!
Znakomity początek meczu – prowadzenie 2:0 już po 20 minutach gry – a potem ofiarna i skuteczna postawa w defensywie....
Znakomity początek meczu – prowadzenie 2:0 już po 20 minutach gry – a potem ofiarna i skuteczna postawa w defensywie. Warta Poznań pokonała 2:1 Raków Częstochowa w 20. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy i odniosła piąte zwycięstwo w sezonie. Niedzielnego popołudnia kibice na Stadionie Respect Energy w Grodzisku Wlkp. długo nie zapomną!
W przerwie zimowej do drużyny trenera Dawida Szulczka dołączył tylko jeden zawodnik, Mohamed Mezghrani. Belg po trzech tygodniach treningów z zespołem i dobrych występach w sparingach znalazł się w wyjściowym składzie na mecz z Rakowem Częstochowa. I już w 3. minucie wziął udział w akcji, która dała poznaniakom prowadzenie. Po ładnie wyprowadzonym ataku prawą stroną nowy wahadłowy dośrodkował w pole karne, skąd obrońcy rywala wprawdzie wybili piłkę, ale Kajetan Szmyt dopadł do niej przed linią pola karnego i natychmiast strzelił. Trafił idealnie, bo bramkarz gości, Vlanad Kovacević nawet nie interweniował, spodziewając się raczej tego, że piłka opuści boisko – tymczasem odbiła się od słupka i znalazła się w siatce!
Lepszy początek trudno było sobie wyobrazić. Warta Poznań poszła za ciosem i nadal naciskała na obrońców tytułu już na ich połowie. W 8. minucie Stefan Savić skutecznie przeszkadzał bramkarzowi Rakowa w wybiciu piłki. Przejął ją Kajetan Szmyt, podał do Miguela Luisa, ale ten nie trafił w bramkę.
Zespół z Częstochowy nie mógł się rozkręcić przy dobrze zorganizowanej drużynie w białych koszulkach. Gra drużyny trenera Dawida Szulczka mogła się podobać, ale trzeba było uważać, bo Raków szukał okazji do ataku. W 17. minucie Bartosz Nowak przepchnął Jakuba Bartkowskiego i Ante Crnac natychmiast strzelił lewą nogą. Uderzył tuż obok słupka – piłka trafiła w reklamę, która stoi przy samej bramce.
Odpowiedź poznaniaków była najlepsza z możliwych. Ustawiony tym razem na pozycji lewego wahadłowego Tomas Prikryl odebrał piłkę rywalom na środku boiska, podał do Dario Vizingera, a ten – podaniem na tzw. wolne pole – otworzył drogę do bramki Stefanowi Saviciowi. Austriak minął w polu karnym Frana Tudora i pięknym, technicznym strzałem umieścił piłkę w siatce, tuż przy słupku!
W to samo miejsce bramki celował też siedem minut później Kajetan Szmyt, ale pomylił się o dobre dwa metry.
W 30. minucie Raków długo utrzymywał się przy piłce i po wymianie wielu podań zespół stworzył okazję Władysławowi Kczerhinowi. Jędrzej Grobelny świetnie wybiegł z bramki i odbił piłkę w sytuacji sam na sam. Obrońcy natomiast zadbali o to, żeby Ante Crnac nie dobił tego strzału do bramki.
Aż do 5. minuty doliczonego czasu gry było to jedyne celne uderzenie częstochowian. Wtedy to Bartosz Nowak wykonał rzut karny, podyktowany w kontrowersyjnych okolicznościach. Bartosz Frankowski nie przerwał wprawdzie gry, ale po interwencji VAR przyznał „jedenastkę” za faul Mohameda Mozghraniego na Bartoszu Nowaku. Sam poszkodowany wykorzystał rzut karny, mimo że Jędrzej Grobelny rzucił się tam, gdzie został oddany strzał i omal nie sięgnął piłki.
Gol strzelony w takich okolicznościach i już tylko jednobramkowa strata ośmieliła Raków Częstochowa w drugiej połowie. Mistrzowie Polski mieli w tej części gry bardzo wyraźną przewagę. Warta Poznań głównie się broniła. Momentami wychodziła z pressingiem, utrudniając przyjezdnym rozpoczęcie akcji już w okolicach ich pola karnego, ale częściej przebywała bliżej własnej „szesnastki”.
Przez 45 minut „Zieloni” tylko raz zagrozili bramce częstochowian. W 74. minucie po ładnym zagraniu za plecy obrońców Tomas Prikryl uderzył z woleja – piłka zmierzała w tzw. krótki róg, ale był tam akurat bramkarz przeciwnika.
Zdecydowanie więcej pracy miał w tej części gry Jędrzej Grobelny i jego koledzy z defensywy. W 49. minucie mniej więcej dziesięć metrów przed bramką był Władysław Koczerhin, długo szukał miejsca do oddania strzału, a gdy już się na niego zdecydował został zablokowany przez Tomasa Prikryla, który ofiarnie rzucił się pod nogi Ukraińca.
W 59. minucie Jędrzej Grobelny popisał się znakomitą paradą po uderzeniu piłki głową przez Łukasza Nowaka. Gdyby nie ta interwencja, byłby remis 2:2. Cztery minuty później poznański bramkarz pewnie odbił piłkę po strzale z dystansu w wykonaniu Władysława Koczerhina.
Wreszcie, w 67. minucie do „Zielonych” uśmiechnęło się szczęście, gdy po akcji prawą stroną z bliska strzelał Ante Cernac, ale piłka odbiła się od zewnętrznej części słupka i wyleciała za boisko.
Trener Dawid Szulczek reagował na te wydarzenia. W 57. minucie wprowadził trzech zawodników, którzy spokojnie mogliby znaleźć się w pierwszym składzie: Mateusza Kupczaka, Jakuba Kiełba i Martona Eppela. Parę minut później na boisku był też Konrad Matuszewski. Po tych zmianach w szeregach Warty Raków nie miał już takich okazji, jak wcześniej.
Wprawdzie w poznańskim polu karnym kotłowało się często, a w kierunku przedpola rywale dośrodkowywali piłkę kilkanaście razy. Nic to jednak nie dało – obrona kierowana przez Dawida Szymonowicza nie pozwoliła sobie wbić drugiego gola. W nagrodę Warta Poznań mogła się cieszyć z pokonania mistrzów Polski i świętować pierwsze zwycięstwo na stadionie w Grodzisku Wlkp. od ostatniego weekendu lipca minionego roku.
WARTA POZNAŃ – RAKÓW CZĘSTOCHOWA 2:1 (2:1)
Bramki: 1:0 Kajetan Szmyt (3. minuta), 2:0 Stefan Savić (20.), 2:1 Bartosz Nowak (45. +5, karny)
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny – Jakub Bartkowski, Dawid Szymonowicz, Dimitris Stavropoulos Ż – Mohamed Mezghrani Ż (57. Jakub Kiełb), Miguel Luis Ż (57. Mateusz Kupczak), Maciej Żurawski Ż, Tomas Prikryl (89. Bogdan Tiru) – Kajetan Szmyt, Stefan Savić (65. Konrad Matuszewski) – Dario Vizinger Ż (57. Marton Eppel).
Sędziował Bartosz Frankowski z Torunia
Widzów: 2016