Rok 1931: Warta Poznań ustanawia rekord – 8:0 we Lwowie
„Warta robiła co chciała, a Lechia broniła się rozpaczliwie i beznadziejnie” – przekazał korespondent „Kuriera Poznańskiego”. 17 maja 1931 roku...
„Warta robiła co chciała, a Lechia broniła się rozpaczliwie i beznadziejnie” – przekazał korespondent „Kuriera Poznańskiego”. 17 maja 1931 roku Warta Poznań wygrała we Lwowie z Lechią 8:0 i jest to niepobity do dziś rekord, jeśli chodzi o wyjazdowe zwycięstwa w Ekstraklasie.
Piąty sezon ligowy nie był specjalnie udany dla piłkarzy Warty Poznań. Mistrz Polski z 1929 roku zakończył rozgrywki na zaledwie siódmym miejscu w tabeli – wówczas najniższym od momentu stworzenia ligi, w 1927 roku. Ale to właśnie wtedy, wiosną 1931 roku „Zieloni” rozegrali mecz, którym zapisali się na kartach historii polskiego futbolu. 17 maja pokonali we Lwowie Lechię aż 8:0. To najwyższa wyjazdowa wygrana w piłkarskiej Ekstraklasie. Jak do tego doszło?
Nierówna gra efektem zmiany pokoleniowej
W 1930 roku piękną, sportową karierę zakończył Wawrzyniec Staliński, jeden z najlepszych snajperów na piłkarskich boiskach w latach 20. w Polsce. Mistrz kraju z Wartą Poznań rozegrał ponad 120 oficjalnych meczów, w których zdobył 76 bramek, z czego aż 51 w 4 sezonach ligowych. Do dziś jest rekordzistą „Zielonych” pod względem liczby bramek w reprezentacji kraju – 11 trafień w 13 spotkaniach.
W zespole w sposób naturalny dochodziło do zmiany pokoleniowej. I na początku sezonu 1931 nie wyglądało to dobrze. Warta Poznań grała nierówno, falami. Przegrała trzy pierwsze mecze, by potem zwyciężyć dwukrotnie. W połowie maja czekały ją dwa wyjazdowe pojedynki we Lwowie. Co ciekawe, w 12-zespołowej lidze miasto miało aż trzech przedstawicieli: Pogoń, Czarnych i Lechię. W kwietniu poznaniacy rozbili na stadionie przy Rolnej Pogoń aż 7:0 i odnieśli w ten sposób pierwsze zwycięstwo w sezonie.
Oszczędności i święto
Jak we wszystkich klubach międzywojennej Polski, tak i w Warcie Poznań szukano oszczędności. Stąd decyzja, by oba mecze we Lwowie rozegrać podczas jednego wyjazdu do miasta oddalonego o ok. 700 km. Akurat w tych dniach w środowisku sportowym toczyła się dyskusja na temat tego, jak ulżyć organizacjom, nie tylko klubom piłkarskim, i obniżyć wydatki związane z podróżami na mecze. Do władz kolei państwowych trafiały wnioski o zniżki dla sportowców udających się na zawody pociągami.
Pomysłowi racjonalizowania kosztów wyjazdu Warty Poznań do Lwowa sprzyjał też kalendarz – czwartek, 14 maja był wolny ze względu na święto Wniebowstąpienia Pańskiego. Wtedy drużyna z Wielkopolski miała zagrać z Czarnymi, a trzy dni później, w niedzielę, 17 maja zmierzyć się z Lechią.
„Bardzo ryzykowną eskapadę podejmuje Warta. Rozegra ona mianowicie w ciągu 4 dni dwa mecze we Lwowie: 14-go z Czarnymi i 17-go z Lechią” – zapowiadał „Przegląd Sportowy”. Pierwszy z tych występów kompletnie „Zielonym” nie wyszedł, mimo że z Czarnymi Warta zazwyczaj wygrywała. Zdaniem obserwatorów tego popołudnia poznaniacy mieli wyraźną przewagę, ale nie strzelili ani jednego gola. Gospodarze za to trzykrotnie pokonali Romana Kasprzaka, który akurat zajął między słupkami miejsce Mariana Fontowicza, legendarnego bramkarza poznańskiej drużyny.
