Tomasz Boczek: Byliśmy lepszym zespołem, jesteśmy rozczarowani
– Nawet po czerwonej kartce dla naszego bramkarza mieliśmy swoje sytuacje i w wielu momentach potrafiliśmy utrzymać się przy piłce...
– Nawet po czerwonej kartce dla naszego bramkarza mieliśmy swoje sytuacje i w wielu momentach potrafiliśmy utrzymać się przy piłce – ocenia występ Warty Poznań w Katowicach obrońca Tomasz Boczek. „Zieloni” zremisowali 0:0 z GKS, a następnie odpadli po rzutach karnych w 1/32 finału Totolotek Pucharu Polski.
Szczególnie w pierwszej połowie środowego meczu w Katowicach Warta Poznań miała wyraźną przewagę. Wydawało się, że gol dla poznańskiej drużyny jest tylko kwestią czasu, ale w 56. minucie czerwoną kartkę za faul taktyczny zobaczył bramkarz Tomasz Laskowski. W dogrywce goście przejęli inicjatywę, a potem skuteczniej wykonywali rzuty karne. Wygrali 5:3.
– Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu, na pewno jesteśmy rozczarowani. Uważam, że byliśmy zespołem lepszym. Nawet po czerwonej kartce dla Tomasza Laskowskiego mieliśmy swoje sytuacje i w wielu momentach potrafiliśmy dłużej utrzymać się przy piłce. W dogrywce trochę się cofnęliśmy, bo brakowało nam sił do wyprowadzania kontrataków – mówi Tomasz Boczek i tłumaczy: – Jesteśmy po bardzo ciężkim okresie, w ostatnich tygodniach gramy w cyklu środa – sobota – środa -sobota, przez co w końcówce zabrakło nam pary do wyjścia z atakiem, ale w obronie byliśmy szczelni i GKS poważnie nam nie zagroził.
Gdy doszło do strzelania „jedenastek”, swojej szansy w drugiej serii nie wykorzystał Gracjan Jaroch. – Porażka po rzutach karnych boli, ale wiemy, że to jest loteria i kto lepiej je wykonuje, ten wygrywa. U nas niestety Gracek się pomylił. Ale tak się zdarza, to mógł zrobić tak naprawdę każdy. Tak czy owak, należy mu się duży szacunek za to, że wziął tę odpowiedzialność na siebie – podkreśla stoper Warty Poznań. – Taki już jest sport, nie można wygrać wszystkiego, ale na pewno pozostał w nas duży niedosyt. Bardzo chcieliśmy wygrać…