
Wypowiedzi trenerów po meczu
Dowiedz się, co o meczu powiedzieli trenerzy obydwu drużyn, na konferencji zaraz po zakończeniu spotkania. Trener Stali, Marek Zub Wreszcie...
Dowiedz się, co o meczu powiedzieli trenerzy obydwu drużyn, na konferencji zaraz po zakończeniu spotkania.
Trener Stali, Marek Zub
Wreszcie mamy komplet punktów przywieziony z meczu wyjazdowego, co jest istotne. Drugim ważnym dla nas czynnikiem jest kolejny mecz, w którym nie straciliśmy bramki, biorąc pod uwagę te główne, podstawowe aspekty związane wyłącznie z naszym zespołem.
Co do samego meczu – na pewno był nierozstrzygnięty do ostatniej minuty. Patrząc na to, co działo się na boisku i jakie emocje dostarczała gra, myślę, że było ich wiele. Udało nam się objąć prowadzenie w ostatniej minucie pierwszej połowy, w związku z czym spodziewaliśmy się, że Warta spróbuje zepchnąć nas do głębszej obrony i zaatakować w drugiej połowie. Tak też się stało. Było przy tym trochę okoliczności związanych z kartkami i VAR-em, co dodatkowo podniosło poziom emocji. Natomiast jeśli chodzi o czysto piłkarskie emocje, powiedziałbym, że zabrakło nam dzisiaj jakości. Popełniliśmy zbyt wiele niewymuszonych błędów i strat piłki.
Po części można to tłumaczyć koniecznością adaptacji do warunków i boiska, które są zupełnie inne niż u nas i niż te, na których trenowaliśmy przez ostatnie dwa miesiące. Mam tu na myśli boisko – zresztą wszyscy to wiedzą. Adaptacja w pierwszym okresie wiosny przebiega trudno, tym bardziej że boisko tutaj jest dosyć specyficzne.
Po czerwonej kartce, podstawową rzeczą było uporządkowanie defensywy. Natychmiast dokonaliśmy zmiany – w miejsce Kamila, który opuścił boisko, wprowadziliśmy kolejnego środkowego obrońcę kosztem jednego z pomocników. Byliśmy przygotowani na taki wariant gry w osłabieniu – czterech obrońców z jednym napastnikiem.
Jak się okazało, nie trwało to długo, bo po kilkunastu minutach siły się wyrównały. Warta wykorzystała ten moment i miała swój najlepszy okres w meczu, próbując zdobyć wyrównującą bramkę. Kluczowe w takiej sytuacji jest przemyślane bieganie, pressing i wypychanie przeciwnika jak najdalej od własnej bramki, aby uniknąć głębokiej defensywy i sprowokowania groźnych sytuacji.
Nam udało się to całkiem dobrze, mimo że przeciwnik starał się bardzo, ale nie był na tyle skuteczny, by zagrozić naszej bramce.
To był dla nas trudny, ale bardzo emocjonujący mecz. Podsumowując: najważniejsze są dla nas trzy punkty.
Trener Warty, Piotr Klepczarek
Kolejne rozczarowanie w tym tygodniu. Nie zdobywamy chociażby punktu. Może dziwnie to brzmi, ale to jest kolejny mecz, że znowu brakuje nam pięciu czy dziesięciu centymetrów do tego, żeby go wygrać. Z GKS Tychy piłka dwa razy ląduje na linii bramkowej i przez VAR zostaje ta bramka odwołana. Sytuacja w Stalowej Woli, gdzie piłka odbija się od linii bramkowej po uderzeniu poprzeczkę. Także nie zdobywamy bramki i dzisiaj tak samo: centymetry decydowały o tym, że nie zdobywamy bramki czy nie mamy rzutu karnego. Jest to spore dla nas rozczarowanie i wszyscy są źli na to co się dzieje jeżeli chodzi o sam wynik. Jeżeli chodzi o mecz to chcieliśmy wygrać spotkanie i to było widać chyba od początku, że ruszyliśmy, że chcieliśmy atakować i stwarzać sytuację.
