Rok 1912: Dzień, w którym powstała Warta Poznań
15 czerwca 2019 roku przypada 107. rocznica powstania Warty Poznań, która szybko została największym klubem sportowym w mieście i jednym...
15 czerwca 2019 roku przypada 107. rocznica powstania Warty Poznań, która szybko została największym klubem sportowym w mieście i jednym z najważniejszych w Polsce. Przypominamy czasy i okoliczności, w których doszło do utworzenia klubu z literą “W” w herbie.
To był czas, gdy nastoletni chłopcy zgłaszali się do wojska, domalowywali sobie zarost na twarzy i fałszowali metryki urodzenia, zawyżając swój wiek. Po co? Aby walczyć w obronie ojczyzny, gdy gruchnęła wieść o wybuchu wojny w 1914 r. Wielkiej Wojny. Uczestniczyli w niej również sportowcy Warty Poznań, klubu założonego zaledwie dwa lata wcześniej i który zrodził się z silnych, patriotycznych pobudek.
Podpisy siedmiu nastolatków
Była sobota 15 czerwca 1912 r., pogoda nieszczególna jak na tę porę roku. Prasa donosiła: “nasamprzód pogodnie, cokolwiek cieplej, potem znowu deszcz“. Siedmiu nastolatków złożyło swoje podpisy pod protokołem, który powołał do życia “pierwszy na terenie Poznania, polski: Klub Sportowy Warta“. Mieli od 16 do 18 lat, najstarszy z tego grona Franciszek Szyc został pierwszym prezesem, Stefan Malinowski – skarbnikiem. Obaj zginęli wkrótce na wojnie. Pierwszym kapitanem wybrano Mariana Beyma (także rocznik 1894), który do 1919 r. był jednym z najlepszych wielkopolskich piłkarzy. Walczył w Powstaniu Wielkopolskim i Trzecim Powstaniu Śląskim, nie wrócił potem z II wojny światowej. Bił się w kampanii wrześniowej 1939 r.
Pierwszym sekretarzem klubu został Edmund Szyc, wówczas niespełna 17-latek, kuzyn Franciszka, już wtedy chłopak z zacięciem dziennikarskim, który w redakcjach lokalnych zabiegał o wprowadzenie rubryk sportowych. To z późniejszych relacji Edmunda Szyca wiemy najwięcej o początkach Warty Poznań.
Wioślarstwo, kolarstwo, wyścigi konne popularniejsze od futbolu
Założycielami byli też Stefan Mórkowski, Kazimierz Świderski i Ludwik Zysnarski. Na pewno znali się z boiska, z tzw. dzikich drużyn, niektórzy grali wcześniej w piłkę w niemieckich klubach Poznania – Unionie i Britannii. Chcieli jednak grać w polskim klubie, ale takiego w mieście nie było. Walka pruskich władz z polskością trwała w najlepsze, ustawa zabraniała posługiwania się językiem polskim przez stowarzyszenia, a także podczas zgromadzeń publicznych. Nawet złożona wyłącznie z Polaków piłkarska Normania (późniejsza Posnania) prowadziła biuro i korespondencję po niemiecku, należała do Sueddeutscher Sport Verein (okręgowego, niemieckiego związku piłkarskiego). Władze związku wprowadziły z czasem karę jednej marki za odezwanie się na boisku po polsku. Sędziowie mieli obowiązek donieść o każdym takim przypadku. Marka to było sporo – młodzi pracownicy zarabiali ich wówczas dwadzieścia-trzydzieści na miesiąc.
“Byliśmy zaledwie młodzieńcami (…), chłopcami pełnymi zapału, pełnymi chęci czynu, pełnymi wiary w przedsięwzięte dzieło! Budowaliśmy z niczego. Sami niezasobni, nie mieliśmy ani kapitału popularności sportu, ani kapitału poparcia społeczeństwa” – nawet po 25 latach od założenia klubu Edmund Szyc nie potrafił ukryć entuzjazmu, gdy wspominał czerwiec 1912 r.
