Trener Piotr Tworek ocenił sparing z Chojniczanką Chojnice
– Mieliśmy w tym meczu namiastkę tego, co już wkrótce czeka nas w lidze, w której każdy punkt będzie trzeba...
– Mieliśmy w tym meczu namiastkę tego, co już wkrótce czeka nas w lidze, w której każdy punkt będzie trzeba dosłownie wyrwać rywalom – komentuje Piotr Tworek, trener Warty Poznań. Jego piłkarze zremisowali w sobotę 1:1 mecz kontrolny z Chojniczanką Chojnice.
Obie bramki w pojedynku dwóch zespołów z Fortuna 1 Ligi padły w pierwszej części sparingu. Dla „Zielonych” trafił Łukasz Trałka, a na jego bramkę odpowiedział Tomasz Mikołajczak. – Duży plus tego sparingu jest taki, że na zakończenie zimowego obozu zagraliśmy w końcu na naturalnej płycie. Znów mogliśmy się przekonać o tym, że zachowania na sztucznej murawie i na naturalnej są zupełnie inne – mówi trener Piotr Tworek. – Część zawodników zagrała dzisiaj w większym wymiarze czasowym po to, żeby zbliżyć się już do obciążeń meczowych. Na niektórych pozycjach wciąż trwa sportowa rywalizacja i mam w związku z tym pozytywny ból głowy.
Na głównej płycie stadionu w Chojnicach obie drużyny zagrały z ogromnym zaangażowaniem. – Mecz był rozgrywany w trudnych warunkach, na grząskim boisku, ale cieszy mnie fakt, że zarówno moi piłkarze, jak i zawodnicy Chojniczanki zagrali bardzo twardo, po męsku. Pod tym względem sparing przypominał już mecz o punkty. Mieliśmy więc namiastkę tego, co już wkrótce czeka nas w lidze, w której każdy punkt będzie trzeba dosłownie wyrwać rywalom – mówi szkoleniowiec Warty Poznań. – Nie ustrzegliśmy się błędu przy stracie bramki, ale w drugiej połowie mieliśmy już kontrolę nad tym, co działo się na boisku. Na pewno brakuje nam jeszcze wykończenia sytuacji podbramkowych. Uważam, że należał nam się rzut karny po faulu na Jakubie Kuzdrze. Cieszy mnie to, że po treningu i dogłębnej analizie naszych zachowań w pressingiem dziś ten element w naszym wykonaniu wyglądał dobrze. Poprawiła się również nasza obrona przy stałych fragmentach gry. Nad tym też pracowaliśmy.
Tylko kilka minut zagrał w sobotę Mateusz Szczepaniak, który na początku drugiej połowy opuścił murawę, trzymając się za udo. – Jedynym minusem jest kontuzja Mateusza Szczepaniaka. To uraz mięśniowy, który pojawił się bez udziału rywala. Po konsultacji z fizjoterapeutami wiem, że Mateusz powinien być gotowy do pierwszego meczu ligowego – uspokaja trener „Zielonych”.