Niedosyt po meczu z Arką. Przegrywamy 1:0
Po tym meczu Warta może czuć duży niedosyt. Większość spotkania była wyrównana, a stracona bramka była wynikiem indywidualnego błędu, a...
Po tym meczu Warta może czuć duży niedosyt. Większość spotkania była wyrównana, a stracona bramka była wynikiem indywidualnego błędu, a nie postawy całej defensywy, która generalnie przez cały mecz sprawowała się dobrze.
Pierwsza połowa zasłużyła na miano “meczu środka pola”. To trafne określenie starcia, które jest wyrównane, nie obfituje w sytuacje strzeleckie, a gra toczy się głównie w centrum boiska. Taki właśnie był mecz Warty z Arką w Grodzisku w pierwszej połowie. Obie drużyny rozgrywały piłkę ostrożnie, szukając okazji w ataku pozycyjnym. Zarówno Arka, jak i Warta, miały swoje szanse. Kilka razy interweniować musiał Grobelny, a po stronie Warty strzałów próbowali Adamski, Tkaczuk i Shibata. Żadna ze stron nie miała jednak znaczącej przewagi.
W przerwie Piotr Klepczarek do ataku, zamiast Adamskiego, wprowadził Firleja. Druga część meczu rozpoczęła się od mocnego akcentu. Arka wyszła bardziej agresywnie nastawiona i już w pierwszej minucie Grobelny musiał interweniować. Arka miała więcej inicjatywy, ale obrona Warty spisywała się solidnie i Grobelny nie miał zbyt wielu okazji do interwencji. W 67. minucie na boisku pojawił się po raz pierwszy w tym sezonie Michał Kopczyński, który wcześniej leczył uraz. W 69. minucie doszło do najgroźniejszej sytuacji Arki – w pojedynku sam na sam z Tornike Gaprindashvilim Grobelny po raz kolejny pokazał klasę. Wydawało się, że Warta kontroluje przebieg meczu, jednak w 72. minucie, obrona Zielonych popełniła prosty błąd w środku pola, co pozwoliło Hide Vitalucciemu z Arki wyrwać się do przodu i znaleźć sam na sam z Grobelnym. Tym razem nasz bramkarz nie miał szans i Arka mogła cieszyć się z prowadzenia. Trener Klepczarek zareagował zmianami, wprowadzając Szymona Pawłowskiego i Filipa Walusia za Jacka Kiełba i Shuna Shibatę. W 83. minucie Firlej miał doskonałą okazję na wyrównanie, ale jego sprytny strzał trafił w poprzeczkę. Warta do końca próbowała odwrócić losy spotkania, ale gdynianie skutecznie bronili się i nie pozwolili na wyrwanie sobie zwycięstwa do ostatniego gwizdka.