Dotkliwa porażka przed własną publicznością. Warta – Miedź: 1:4
To porażka z tych trudnych do wytłumaczenia. Wydawało się, że drużyna Piotra Klepczarka jest już na dobrej drodze do poprawy...
To porażka z tych trudnych do wytłumaczenia. Wydawało się, że drużyna Piotra Klepczarka jest już na dobrej drodze do poprawy wyników, a szczególnie cieszyła solidna gra w obronie. Jednak mecz, a szczególnie jego pierwsza połowa, to całkowita dominacja Miedzi i imponująca skuteczność: 4 strzały na bramkę i 4 gole.
Miedź rozpoczęła zdecydowanie. W 3. minucie było już 1:0 po precyzyjnym strzale Kamila Antonika. Druga bramka padła, zanim Zieloni zdołali ocknąć się po stracie gola. W 17. minucie Marcel Mansfeld pokonał Grobelnego strzałem z dystansu. 26. minuta to z kolei strzał z ostrego kąta Iwo Kaczmarskiego i kojena bramka. Warciarze próbowali odpowiedzieć w 27. minucie strzałem Shuna Shibaty, jednak niecelnym. W 38. minucie kropkę nad “i” pierwszej połowy postawił Michael Kosta, ustalając wynik do przerwy na 4:0.
W przerwie trener Klepczarek dokonał trzech zmian. Boisko opuścili Kopczyński, Żurawski i Kiełb. Na ich miejsce weszli Tkaczuk, Waluś i Adamski. Druga połowa była trochę lepsza w wykonaniu Zielonych, zwłaszcza na początku, gdy w 48. i 50. minucie rajdami pod pole karne próbował coś wskórać Filip Waluś. Miedź zwolniła tempo i starała się spokojnie kontrolować zrywy Warciarzy. W 72. minucie, po ładnym dośrodkowaniu Shibaty, gola honorowego zdobył Rafał Adamski. Więcej bramek już nie padło i mecz zakończył się zdecydowanym zwycięstwem Miedzi. Pozostaje mieć nadzieję, że dla drużyny Piotra Kepczarka był to wypadek przy pracy, a rozpoczynająca się właśnie przerwa reprezentacyjna zostanie dobrze wykorzystana.