O co chodziło z brakiem poparcia społecznego? Na początku XX w. piłka nożna w Wielkopolsce dopiero zdobywała popularność i to głównie wśród młodzieży, takiej jak siódemka założycieli Warty. Poznaniacy od dziesięcioleci chętnie chodzili na wyścigi konne (tor znajdował się przy Drodze Dębińskiej), jeździli na wycieczki rowerowe, pasjonowali się kolarstwem (na przełomie wieków w Poznaniu działało trzynaście klubów kolarskich!), nie mówiąc już o niezwykle popularnym wówczas wioślarstwie. W wielu z tych dziedzin Poznań był jednak krok za innymi miastami Rzeszy – przede wszystkim dlatego, że był jednym z jej gorzej rozwiniętych regionów. “Miało to swój wpływ na kształtowanie się kultury fizycznej, której rozwój był słabszy niż w innych prowincjach, a w dodatku silniej niż gdzie indziej zabarwiona była nietolerancją i uprzedzeniami narodowymi” – pisał Szyc.
Warta, czyli straż
Pamiętajmy, że Poznań był wówczas stosunkowo małym miastem. W 1912 r. liczył ok. 156 tys. mieszkańców, a nagły ich wzrost zawdzięczał włączeniu do miasta w 1900 r. Jeżyc, Łazarza i Wildy (w sumie ok. 75 tys. ludzi). Nie mógł się równać nie tylko z Wrocławiem (ok. 420 tys. mieszkańców), ale też np. Szczecinem (210 tys.), nie wspominając o dwumilionowym Berlinie. Nic dziwnego, że w rozgrywkach regionalnych niemieckie kluby z Breslau na ogół wygrywały z tymi z Posen. Wrocław, z klubami założonymi jeszcze w XIX w., uchodził wówczas za najsilniejszy region piłkarski na wschód od Berlina.
Jednak nie wyłącznie o wartość sportową chodziło przecież założycielom Warty. “Przypomnijmy sobie, jak to 1912 roku grono zapaleńców powołało do życia Wartę, jak zabiegali, aby z tego czysto polskiego klubu w niemieckim wówczas powstaniu, stworzyć ostoję dla naszej młodzieży sportowej, błąkającej się bez celu, a nawet zasilającej kadry niemieckich towarzystw sportowych” – czytamy we wspomnieniu w klubowym piśmie “Warciarz” z 1932 r. Świadomość patriotyczna założycieli była naprawdę spora. Edmund Szyc: “Wyszliśmy z szeregów tych, co uprawiali strajk szkolny, co naukę języka polskiego pobierali w tajnej organizacji śp. Anieli Tułodzieckiej, co po opuszczeniu ław szkolnych »samokształcili” się w szeregach »Iskry« (…)”.
“Iskra” była organizacją samokształcenia młodzieży. Ważniejsze w tym miejscu jest jednak nazwisko Anieli Tułodzieckiej, założycielki walczącej z germanizacją towarzystwa oświatowego “Warta”. Jeden z ważniejszych poznańskich punktów oporu przyjął nazwę wziętą od rzeki, by ukryć przed władzami faktyczny charakter organizacji, która miała pełnić wartę, czyli straż nad zachowaniem w społeczeństwie znajomości języka polskiego. Nie ma wątpliwości, że z podobnego schematu skorzystali założyciele sportowej Warty. Tu wzmacnianie postaw patriotycznych miało się odbywać przez działalność sportową.
Boje o boisko
“Zaznaliśmy od najmłodszych lat dreszczyku konspiracji, mylenia czujności władzy zaborczej, zbierania się ukradkiem, czy to w mieszkaniach prywatnych na instrukcjach, czy to w lasach na ćwiczeniach“. Klubu nie można było prowadzić otwarcie. W opracowaniu klubowym z 1937 r. początki Warty wspominał red. Tadeusz Sobczak: “Dzisiaj nie znamy wrogiego ucisku stróżów bezpieczeństwa, z którymi kiedyś, jak wielu innych rodaków naszych, walczyć musieli także »Warciarze«, aby za wszelką cenę rozwijać założoną polską placówkę sportową. Praca w ukryciu i działalność konspiracyjna ograniczała niewątpliwie rozwój sportowy klubu“. Przywołuje też hasło sprzed lat: “Przez tężyznę sportu do potęgi Narodu”.