Taki wynik nie rokował dobrze przed drugim lwowskim występem, który miał nastąpić po zaledwie dwóch dniach przerwy…
Jeden sezon Lechii Lwów w lidze
Spośród klubów piłkarskich w stolicy dawnego województwa lwowskiego to właśnie Lechia była tym najstarszym. Założono ją bowiem w sierpniu 1903 roku, kilka lub kilkanaście dni przed powstaniem Czarnych (początkowo jako Sława). Pogoń, najsłynniejszy i najmocniejszy klub w mieście, została powołana do życia w kolejnym roku, wiosną 1904. W latach 20. zgarnęła cztery mistrzostwa Polski! A na arenie ogólnokrajowej zaistnieli przecież jeszcze piłkarze Hasmonei i Sparty…
Pobyt Lechii Lwów w Polskiej Lidze Piłki Nożnej trwał tylko jeden sezon. Beniaminek nie był jednak outsiderem. Wygrał pięć spotkań, a dwukrotnie zwyciężył np. Wisłę Kraków, późniejszego wicemistrza, któremu do zdobywcy tytułu, Garbarni, zabrakło potem jednego punktu. Ponadto Lechia odniosła dwa zwycięstwa w Warszawie (po 2:1 z Polonią i Legią), a Warszawiankę rozbiła aż 4:0. To do niej straciła na koniec sezonu zaledwie 2 pkt.
Zespół ze Lwowa zakończył rozgrywki na ostatnim miejscu, spadł z ligi i nigdy już do niej nie wrócił. Klub przestał istnieć w 1939 roku, ale przetrwał w pamięci swoich byłych zawodników i kibiców. Gdy w 1946 roku w Gdańsku zmieniano nazwę założonego rok wcześniej klubu Baltia na Lechia, było to nawiązanie właśnie do Lechii Lwów, z jej biało-zielonymi barwami. A łącznikiem między klubami był chociażby Aleksander Krasicki, zawodnik przedwojennej Lechii ze Lwowa i powojennej z Gdańska.
Napastnik, skoczek wzwyż, ekonomista i żołnierz
Odejście Wawrzyńca Stalińskiego i Władysława Przybysza sprawiło, że więcej okazji do gry mieli młodsi zawodnicy, m.in. Jan Andrzejewski i Telesfor Banaszkiewicz. Obaj strzelili wówczas gole Lechii, ten drugi nawet dwa – i to nie tylko z tego powodu warto zatrzymać się przy nim na chwilę.
Wynik mógłby być dwucyfrowy
Lechia Lwów podejmowała Wartę Poznań na boisku na Pohulance, należącym do 40 pułku piechoty. Nie był to stadion z prawdziwego zdarzenia, a na dodatek o samym placu gry mówiło się, że jest bardzo krótkie, co rzekomo miało utrudniać drużynom działania ofensywne. W niedzielne popołudnie, 17 maja 1931 roku „Zieloni” zadali kłam tej teorii.
Korespondent „Kuriera Poznańskiego” był zaskoczony przede wszystkim tym, że goście wygrali tak wysoko zaledwie trzy dni po wpadce z Czarnymi: „Była to jakgdyby zupełnie inna drużyna i grała niemal, że koncertowo we wszystkich fazach meczu, zdumiewając jednolitością, bojowością oraz wspaniałą techniką. Goście mieli przygniatającą przewagę przez cały czas gry. (…) Wogóle cały mecz był właściwie treningiem na jedną bramkę, dlatego też trudno coś powiedzieć o poszczególnych jego fazach. Warta robiła co chciała, a Lechia broniła się rozpaczliwie i beznadziejnie.”
