Odra Opole – Warta Poznań. Bezbramkowy remis na pożegnanie stadionu.
To nie było wielkie piłkarskie widowisko. W meczu Odra Opole – Warta Poznań ciekawsze było to, co działo się na...
To nie było wielkie piłkarskie widowisko. W meczu Odra Opole – Warta Poznań ciekawsze było to, co działo się na trybunach, niż to, co działo się na boisku, bo Odra pożegnała się ze swoim starym stadionem w sposób spektakularny. Remis 0:0 nie usatysfakcjonował żadnej ze stron, ale bardziej niezadowolona powinna być Warta, która przeważała w tym meczu.
Konkursy dla kibiców, sztuczne ognie, pokaz tańca… i rozdawanie rogali świętomarcińskich przywiezionych z Poznania. Ostatni mecz na stadionie przy ulicy Oleskiej 51 obfitował w liczne atrakcje dla kibiców, którzy zapełnili wszystkie miejsca na ponad 90-letnim obiekcie. Niestety, to, co działo się na boisku, było mniej ekscytujące. Kibice obejrzeli mecz, który nie obfitował w liczne sytuacje bramkowe i toczył się raczej w jednostajnym tempie.
Trener Klepczarek miał do dyspozycji skład okrojony o kilku kluczowych zawodników. Shun Shibata i Kacper Michalski są kontuzjowani, a Jurij Tkaczuk, Wiktor Pleśnierowicz i Tomasz Wojcinowicz pauzowali za kartki. W ich miejsce w składzie pojawili się Mateusz Maćkowiak, Bartosz Szeliga i Michał Kopczyński. Do pierwszej drużyny powrócił także Ivanylo Markov.
Mecz rozpoczął się pechowo, ponieważ już w 12. minucie z boiska kontuzjowany zszedł Jakub Kiełb, a zastąpił go Damian Gąska. Pierwszy kwadrans to przewaga Odry, ale później gra toczyła się już pod dyktando Zielonych. Sytuacji strzeleckich było jednak niewiele. Próbowali Firlej i Żurawski, jednak niecelnie. W drugiej połowie obraz gry nie uległ znaczącej zmianie. Warta nadal przeważała, lecz nie była w stanie skutecznie zagrozić bramce gospodarzy. Zielonym na pewno nie można odmówić ofiarności i zaangażowania, szczególnie w obronie, gdzie dobrze sprawowali się Markov, Bartkowski i Gruszkiewicz. Ewidentnie jednak Warta miała problem z konstruowaniem i wykańczaniem akcji ofensywnych mimo prób i wysiłków Firleja, Żurawskiego i Adamskiego. W 77. minucie na boisku pojawił się dawno niewidziany Szymon Pawłowski, który próbował rozkręcić akcje ofensywne gości. Niestety, mimo kilku dobrych zagrań nie przełożyło się to na wynik i mecz zakończył się bezbramkowym remisem.