Warta Poznań niepokonana w drugim turnieju Polskiej Ligi Blind Footballu
– Wykonaliśmy plan minimum. Jestem dumny z drużyny – mówi Krzysztof Apolinarski, trener zespołu blind footballu Warty Poznań po dobrym...
– Wykonaliśmy plan minimum. Jestem dumny z drużyny – mówi Krzysztof Apolinarski, trener zespołu blind footballu Warty Poznań po dobrym występie „Zielonych” w drugim w tym sezonie turnieju ligowym. Poznaniacy zremisowali we Wrocławiu z faworyzowanym Śląskiem, a następnie odnieśli dwa zwycięstwa.
Terminarz pierwszego, historycznego sezonu PGF Blind Football League jest ułożony tak, że pięć drużyn rywalizuje ze sobą w trzech turniejach, metodą każdy z każdym, wraz z rewanżami. W ostatni weekend kwietnia na zawodach w Krakowie „Zieloni” przegrali jedynie z ekipą gospodarzy, Wisłą, która zresztą jest uważana za faworyta do zdobycia tytułu.
Zgodnie z przewidywaniami, Warcie Poznań i Śląskowi Wrocław pozostanie raczej walka o wicemistrzostwo kraju. Dla losów tej rywalizacji niezwykle istotny był pierwszy mecz turnieju, który w miniony weekend odbył się w stolicy Dolnego Śląska. Po bezbramkowym remisie drużyny podzieliły się punktami. – To właśnie w drużynie Śląska Wrocław nauczyłem się wszystkiego o blind footballu, ale oczywiście na boisku taryfy ulgowej nie było. Mecz był ciężki, nie brakowało walki. Śląsk miał dużo więcej okazji do zdobycia bramki, ale nasz bramkarz, Łukasz Niemier zawsze był na posterunku. Mieliśmy też swoje szanse, ale nie wyszło. Na pewno może cieszyć to, że nie straciliśmy bramki z z tak doświadczoną drużyną – mówi trener Warty Poznań, Krzysztof Apolinarski.
W kolejnych spotkaniach poznaniacy byli już faworytami, gdyż mierzyli się z niżej notowanymi zespołami – w sobotę z Niezłomnymi Zabrze, a nazajutrz z Rekordem Bielsko-Biała. Oba te pojedynki zakończyły się zwycięstwami Warty po 1:0. Gole strzelili: Michał Małachowski (w meczu z Niezłomnymi) oraz Patryk Iks (w starciu z Rekordem).
– W meczu z zabrzanami mieliśmy ogromną przewagę, ale piłka nie wpadała do siatki. Na szczęście mamy młodego Michała Małachowskiego, który znalazł sposób, aby pokonać nieco starszego od siebie bramkarza Niezłomnych. Kamień spadł nam z serca, ale wiemy też, że mamy nad czym pracować – uważa trener Apolinarski i dodaje: – Nasz ostatni rywal, zespół z Bielska-Białej, tak jak ostatnio, grał bardzo ostro, momentami wręcz brutalnie. Mimo to potrafiliśmy zdobyć zwycięską bramkę, a jej autorem był Patryk Iks. To był ciężki turniej, bo trochę nam nie szło, ale wykonaliśmy plan minimum, który sobie założyliśmy. O klasie drużyny świadczy fakt, że potrafi wykonać plan nawet wtedy, gdy nie wszystko układa się po jej myśli. Jestem dumny z zespołu!
Krzysztof Apolinarski podkreśla, że we Wrocławiu zagrali także ci, którzy zazwyczaj dostają mniej szans. Ponadto debiut w zespole zaliczył Maciej Kapczyński. – Każdy zawodnik i każda zawodniczka zasłużyli na ten występ. Rozwijamy się, robimy postępy i to jest najważniejsze. Paweł Michałowski nie schodzi poniżej swojego bardzo dobrego poziomu, Patryk Iks znów pokazał, że ma ogromny potencjał, ale każdy dokłada swoją cegiełkę: Kinga Przewoźna, która walczy z zawodnikami rywali, podobnie jak Leszek Kaczmarek. Są także Łukasz Pawlik, Adrian Kucza. Właściwie to mógłbym pochwalić wszystkich – mówi trener „Zielonych”.
Po dwóch turniejach poznaniacy zajmują drugie miejsce w tabeli. Mają 13 pkt wywalczone w 6 meczach. Liderem jest Wisła Kraków, z kompletem 15 pkt po 5 występach. Śląsk jest trzeci (10 pkt w 6 spotkaniach). Na czwartej i piątej pozycji są Niezłomni i Rekord (mają po 1 punkcie). Na początku września rywalizacja wróci do Krakowa, gdzie „Warciarze” zagrają z Wisłą i Śląskiem.
Warta Poznań zagrała w składzie: Łukasz Niemier (bramkarz), Łukasz Pawlik, Paweł Michałowski, Patryk Iks, Michał Małachowski oraz Leszek Kaczmarek, Adrian Kucza, Kinga Przewoźna, Iwo Szczepanik, Nadia Czajka, Maciej Kapczyński. W kadrze była również Natalia Kucza.
Fot. Adriana Ficek