Trochę więcej na temat przebiegu meczu wiemy dzięki sprawozdaniu, które ukazało się na łamach „Kuryera Sportowego”: „Zwycięstwo w tym stosunku uzyskane zostało zupełnie łatwo, przy większym wysiłku bowiem wynik mógłby być i dwucyfrowy. Gra od pierwszej chwili aż do końca meczu całkowicie należała do Poznańczyków, którzy technicznie stoją o wiele wyżej. Krótkiemi i przyziemnemi podawaniami Poznańczycy posuwają się naprzód z łatwością, wygrywając teren. (…) Bramkarz Zborowski ma też parę bramek na sumieniu, w wyniku czego w ciągu drugiej połowy został zastąpiony przez rezerwowego, co zresztą niewiele zmieniło sytuację Lechji. Jako całość Lechja robiła wrażenie drużyny przemęczonej, niezdolnej poważnie zagrozić przeciwnikowi. Gra Warty wypadła na tem tle bardzo dobrze. Pole do popisu w takich warunkach miała jedynie pomoc i napad, podczas gdy trio obronne z Fontowiczem w bramce w ogólności prawie nie było zatrudniane”.
Na pierwszej stronie 8:0 dla Lechji
Relacja w „Przeglądzie Sportowym” została opublikowana dopiero w środę 20 maja (pierwsze wydanie po weekendzie). Kibicom Warty Poznań miało prawo skoczyć ciśnienie, gdyż na pierwszej stronie widniał wynik 8:0, ale dla Lechii (Lechji – zgodnie z ówczesną pisownią). Dopiero w środku numeru była mowa o „Senacyjnym zwycięstwie Warty” i „świetnej grze Poznańczyków”.
Wówczas, w 1931 roku to jednak nie on, a Adam Knioła był najlepszym strzelcem zespołu. Kolejny mistrz sprzed dwóch lat rozgrywał najlepszy sezon w karierze – pokonał bramkarzy rywali 18 razy. Z czego dwa razy posłał piłkę do siatki Lechii we Lwowie.
Kiepski finisz zniweczył wszystko
Po wygranej we Lwowie drużyna z Poznania wygrała jeszcze sześć kolejnych spotkań. We wrześniu ponownie rozbiła Lechię – tym razem 5:0 przed własną widownią. W pewnym momencie Warta była nawet na trzecim miejscu w tabeli ze stratą 3 pkt do lidera. Seria porażek w końcówce zniweczyła jednak wszystko i oznaczała siódmą lokatę na koniec rozgrywek. Zdecydowanie poniżej oczekiwań i możliwości zespołu, który w tamtym sezonie potrafił jeszcze dwukrotnie zdobyć 7 bramek w jednym meczu (z Pogonią Lwów i Cracovią) i dwa razy 6 (z Ruchem Hajduki Wielkie i Czarnymi Lwów). Ale to działo się już na stadionie przy ul. Rolnej.
17 maja 1931 roku; stadion na Pohulance we Lwowie
LECHIA LWÓW – WARTA POZNAŃ 0:8 (0:4)
Bramki: 0:1 Fryderyk Scherfke (19. minuta), 0:2 Telesfor Banaszkiewicz (24.), 0:3 Jan Andrzejewski (40.), 0:4 Telesfor Banaszkiewicz (44.), 0:5 i 0:6 Adam Knioła (48. i 62.), 0:7 i 0:8 Fryderyk Scherfke (71. i 77.)
Warta Poznań: Marian Fontowicz – Michał Flieger, Henryk Nowicki – Witold Przykucki, Jan Wojciechowski, Konrad Sroka – Jan Andrzejewski, Telesfor Banaszkiewicz, Fryderyk Scherfke, Adam Knioła, Leon Radojewski.
Sędziował Dionizy Jarosz z Lublina
Widzów: ok. 1,5 tys.