Z budowaniem tej tężyzny na boiskach nie było jednak łatwo. “Dzisiejsi czynni sportowcy zdziwiliby się, gdyby widzieli, w jakich warunkach musieliśmy mecze rozgrywać” – pisał Jan Nowicki we wspomnianej broszurze na 25-lecie klubu. Popularnym miejscem do rozgrywania spotkań piłkarskich była tzw. Sahara, piaszczysty plac na Błoniach Wildeckich. Błoniach, które “służyły i innym klubom sportowym, panowało tam prawo pierwszego i silniejszego. Np. udało nam się boisko w sobotę wieczorem przygotować, to trzeba było pilnować, by w nocy inny klub nam przyrządów sportowych nie usunął i sam się tamże nie ulokował. Toczono więc o prawo miejsca formalne boje”.
3 marki za piłkę, 30 za bramki
Uważa się, że swój szybki rozwój na początku XX w. piłka nożna zawdzięczała temu, że w porównaniu z innymi dyscyplinami, była stosunkowo tanią rozrywką. Jednak wydatek trzech marek na koszulkę czy siedmiu na piłkę był spory. “Nie dociekajmy, skąd wzięli pieniądze. Być może, że niejeden »znalazł« markę w szufladzie u matki lub »wycyganił« ją od ojca »na zeszyty szkolne«” – pisał o tamtych czasach Jan Kuczyk, prezes Warty z lat 30.
Edmund Szyc: “Koszulki, choć z wielkim wysiłkiem, kupiliśmy sobie własnym sumptem, buty też, kto nie mógł, grał w »cywilnych«. Ze składek dobrowolnych sprawiliśmy sobie pierwszą piłkę. Treningi na bramki z kupek ubrań, kiedy już byliśmy zasobniejsi (w grosze), na dwie chorągiewki. Grono nasze powiększało się przez agitację wśród Polaków grających w szeregach Britannii, Victorii, Unionu. Za dużo krwi upuściliśmy Victorii, pada pierwszy filar w poznańskiej organizacji niemieckiej piłki nożnej: likwidują się. Dobra okazja do nabycia bramek. Za przyczyną późniejszego naszego bramkarza A. Kaczmarka mamy je dostać za marek 30. Olbrzymia kwota, ile wysiłku trzeba włożyć w jej zdobycie. Gdzie przechowywać ten pierwszy majątek klubowy? Dotąd szatnią nam były dęby w polu. Teraz, ponieważ mijał już sezon kąpielowy, oddzierżawiliśmy jedną >>celę<< w (...) łazienkach Zeidlera. Z nastaniem przyszłej wiosny z musu rozglądamy się za innym pomieszczeniem. Gospodarz >>Columbii<< zbija nam szopę z desek surowych. Dopiero hen potem wydzierżawiamy suterenowy pokoik przy Wałach Królowej Jadwigi".
Dwa miesiące po założeniu klubu piłkarski zespół Warty rozegrał swój pierwszy mecz. 18 sierpnia 1912 r. pokonał 9:2 FC Herthę Poznań, która także była tzw. dziką drużyną, czyli nie należała do żadnego związku piłkarskiego. Skład Warty z tamtego meczu wyglądał następująco: Sroka – F. Szyc, Beym – Lewandowski III, Cybichowski, Malinowski – Lewandowski II, Niedzielski, Lewandowski I, Masłowski, E. Kosicki. Od stycznia 1913 r. działał już, współtworzony przez Wartę, Związek Polskich Towarzystw Sportowych, parę miesięcy później “Zieloni” zostali pierwszym mistrzem Wielkopolski w rozgrywkach zorganizowanych przez towarzystwo.
Rozwój klubu był naprawdę imponujący, w ciągu kilku tygodni od powstania Warta powiększyła się o tzw. oddział tenisowy oraz lekkiej atletyki z popularną wówczas sekcją biegów ulicznych. W latach 20. XX w. pojawiły się m.in. inne dyscypliny lekkoatletyczne oraz boks, pływanie, koszykówka, hokej na trawie, hokej na lodzie, szczypiorniak. Wielkie sukcesy sportowe szybko zapewniły Warcie miano największego klubu sportowego w Poznaniu i jednego z największych klubów w Polsce okresu międzywojennego.