Warta Poznań przegrała z Piastem Gliwice – pięć goli w Grodzisku Wlkp.
Dwa gole po rykoszetach strzelili w Grodzisku Wlkp. zawodnicy Piasta Gliwice i w pojedynku 31. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy...
Dwa gole po rykoszetach strzelili w Grodzisku Wlkp. zawodnicy Piasta Gliwice i w pojedynku 31. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy pokonali w piątek Wartę Poznań 3:2 po bardzo emocjonującym meczu.
Przygotowania do tego spotkania były w obozie Warty Poznań wyjątkowo burzliwe. Wielu zawodników walczyło z infekcjami i urazami, a w pewnym momencie niezdolnych do wzięcia udziału w treningu było aż 11 piłkarzy. Nieobecnych na zajęciach musieli zastępować m.in. juniorzy z klubowej akademii. W ostatnich godzinach przed meczem kilku graczy udało się postawić na nogi i dzięki temu trener Dawid Szulczek mógł wystawić jedenastkę, która aż tak bardzo nie różniła się od tej, którą kibice znają z tej rundy ligowej.
Przeciwko Piastowi z różnych powodów nie mogli zagrać piłkarze, którzy w tym sezonie byli już kapitanami „Zielonych”. W tej sytuacji przywilej założenia opaski przypadł Łukaszowi Trałce. Najbardziej doświadczony gracz w zespole miał też tego popołudnia pecha. Po ponad kwadransie gry, która nie przyniosła żadnej z drużyn sytuacji strzeleckiej, goście przeprowadzili akcję lewą stroną boiska. Jakub Holubek zagrał piłkę po ziemi w pole karne, a tam Łukasz Trałka samobójczym kopnięciem zaskoczył Jędrzeja Grobelnego i Piast wyszedł na prowadzenie. Rywale mieli na koncie trafienie, mimo że nie oddali nawet strzału na poznańską bramkę…
Gospodarze odgryźli się dopiero w 33. minucie. Też nie mieli zbyt wielu akcji ofensywnych, ale wtedy pomógł stały fragment gry. A konkretnie rzut rożny wywalczony przez Jana Grzesika. Z narożnika boiska dośrodkował Łukasz Trałka, a głową celnie strzelił Aleksandr Pawłowiec, który rozgrywał dopiero drugi mecz w zielono-białych barwach. Frantisek Plach odbił piłkę po uderzeniu Białorusina, ale pod bramką Piasta zrobiło się zamieszanie, w którym Ariel Mosór sfaulował Dawida Szymonowicza. Sędzia Daniel Stefański wprawdzie nie przerwał gry, ale interwencja VAR (jednym z arbitrów był Szymon Marciniak, który jeszcze kilka dni temu, jako pierwszy Polak w historii, prowadził mecz w półfinale Ligi Mistrzów) sprawiła, że musiał jeszcze raz przyjrzeć się sytuacji. Tym razem na monitorze. Po tym zdecydowanym ruchem ręki wskazał na rzut karny dla Warty Poznań.
Klątwę zmarnowanych w tym sezonie „jedenastek” postanowił przełamać Michał Kopczyński. Zawodnik ze sporym stażem w Ekstraklasie (blisko sto meczów), ale wciąż bez gola w niej. To zmieniło się w 36. minucie meczu z Piastem Gliwice. Pomocnik Warty Poznań zmylił Frantiska Placha. Kopnął w prawy róg bramki, bramkarz rywali rzucił się w drugi i w ten sposób poznaniacy doprowadzili do remisu 1:1.
O ile w pierwszej połowie kibice mogli narzekać na poziom spotkania, to z pewnością wynagrodziła im to druga połowa. Oba zespoły nie żałowały sobie razów, a ataki sunęły to na jedną, to na drugą bramkę. W 58. minucie o włos od wyjścia na prowadzenie byli „Zieloni” po tym, jak Frank Castaneda odebrał piłkę rywalom w pobliżu ich bramki, ale z bliska trafił w słupek!
Goście groźnie strzelali z dystansu. W 65. minucie Damian Kądzior posłał piłkę tuż nad poprzeczką, jednak było to poważne ostrzeżenie dla poznańskiej obrony. W kolejnej akcji Michał Chrapek też strzelił z dalszej odległości, ale po ziemi. Jędrzej Grobelny odbił piłkę, tyle że idealnie pod nogi Alberto Torila, a rezerwowy Piasta w tym meczu kopnął efektownie pod poprzeczkę. Gliwiczanie znów byli na prowadzeniu. Po kolejnych dwóch minutach znów było groźnie pod bramką Warty Poznań. Strzelał Damian Kądzior, a piłka po rykoszecie przeleciała tuż obok słupka.
Na taki przebieg gry zareagował trener Dawid Szulczek. W 70. minucie wpuścił na murawę trzech nowych zawodników, a szczególnie Niilo Maenpaa i Miłosz Szczepański pomogli uporządkować sytuację w środku pola. Wzięli też udział w akcji, która dała „Zielonym” gola na 2:2. Miłosz Szczepański świetnie znalazł w polu karnym Adama Zrelaka, który zagraniem po ziemi zaskoczył Frantiska Placha.
Wydawało się, że remis 2:2 będzie sprawiedliwym rezultatem w tym ciekawym meczu, ale w końcówce szczęście znów uśmiechnęło się do drużyny Waldemara Fornalika. W 82. minucie Martin Konczkowski dopadł do piłki wybitej poza pole karne i strzelił mocno na bramkę. Pecha miał tym razem Dawid Szymonowicz, który zmienił tor lotu piłki. Jędrzej Grobleny tylko przyglądał się, jak wpada ona do siatki.
Autor zwycięskiej bramki po dwóch minutach popisał się jeszcze świetną interwencją w polu bramkowym, gdy sprzątnął piłkę sprzed nosa Adamowi Zrelakowi, który z pewnością wepchnąłby ją do bramki. Mimo ataków i głośnego wsparcia kibiców piłkarze Warty Poznań nie byli już w stanie doprowadzić po raz trzeci tego wieczora do remisu. W efekcie przegrali drugie kolejne spotkanie, a o kolejne punkty powalczą w następny weekend, w Płocku.
WARTA POZNAŃ – PIAST GLIWICE 2:3 (1:1)
Bramki: 0:1 Łukasz Trałka (17. minuta, sam.), 1:1 Michał Kopczyński (36., karny), 1:2 Alberto Toril (66.), 2:2 Adam Zrelak (75.), 2:3 Martin Konczkowski (82.)
Warta Poznań: Jędrzej Grobelny – Łukasz Trałka Ż, Dawid Szymonowicz, Aleksandr Pawłowiec – Jan Grzesik, Michał Kopczyński Ż (89. Daniel Szelągowski), Miguel Luis (70. Niilo Maenpaa), Konrad Matuszewski (89. Michał Jakóbowski) – Frank Casteneda Ż (70. Miłosz Szczepański), Adam Zrelak, Jayson Papeau (70. Milan Corryn).
Sędziował Daniel Stefański z Bydgoszczy
Widzów: 1489