Zabrakło nam trochę dokładności w kluczowych momentach, gdy byliśmy blisko stworzenia dobrych sytuacji. Gdybyśmy lepiej rozegrali te akcje, na pewno mielibyśmy więcej okazji bramkowych. Mieliśmy plan na ten mecz i chcieliśmy go realizować, ale brakowało nam precyzji.
Stal praktycznie nie była w stanie nam zagrozić przez większość spotkania, z wyjątkiem ostatnich minut, gdy postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Do tego momentu rywale nie stworzyli większego zagrożenia z gry – jedyna groźniejsza sytuacja wynikała ze stałego fragmentu i kontrowersyjnej decyzji o rzucie karnym. Nie chcę oceniać pracy sędziego, ale kto ma dostęp do powtórek, niech sam zobaczy – co w takiej sytuacji ma zrobić zawodnik, jak schować rękę, żeby uniknąć kontaktu z piłką?W drugiej połowie wyszliśmy z nastawieniem, żeby odrabiać straty, i znów zabrakło nam kilku centymetrów – zamiast rzutu karnego dostaliśmy tylko rzut wolny. Czerwona kartka dała nam kilkanaście minut gry w przewadze, ale później siły się wyrównały i walczyliśmy o remis. W końcówce mieliśmy jeszcze dwie, trzy dobre okazje na bramkę, ale niestety nie udało się ich wykorzystać.
Po ostatnim meczu ze Stalową Wolą, gdzie całą drugą połowę graliśmy z przewagą jednego zawodnika, a mimo to wyglądaliśmy gorzej niż wcześniej, skupiliśmy się na treningu takich scenariuszy. Przećwiczyliśmy różne sytuacje – jak prowadzić grę, jak rozgrywać piłkę, jak wypełniać pole karne. Wydawało się, że jesteśmy na to przygotowani, a jednak w dzisiejszym meczu znów nie udało nam się stworzyć zagrożenia, grając w przewadze. Dopiero po wyrównaniu liczby zawodników pojawiły się dwie, trzy dobre okazje.
To pokazuje, że kluczowe jest odpowiednie nastawienie mentalne. Być może zawodnicy podświadomie uznali, że grając w przewadze, będzie łatwiej – a wcale tak nie jest. Liczyłem na to, że dostaniemy rzut karny po interwencji VAR, bo gdyby tak się stało, jestem przekonany, że minimum byśmy zremisowali, a być może nawet powalczyli o zwycięstwo.
W trzech meczach straciliśmy cztery bramki, z czego trzy w pierwszym spotkaniu – w końcówce, gdy postawiliśmy wszystko na jedną kartę. W meczu ze Stalową Wolą rywale mieli jedną groźną sytuację po rzucie wolnym, w dzisiejszym meczu Stal Rzeszów właściwie nie stworzyła zagrożenia z akcji, poza końcowymi minutami, gdy ponownie zaryzykowaliśmy.
Nie chcę się usprawiedliwiać, ale ewidentnie brakuje nam trochę sportowego szczęścia. W trzech meczach kilka centymetrów decyduje o tym, że nie zdobywamy punktów. VAR cofa nasze bramki, piłka odbija się od linii bramkowej – te detale działają na naszą niekorzyść.
Niestety, doprowadziliśmy do sytuacji, w której nie tylko musimy punktować sami, ale też patrzeć na wyniki rywali. Oczywiście naszym priorytetem jest koncentrowanie się na sobie i walka o trzy punkty w najbliższym meczu. Ale wiosenna runda zawsze jest trudniejsza od jesiennej – zdobywanie punktów przychodzi trudniej, zwłaszcza drużynom z dolnej części tabeli.
Musimy skupić się na sobie i zrobić wszystko, żeby wreszcie wygrać. Jeśli zaczniemy punktować, nie będziemy musieli oglądać się na innych.
To dla nas trudny moment – słaby start rundy wiosennej pod względem zdobytych, a właściwie niezdobytych punktów. I tutaj dużo pracy przed nami nad tym, żeby tę sytuację poprawić i żeby z tego się wykaraskać.