Remis Warty Poznań z GKS Tychy; punkty stracone w ostatniej chwili
Po dramatycznym meczu Warta Poznań zremisowała 2:2 z GKS Tychy w 32. kolejce Fortuna 1 Ligi i oddaliła się od...
Po dramatycznym meczu Warta Poznań zremisowała 2:2 z GKS Tychy w 32. kolejce Fortuna 1 Ligi i oddaliła się od bezpośredniego awansu do Ekstraklasy.
Do meczu z zespołem z Tychów zawodnicy Warty Poznań przystępowali w znakomitych nastrojach po piątkowym wyjazdowym zwycięstwie z Zagłębiem Sosnowiec. Dzięki tej wygranej „Zielonym” udało się przełamać złą serię trzech meczów bez zwycięstwa.
We wtorek długo zanosiło się na to, że zespół ze stolicy Wielkopolski wygra wreszcie w roli gospodarza, co nie udało mu się w dwóch poprzednich spotkaniach. Już w 6. minucie poznaniacy wyszli na prowadzenie. Z rzutu rożnego precyzyjnie dośrodkował Jakub Kiełb, a znajdujący się w polu karnym rywala Bartosz Kieliba wygrał walkę o pozycję z jednym z obrońców gości i głową wpakował piłkę do bramki.
Po strzeleniu gola Warta poszła za ciosem i w 13. minucie mogła się cieszyć już dwubramkowym prowadzeniem. Robert Janicki został sfaulowany na skraju pola karnego przez Dominika Połapa i sędzia Damian Kos wskazał na jedenasty metr. Rzut karny na bramkę zamienił Mateusz Kupczak. Wprawdzie Konrad Jałocha zdołał wyczuć intencje strzelca, ale strzał był na tyle mocny, że piłka przełamała dłonie bramkarza GKS i wpadła do siatki.
Po znakomitym początku spotkania w wykonaniu drużyny trenera Piotra Tworka gra nieco się uspokoiła. Choć podrażnieni utratą dwóch bramek piłkarze z Tychów próbowali przejąć inicjatywę, to jednak nie byli oni w stanie stworzyć sobie sytuacji, po których Adrian Lis byłby zmuszony do interwencji. W zasadzie jedyny groźny strzał goście oddali w 30. minucie za sprawą Wilsona Kamavuaki, jednak golkiper „Zielonych” bez większych problemów poradził sobie z tym uderzeniem.
Z kolei gospodarze spokojnie kontrolowali przebieg gry, nie dopuszczając swoich rywali do jakichkolwiek groźniejszych okazji. Piłkarze “Zielonych” rozgrywali piłkę głównie w środkowej strefie boiska, od czasu do czasu próbując stworzyć sobie sytuację do podwyższenia prowadzenia, ale więcej goli przed przerwą już nie zobaczyliśmy.
W drugiej części role na boisku zupełnie się odmieniły. Goście przejęli inicjatywę i coraz częściej przebywali w okolicach pola karnego poznaniaków. Początkowo nie wynikało z tego żadne zagrożenie dla bramki Adriana Lisa.
Sytuacja zmieniła się w 75. minucie. Znakomitym uderzeniem z dystansu popisał się Jan Biegański, po jego strzale piłka przeleciała tuż obok bezradnego bramkarza Warty Poznań i wpadła do bramki. Ten gol podziałał mobilizująco na zawodników z Tychów, którzy jeszcze odważniej ruszyli do ataku. Gospodarze mieli wielkie problemy z zawiązaniem jakiejkolwiek akcji, po której mogliby zagrozić rywalom.
Efektem przewagi przyjezdnych był rzut karny w 84. minucie. Sędzia podyktował go po tym, jak piłka trafiła w polu karnym w rękę Krzysztofa Danielewicza. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Łukasz Grzeszczyk. Adrian Lis obronił jednak zarówno pierwsze uderzenie, jak i dobitkę byłego gracza “Zielonych”. Wydawało się wtedy, że to kluczowy moment meczu i po niewykorzystanym rzucie karnym goście nie będą w stanie doprowadzić do remisu.
W doliczonym czasie gry GKS miał jednak rzut wolny. Wojciech Szumilas dośrodkował w pole karne, a tam Łukasz Sołowiej głową wpakował piłkę do bramki. Wydawało się, że strzelec gola był w momencie podania na spalonym, ale sędziowie nie zareagowali.
W dramatycznych okolicznościach Warta Poznań straciła więc dwa punkty i szansę przeskoczenia w tabeli Stali Mielec.
WARTA POZNAŃ – GKS TYCHY 2:2 (2:0)
Bramki: 1:0 Kieliba (6. minuta), 2:0 Kupczak (13., karny), 2:1 Biegański (75.), 2:2 Sołowiej (90.+1)
Warta Poznań: Adrian Lis – Jakub Kuzdra Ż, Bartosz Kieliba, Aleks Ławniczak, Jakub Kiełb Ż – Łukasz Trałka Ż, Mateusz Kupczak – Mariusz Rybicki (63. Jakub Apolinarski), Robert Janicki (68. Krzysztof Danielewicz Ż), Michał Jakóbowski – Łukasz Spławski (73. Mateusz Szczepaniak).
Sędziował Damian Kos z Gdańska
Widzów 434