Opinie trenerów po meczu Warta Poznań – Raków Częstochowa
Zwycięstwem Rakowa Częstochowa 2:0 zakończył się sobotni mecz z Wartą Poznań w 27. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy. oto, co...
Zwycięstwem Rakowa Częstochowa 2:0 zakończył się sobotni mecz z Wartą Poznań w 27. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy. oto, co po spotkaniu rozegranym w Grodzisku Wlkp. powiedzieli trenerzy obu zespołów:
Marek Papszun, trener Rakowa Częstochowa: Mamy za sobą brzydki mecz. Zapewne jako kibic nie chciałbym go oglądać. Trzeba jednak zrozumieć, dlaczego tak się działo: warunki atmosferyczne nie były najlepsze, mówiąc delikatnie. Do tego boisko jest, jakie jest. Ponadto grę utrudniała wietrzna pogoda, w której trudno było nam złapać odpowiednią płynność oraz rytm. Obie drużyny były agresywne, byliśmy świadkami wielu przebitek.
Niemniej, dobrze wiedzieliśmy, jakie warunki zastaniemy. Najważniejszym celem było zwycięstwo, dlatego chcąc je osiągnąć momentami upraszczaliśmy naszą grę. Z mojej perspektywy kontrowaliśmy przebieg boiskowych wydarzeń, kiedy trzeba było trochę pograliśmy piłką, zawiązywaliśmy akcje ofensywne i udało nam się zdobyć dwie bramki. Właściwie murawa pomogła nam przy drugiej bramce, dlatego narzekanie na nią byłoby hipokryzją. Taka jest właśnie piłka. Osiągnęliśmy nasz cel i jesteśmy zadowoleni. W tym momencie myślimy już o środowym spotkaniu z Legią Warszawa. Jednak pod kątem analizy ciężko będzie się ten mecz oglądało.
Dawid Szulczek, trener Warty Poznań: Chciałbym pogratulować drużynie Rakowa Częstochowa tego zwycięstwa i zdobycia 3 punktów. W pierwszej połowie inicjatywę mieli przejezdni. Natomiast już w drugiej była ona po naszej stronie. Trochę sprzyjały temu warunki atmosferyczne: najpierw Raków miał wiatr w plecy, następnie my.
Jeżeli chodzi o kluczowe momenty tego spotkania, to możemy powiedzieć, że straciliśmy dwie bramki samobójcze. Nie zmienia to oczywiście faktu, że goście mają bardzo dużo jakości w grze. W wielu momentach dobrze wywiązywaliśmy się ze swoich obowiązków. Jakub Kiełb i Konrad Matuszewski mieli za zadanie powstrzymywać bardzo dobrą prawą stronę Rakowa i dawali radę w obronie. Na pozycji napastnika Frank Castaneda i Milan Corryn walczyli z Tomasem Petraskiem na tyle, na ile mogli. W drugiej części gry mieliśmy więcej cierpliwości w budowaniu akcji, trochę obniżyliśmy pozycje naszych środkowych pomocników, co pozytywnie wpłynęło na naszą kulturę gry.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że Raków Częstochowa to jedna z trzech topowych drużyn w Polsce. Było nam w tym meczu trudno. Natomiast zaraz kolejne spotkania z Cracovią Kraków oraz Stalą Mielec, które w tabeli są trochę przed nami i będziemy musieli tam szukać punktów.
Wiemy, że Adam Zrelak jest jednym z kluczowych zawodników. Pomysł na to spotkanie był taki, aby Frank Castaneda próbował wykorzystać swoją mobilność w starciach z Tomasem Petraskiem zamiast się z nim przepychać. Było sporo momentów, w których zabrakło nam naprawdę niewiele przy wbiegnięciach, aby Frank przejął piłkę i doszedł do dogodnej sytuacji. Finalnie podanie poprzedzające było albo trochę za krótkie, albo wyrzucające. Sam zamysł był jednak w porządku i piłkarze próbowali go relizować. Myślę, że w pierwszej połowie ważną rolę odegrał wiatr, ponieważ Raków stanął blisko jeden na jednego w pressingu, przez co ciężko było nam przetransportować piłkę, jednak później przeciwnicy mieli ten sam problem w drugiej połowie.
Raków ma swoje zasady, dobrze funkcjonuje i jest dobrze zorganizowaną drużyną. Wszyscy zawodnicy wiedzą, co mają robić w danym momencie, są zdecydowani w działaniach. Z ich strony wyglądało to dobrze. Jeżeli chodzi o nas to jestem zadowolony z tego, jak wyglądała druga połowa, w pierwszej części mieliśmy trochę problemów, jednak skorygowaliśmy je w przerwie. Natomiast nie ma co ukrywać, że trener Papszun to w polskiej ekstraklasie postać wybitna, co widać po tym jak funkcjonuje jego drużyna. Byłem u niego na stażu 3 lub 4 lata temu, przez kilka tygodni przyglądałem się jego pracy i byłem pod dużym wrażeniem.