
Waluś strzela ale Warta przegrywa z Chrobrym 2:1.
Ten mecz nie ułożył się Warcie. Zaczęło się nerwowo, a potem powtórzył się znany już scenariusz. W pierwszej połowie drużyna...
Ten mecz nie ułożył się Warcie. Zaczęło się nerwowo, a potem powtórzył się znany już scenariusz. W pierwszej połowie drużyna traci bramkę, po czym otwiera się i traci drugą. Bramka kontaktowa strzelona przez Walusia cieszy, ale nie wystarczyła do wyrównania i Warta przegrywa kolejny mecz „o życie” 2:1.
Od początku meczu widać było, że zarówno Chrobry jak i Warta mają sporo do stracenia. Obydwa zespoły ewidentnie postanowiły się „wybadać” i żaden nie miał ochoty na pełne ryzyko od samego początku spotkania. Gra była rwana i – po obu stronach – niedokładna. Trener Tarasiewicz nie dokonał zmian w obronie w stosunku do meczu z Ruchem, za to na boisku pojawił się długo wyczekiwany Shun Shibata, a na ławce usiadł Krzysztof Drzazga. W ataku w podstawowej jedenastce ponownie pojawił się Michał Feliks. Poza kadrą meczową, z uwagi na urazy, musieli się znaleźć m.in. Żurawski, Gąska, Szeliga i Kiełb. Przez pierwsze pół godziny w zasadzie żadna ze stron nie była w stanie skonstruować jakiejś przekonującej akcji. Tym dziwniejsze było to, co wydarzyło się w 30. minucie. Chrobry wyprowadził kontratak, który nie był szybki, ale za to precyzyjny. Gospodarze wymienili kilka dobrych podań. W dobrej sytuacji strzeleckiej znalazł się Szymon Bartlewicz, który pokonał niezbyt dobrze interweniującego Kajzera. Warta próbowała się odgryźć, ale jej gra była chaotyczna i oprócz dwóch prób Feliksa, nic ciekawego o jej poczynaniach nie można było powiedzieć.
Druga połowa rozpoczęła się pod dyktando Chrobrego. Ta przewaga została zmonetyzowana już w 51. minucie. Kolejna szybka kontra prawą stroną, dogranie na środek, przegrana walka o pozycję Kacpra Przybyłki, strzał Mateusza Lewandowskiego i kolejne niezbyt dobre wyjście Kajzera. 2:0. Do końca meczu Warta próbowała zmienić rezultat, ale przypominało to uderzanie głową w mur. Chrobry umiejętnie się bronił, stawiając może nie na piękną, ale za to skuteczną grę w defensywie, przerywaną od czasu do czasu kontratakami na bramkę Kajzera. Drużynie Ryszarda Tarasiewicza nie pomogło wprowadzenie na plac gry Firleja i Walusia zamiast Rajsela i Tkaczuka. Siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry Michalskiego zastąpił Drzazga. Gra nie układała się jednak Zielonym, piłkarze wyraźnie osłabli i coraz trudniej przychodziło im konstruowanie szans ofensywnych. W 7 minucie doliczonego czasu gry Zieloni szarpnęli jeszcze raz. Zakotłowało się w polu karnym Chrobrego, do piłki dopadł Waluś i ładnym, płaskim strzałem pognał bramkarza gospodarzy. To jednak było za mało i za późno żeby odwrócić losy spotkania i e efekcie gospodarzom udało się utrzymać korzystny rezultat do końca.
Warta przegrywa 7 raz z rzędu a jej szanse na utrzymanie bardzo maleją.