Bartosz Kieliba: Liczyliśmy na to, że uda się ugrać więcej niż jeden punkt
– Sam miałem nadzieję na zwycięstwo, ale nie zawsze ma się to, czego się chce – mówi po meczu z...
– Sam miałem nadzieję na zwycięstwo, ale nie zawsze ma się to, czego się chce – mówi po meczu z Piastem Gliwice (1:1) Bartosz Kieliba, który przy okazji poniedziałkowego pojedynku w Grodzisku Wlkp. pożegnał się z kibicami „Zielonych”.
Przed meczem 33. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy zawodnicy obu drużyn zrobili szpaler, którym przeszedł Bartosz Kieliba. Dla blisko 33-letniego obrońcy i wieloletniego kapitana Warty Poznań był to ostatni występ przed własną publicznością. Wiadomo już, że umowa doświadczonego piłkarza nie zostanie przedłużona i po sezonie odejdzie on z klubu po ponad 7 latach spędzonych w stolicy Wielkopolski.
Bartosz Kieliba rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a na murawie pojawił się w 89. minucie. Był to jego 152. oficjalny występ w barwach Warty Poznań. Oto, co powiedział po poniedziałkowym spotkaniu:
– Mecz źle się dla nas rozpoczął, ale wydaje mi się, że im dalej w las, tym bardziej przejmowaliśmy inicjatywę. Druga połowa mogła napawać optymizmem, liczyliśmy na to, że uda się ugrać więcej niż jeden punkt. Sam miałem nadzieję na zwycięstwo, ale nie zawsze ma się to, czego się chce.
Trudno podsumować wszystkie lata w Warcie jednym zdaniem. Na pewno ten okres nauczył mnie bardzo wiele i ukształtował jako człowieka, za co będę zawsze wdzięczny temu klubowi. Kiedy dobrze nam szło to byliśmy razem, ale jak zdarzały się ciężkie chwile to też nikt się nie odwracał i zawsze to wsparcie oraz szacunek były odczuwalne na każdym kroku. Łezka się dzisiaj zakręciła, bo są to mimo wszystko pozytywne lata, przeplatane ciężkimi chwilami prywatnymi, ale jako zawodnik w Warcie mogę czuć się spełniony.
W naszym klubie pozytywnego kopa dawało mi to, że nie zawsze wszyscy na nas liczyli, a my pokazywaliśmy, że wszystko można zrobić i nawet w ciężkich sytuacjach wiele osiągnąć.
W ostatnim czasie miałem jeden cel: dojść do zdrowia po wszystkich perturbacjach zdrowotnych. Jestem bardzo zadowolony z faktu, że to mi się udało. Niestety, przez kontuzje moja pozycja w drużynie nieco osłabła pod względem sportowym i trzeba było liczyć się z tym, że kontrakt nie zostanie przedłużony.
Mam już kilka zapytań z innych klubów, ale na razie nie ma żadnych konkretów. Liczę na to, że coś się wyklaruje w najbliższych dniach lub do końca kontraktu.
Uważam, że jest to bardzo miły gest ze strony klubu, że mój numer został na pewien czas zastrzeżony i nikt z nim nie zagra w przyszłym sezonie. Zupełnie się tego nie spodziewałem, ale to wyraz dużego szacunku w stosunku do mojej osoby.
W klubie zostaje jeszcze dwóch przedstawicieli starej gwardii: Adrian Lis i Kuba Kiełb. Mam nadzieję, że będą pielęgnować to DNA starych Warciarzy i wszczepiać je kolejnym młodym zawodnikom.